Mamy dzisiaj jakieś święto - wiszą flagi, a nikt ważny chyba nie przyjechał akurat, żeby flagi od razu, bez święta wieszać.
Święto kolejnej klęski - jak zwykle tutaj, pośród swoich. Nie wiem czy dzieciaki w wieku szkolnym tak, od razu, potrafiłyby skojarzyć datę. Zapewne nie - i nie musimy podpierać się żadnymi badaniami sondażowni, aby ten fakt antycypować.
Dzieciaki dzisiaj kojarzą przede wszystkim koniec wakacji. Specjalnie nie używam pojęcia - początek szkoły. Bo niby - o jaką szkołę miało by chodzić?
W gimnazjum, które dzisiaj zwizytowałem z rodzonym małoletnim - pierwszy nius: W tym roku są już tylko trzy lekcje WF w tygodniu.
Racja - społeczeństwo mamy wystarczająco wysportowane. Sam Premier tylko raz w tygodniu grywa w piłunię swoją kochanieńką, przeciw brygadzie oddelegowanych funkcjonariuszy Wojska nota bene Polskiego.
Skoro Pan Premier tylko raz (jak mawiał Premier Miller), nie godzi się, by gimnazjalista aż cztery razy. I za to - nie tylko Pana Premiera, ale i cały Rząd nasz kochany z szacunkiem całujemy w d... (dużą rękę, która tak hojnie rozdaje na lewo i prawo - Wszystkim).