W przeddzień kolejnej rocznicy najdziwniejszego w naszej okolicy puczu wojskowego (w definicjach puczu niezmiennie pojawiają się słowa "awanturniczy", "spisek", "Ameryka Południowa":), oficjalny start polityczny wyznaczyła sobie najnowsza nadzieja Polaków na zmianę zabetonowanego układu władzy. Czyli coś co nazywa się pierwszy kongres PJN. Pierwszy kongres w sali kina Kultura. Trochę skromnie jakby. W Warszawce jest wiele, większych i bardziej wypasionych lokacji.
Telewizje całodobowe trochę uwagi poświęcają temu wydarzeniu. "Trochę" - dobre określenie.
Jednakże.
Nie jest chyba przesadą twierdzenie, że - podobnie jak pogoda na zewnątrz - opisane wydarzenie nie wygląda zbyt imponująco. Podobnie, jak zdjęcie liderki ugrupowania na ich stronie internetowej - refleksyjnie uśmiechającej się kobiety z podkrążonymi oczami, ubranej w czernie i fiolety.
Niezbyt imponująco, jak na formację teoretycznie profesjonalistów, miedzy innymi w dziedzinie marketingu politycznego. Teoretycznie od dawana - jeśli czymś zatroskanych, to - losem ojczyzny. Od dłuższego już czasu przygotowujących się do uderzenia (słowo również używane przy definiowaniu puczu) w życie publiczne, tworzenia konstruktywnej i skutecznej opozycji.
Szczególnie, że program tych Państwa - jak zwykle w Polsce przez wiele miesięcy "jeszcze nie gotowy" - aktualnie sprowadza się do trzyakapitowego dokumentu o nazwie "deklaracja ideowa" (wygłoszona w Hotelu Europejskim - rzut beretem od kina Kultura).
Je, ju! O co w tym biednym państwie chodzi? Czy Polacy są już do tego stopnia zdegenerowaną bandą nieudaczników, że nie stać ich na naprawdę ekscytujące inicjatywy? Ostatnia, jaką pamiętam to "rewolucja Solidarności". I czy o to, co teraz, walczyli nasi stoczniowcy?
Nie wiem. Gdybym tworzył partię jaką - po pierwsze zastanowiłbym się "co by tu zrobić, żeby potem ludzie spieszyli w zaufaniu z poparciem". Potem wymyśliłbym jaką fajną nazwę dla owego dzieła - taką, co za serce chwyci. Aktualna nazwa naszych bohaterów, ze zgrabnego skrótu PJN (odmiana FJN?) rozwija się w "Polska Jest Najważniejsza". Zamiast nazwy - zdanie proste. Towar używany, gdyż poprzednio - wykorzystywane jako hasło kampanii prezydenckiej. Dzieciaki nazywają taką sytuację "obciach".
Wisiał u nas na mieście plakat z owym hasłem. Znalazł się cwaniak. Bohaterowi zdjęcia domalował wąsik. A do hasła "Polska Jest Najważniejsza" dopisał "Francję weźmiemy w czerwcu". I właśnie o to chodzi w skutecznej polityce:))