Castaneda Castaneda
214
BLOG

Gówno w autobusie

Castaneda Castaneda Polityka Obserwuj notkę 53

Specyficzny zapaszek pojawił się w naszym autobusie po dość długiej imprezie z Ruskimi. Choć wzorzec przyszedł ze Wschodu, to szybko zyskał sobie jednak oddanych wyznawców wśród naszych pasażerów. Ruscy w końcu wysiedli, ale dziwny zapach pozostał.

Pasażerowie mówili między sobą, że część tych siedzących z przodu, z książkami i w okularach, upaprała się przywleczonym przez Ruskich gównem i - w imprezowym zdziczeniu - sama zaczęła go po autobusie roznosić. Niektórzy, jak mówią, tarzali się w nim także dla przyjemności. Inni zaś dla pieniędzy. Tak czy inaczej w autobusie nie pachniało przyjemnie.

Gdy bracia ze wschodu wysiedli rzucono pomysł by od razu posprzątać, sprawdzić podeszwy butów i ręce by nie roznosić plugastwa i w przyszłość jechać już czystym autobusem. Trzeba było widzieć te lamenty, rwanie włosów z głowy i krzyki!

Autobusowa inteligencja zajadle potępiła wszelkie próby posprzątania, a każdego kto pojawił się ze ścierką lub miotłą w swoim rzędzie foteli odsądzano od czci i wiary. Padały ostre słowa. Inkwizytor, faszysta, jaskiniowiec - tak nazywali intelektualiści tych, co mówili że śmierdzi. Ale przecież śmierdziało.

Podróż była długa, więc na ścianie za kierowcą zawisła Gazetka Ścienna i to na niej toczono główny spór w obronie gówna. Czołowi mędrcy autobusu pisali epistoły, w których wyjaśniali że potrzebne jest przebaczenie dla tych, co gówno roznoszą; że nie trzeba patrzeć nikomu na ręce ani podeszwy butów; że zapach może jest, ale wyraźnie słabnie i na pewno kiedyś sam zniknie. Ale on pozostał.

Tymczasem Ruscy wrócili. Wiedząc dokładnie kto w gówno wdepnął, wpływali na kierowcę, pilota i redaktorów Gazetki by w swoim dobrze pojętym interesie zapewnić sobie monopol na tankowanie naszego autobusu. Był więc także materialny aspekt brzydkiego zapachu.

To nie przekonało jego obrońców. W obronie gówna odwołano się subtelnych metafor i delikatnych aluzji. Jeden z autorów Gazetki - Adam - napisał sążnisty artykuł o tym, że wielkim poetom też zdawało się wdepnąć w gówno.

Były kierowca autobusu, Olek, w wywiadzie opublikowanym w Gazetce dawał wyraz swojej nadziei, że da się kontynuować podróż w rodzinnej atmosferze bez - jak się wyraził - "zaspokojenie potocznie rozumianego poczucia czystości". Mimo to nadal śmierdziało.

W obronie gówna sięgnięto także po argumenty naukowe i filozoficzne. W ostatniej Gazetce jeden z pasażerów puścił obszerny artykuł, w którym powołując się na mądre nazwiska wyjaśnia - niby bez związku ze sprawą - że poczucie "smrodu" jest względne. Że na przykład żuki gnojowniki zapach gówna uważają za atrakcyjny. A tak w ogóle to bakterie jelitowe odgrywają w naszym życiu bardzo ważną rolę.

Ale co mniej wykształceni pasażerowie nadal mówią że śmierdzi.

Castaneda
O mnie Castaneda

Sól w nasze rany, cały wagon soli By nie powiedział kto, że go nie boli Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku By nie powiedział kto, że widzi jasno

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka