centaurek centaurek
779
BLOG

"Dura lex sed lex" czyli skopanie leżącego

centaurek centaurek Rozmaitości Obserwuj notkę 0

„Twarde prawo, ale prawo” – mawiali starożytni Rzymianie. Nieważne, kim jesteś, nieważne, z jakiej warstwy społecznej pochodzisz – prawo jest jednakowe dla wszystkich i powinno być bezwzględnie egzekwowane. Z drugiej strony wielokrotnie podkreśla się, iż więzienie nie ma spełniać funkcji kary czy zemsty, ale resocjalizować. Resocjalizować – czyli dać przestępcy drugą szansę na powrót do społeczeństwa. Co jednak, jeśli zdarzy się przypadek, w którym szansą na resocjalizację jest odstąpienie od zasady „Dura lex...”?

Polski bokser, Dawid Kostecki, został skazany na 2,5 roku bezwzględnego więzienia. Nie jestem jego szczególnym fanem, choć oczywiście zawsze trzymam za niego (jak i każdego innego Polaka) kciuki, gdy walczy. Nie jest również, póki co, jakimś wybitnym bokserem, ale też nie jest zawodnikiem, o którym można powiedzieć „nijaki” czy „przeciętny”. Potwierdzeniem jego klasy jest szansa, przed jaką mógłby stanąć 30 czerwca. Zgodę na walkę z nim wyraził bowiem nie byle kto, ale sam Roy Jones Junior.

Niewątpliwie byłoby to wydarzenie bez precedensu w naszym kraju - Roy Jones Junior to legenda, wielokrotny mistrz świata, człowiek o niesamowitym wręcz stylu walki. I choć ostatnich kilka pojedynków pokazało, że najlepsze już za nim, to jednak jego przyjazd do Polski i walka z Dawidem Kosteckim to byłoby bokserskie wydarzenie roku w naszym kraju.

No właśnie, byłoby…

Kilka dni temu Dawid Kostecki został aresztowany. Niby nic dziwnego – w końcu jest prawomocnie skazany i oczekuje na odbycie wyroku. Zastanawia jednak, kto i dlaczego podjął tę decyzję na kilkanaście dni przed walką?

Aresztowanie miałoby sens, gdyby bokser się ukrywał. Ale Kostecki wielokrotnie w wywiadach podkreślał, że kary nie zamierza unikać. Zawalił, musi odpokutować. Oczywiste. Co zatem stało na przeszkodzie, by rozpoczął odbywanie kary po walce życia?

Niestety, prawnicy często słyną z tego, iż po skończeniu studiów i rozpoczęciu praktyki zawodowej szare komórki zamieniają im się w paragrafy i paragrafiki. Konsekwencje tego często bywają tragiczne – wystarczy spojrzeć, ile osób ginie, bo sady, zamiast odizolować morderców od społeczeństwa na stałe, wypuszczają ich na wolność. Tu mamy paradoksalnie z sytuacją odwrotną – przestępca chce odbyć karę i powrócić do społeczeństwa, rozpoczynając normalne życie, a sąd mu to uniemożliwia.

Argumenty sądu są dość kuriozalne. Ponoć Dawid Kostecki nie przebywał w miejscu zamieszkania, czyli w Rzeszowie. Nic to dziwnego, skoro trenował w Warszawie, o czym zresztą wiedziała cała bokserska Polska, zainteresowana pojedynkiem. Jeszcze raz napiszę – zawodnik nie ukrywał się, wystarczyło poczytać popularne portale bokserskie, by wiedzieć, gdzie Kostecki jest i co robi. Niestety, okazało się, że sędziowie nie potrafią korzystać z Internetu, co jest dość kuriozalne. Choć – przypominając sobie kulisy aresztowania Artura Szpilki – nie wygląda to na kuriozum, ale raczej zaplanowane działanie. Zwłaszcza, że Szpilka i Kostecki mają tego samego promotora.

Skrzywdzono rodzinę boksera. Rodzinę, którą Kostecki chciał zabezpieczyć finansowo na czas pobytu w więzieniu. Skrzywdzono kibiców, bo – jeśli decyzja sądu w dniu 28 czerwca (czy Kosteckiemu odroczą karę, czy nie) będzie pozytywna – na ring nie wejdzie już bokser, ale zmaltretowany psychicznie człowiek. A jeśli „Cygan” pozostanie w więzieniu, do ringu wejdzie jego zastępca z łapanki. Skrzywdzono tych, którzy w dobrej wierze zapłacili za transmisje pay-per-view, bo zamiast tego, za co zapłacili, dostaną produkt wybrakowany. No i – last but not least – ukarano dodatkowo i upokorzono Dawida Kosteckiego. Kara karą, ale cała ta sytuacja jest, moim zdaniem, w stosunku do naszego zawodnika dość podła.

A zwolennikom bezwzględnego respektowania prawa przypomnę casus pewnego polskiego boksera, który niegdyś też narozrabiał i był ścigany listem gończym. Zdołał jednak uciec za ocean, gdzie łatał koniec z końcem, boksując na amerykańskich ringach aż w końcu doczekał się swej walki życia. I choć przegrał, stał się na tyle popularny, że gdy chciał dobrowolnie zamknąć swój kryminalny epizod w Polsce, list żelazny zagwarantował mu osobiście ówczesny prezydent, za aprobatą zresztą zdecydowanej większości kibiców.

Tak, ten bokser to Andrzej Gołota.

Dlatego uważam, że w tym przypadku zdecydowanie przesadzono z nadgorliwością.  Kostecki miał przed sobą walkę życia, powinno się dać mu szansę. Jemu, jego rodzinie i kibicom.

Prawo prawem, ale komuś zabrakło zwykłej, ludzkiej empatii. Chciałbym wierzyć, że to tylko zwykły brak zrozumienia i wyobraźni stanął na przeszkodzie, w końcu na stanowisko sędziego czy prokuratora nie jest obligatoryjnie wymagany określony poziom IQ (niestety). Ale znając życie, w sprawie znajduje się tzw. drugie dno i tak naprawdę to nie zadziałała zasada „dura lex sed lex”, ale nasze pospolite, jakże polskie „pecunia non olet”.

Szkoda.

centaurek
O mnie centaurek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości