Roman.Graczyk Roman.Graczyk
286
BLOG

Rozdział czwarty: W sidłach - odcinek 59

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Andrzej Górski - cd.

W kolejnych, sporządzanych co roku, charakterystykach t.w. „Realista” roi się od pochwał. Jeśli się uważnie przeanalizuje przebieg jego współpracy, te superlatywy nie wydają się przesadzone. Dla ilustracji zacytujmy tylko fragment charakterystyki jego współpracy za lata 1965 – 66: „Dzięki jego wpływowi na kierownika sekcji młodzieżowej R.[omana] Z.[awadzkiego] oraz aktywnemu wykorzystaniu narosłych wśród młodzieży nieporozumień na tle rywalizacji o kierownictwo grupy, doszło we wrześniu 1966 r. do podziału młodzieży klubowej i poważnego osłabienia jej działalności. Mimo odegrania w tej sprawie roli zdecydowanie destrukcyjnej, t.w. postępował tak umiejętnie, że członek ścisłego kierownictwa KIK-u, właśnie wówczas na tle nieporozumień wśród młodzieży, określił naszego współpracownika jako młodego człowieka zdolnego robić <<dobrą robotę>> w klubie”.

Górskiemu nadano (lub sam go wybrał) pseudonim „Realista”. W tamtych czasach ten termin oznaczał w oficjalnym dyskursie politycznym kogoś, o kim w normalnym języku powiedzielibyśmy: konformista. Realistami byli ci wszyscy, który w odróżnieniu od – ujmując rzecz chronologicznie – „zaplutych karłów reakcji”, „podżegaczy wojennych”, „syjonistów” i „kosmopolitów” oraz  – już po werbunku Górskiego – „warchołów z Ursusa i Radomia”, rozumieli, że głową muru nie przebiją i na tysiączne sposoby aktywnie wspierali istniejącą rzeczywistość. Wspierając istniejące realia, byli realistami. Tak rozumiani realiści mieli umiejętność zatroszczenia się o swoje sprawy. Takim też realistą był tajny współpracownik Wydziału IV, „Realista”, Andrzej Górski. Gdy Schiller zaproponował mu zapisanie się do KIK-u, zrazu zawahał się. Wyznał swojemu oficerowi prowadzącemu, że obawia się, iż to mogłoby w przyszłości pokrzyżować mu plany życiowe, gdyż on po ukończeniu studiów zamierza wstąpić do Partii. Schiller rozwiał jego obawy, Górski do KIK-u się zapisał. Ale kiedy po pewnym czasie aktywnej działalności w sekcji młodzieżowej wśród jego kolegów zrodziła się spontanicznie myśl, by Górskiego uczynić reprezentantem młodzieży w zarządzie, ten odmówił, tłumacząc się brakiem czasu. Schillerowi jednak powiedział o prawdziwych powodach odmowy: zamiarze wstąpienia w niedalekiej przyszłości do PZPR. Tym razem Schiller nie oponował.

Po ukończeniu studiów Górski szukał pracy. Schiller zarekomendował go w Wojewódzkim Zjednoczeniu Przedsiębiorstw Mechanizacji Rolnictwa. Przyjęto tam Górskiego na staż, po czym zaproponowano mu pracę etatową. Górski tymczasem, wypełniając ankietę personalną, zataił swoje studia w seminarium duchownym, pisząc że przez 3 lata pracował w administracji. Dział kadr zażądał udokumentowania tego zatrudnienia i tu pojawił się problem. T.w. „Realista” poprosił Schillera o wystawienie fałszywki, a ten w raporcie do  naczelnika wydziału poprosił o zgodę na jej wykonanie. Uzyskał taką zgodę, SB wykonała fałszywe świadectwo pracy, Górski je przedłożył w kadrach, na koniec przyjęto go do pracy w Zjednoczeniu. Jakiś czas później zapragnął pracować nie – jak dotąd – w Krakowie, ale w terenie, w okolicach podgórskich (ze względu na problemy zdrowotne dziecka). Także i z tym problemem udał się do Schillera, ten porozmawiał z I sekretarzem KW PZPR w Nowym Sączu i rzecz załatwiono – Górski otrzymał posadę agronoma w przedsiębiorstwie z siedzibą w Nowym Targu.

SB umiała zadbać o swoich najlepszych pomocników.

 

Już z tego, co dotąd o nim powiedziano, wynika, że Andrzej Górski był wybitnym tajnym współpracownikiem. Słowo „wybitny” mogłoby razić, o ile przydawalibyśmy mu także znaczenia moralnego – ale nie taka jest intencja autora tych słów. T.w. „Realista” był wybitny w tym sensie, że jego mocodawcy z SB byli z jego poczynań więcej niż zadowoleni.

Górski bowiem był w tej pracy i sumienny, i wszechstronny. Był sumienny, bo wykonywał dokładnie to, co miał wykonać, a przy tym był w tej robocie uważny i się nie dekonspirował. W KIK-u – jak się zdaje na podstawie akt Służby Bezpieczeństwa – był poza podejrzeniem, mimo że w środowisku, które miało pewność, że jest inwigilowane, często spontanicznie spekulowano, kto jest – jak wtedy mówiono – „wtyczką SB”. Był też wszechstronny: zarówno informował o prostych faktach, jak i swymi donosami kompromitował (w oczach Służby Bezpieczeństwa) kolegów, a w końcu wypełniał rolę agenta wpływu.

Nie warto się rozwodzić dłużej nad najprostszą formą jego współpracy: informowaniem o sytuacji. Dość powiedzieć, że Górski robił to systematycznie przez ok. 6 lat, rzetelnie (o czym świadczy choćby porównanie jego donosów z donosami innych tajnych współpracowników z tego środowiska) i umiejętnie. Jego teksty (pisał donosy własnoręcznie[1]) odznaczały się rzeczowością i zmysłem obserwacji.

Na podstawie uzyskanych od niego informacji o Stefanie Dropiowskim, Schiller doszedł do przekonania, że warto wytypować tego ostatniego jako „kandydata na t.w.”. W doniesieniu z 26 listopada 1964 r. Górski pisał o Dropiowskim jako o postaci zagadkowej i nonszalanckiej, ale mimo to – z racji posiadania dużej wiedzy teologicznej i eklezjologicznej oraz dobrych kontaktów  z klerem katolickim i mniejszościowym – mającej dość mocną pozycję w środowisku. W uwagach do tego doniesienia Schiller zanotował: „T.w. mówiąc o Dropiowskim określił go jako potencjalnego <<buntownika heretyka>> usposobionego b. krytycznie do hierarchii kościelnej, posiadającego równocześnie głębokie wykształcenie teologiczne – doktrynalne. Idealnie nadawałby się do kompromitowania wstecznych i wrogich posunięć Wyszyńskiego czy innych biskupów – oczywiście gdyby chciał. Przystąpić w jak najkrótszym terminie do rozmów z Dropiowskim”. Takie rozmowy podjęto, Dropiowski został zwerbowany. Dodajmy jeszcze, że później Górski był wykorzystywany do dyskretnego uwiarygodniania Dropiowskiego, którego działalność wzbudzała na terenie KIK-u pewne podejrzenia.

Ciąg dalszy historii współpracy Andrzeja Górskiego z SB w następnym odcinku

[1] W niniejszym opracowaniu podstawą źródłową są maszynopisowe kopie rękopisów Górskiego. Są łatwiejsze do odcyfrowania, z kolei jednak zawierają liczne błędy językowe, których nie ma w oryginałach 

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura