Centvin Centvin
341
BLOG

Grzegorz Przemyk Bastylią "Solidarności"

Centvin Centvin Polityka Obserwuj notkę 12

    Lata sieemdziesiate to czas mojej matury i studiów. Stare Miasto było wtedy dla młodzieży czyms podobnym do dzisiejszego placu Zbawiciela. Chodziło sie tam obowiązkowo. Gdy było parę złotych to do Fukiera na wino, gdy mniej, to do "Krokodyla" - herbata lub mineralna. Byłoby całkiem miło, gdyby nie miejscowe chuligaństwo. Bali się bić nas w lokalu, ale prowokowali, żeby z nimi wyjść "na solo", podchodzili do stolika i zabierali papierosy, albo obrażali dziewczyny. W pewnym momencie się znacznie polepszyło. Rozeszła sie wiadomość, że na Jezuickiej jest nowa, młoda obsada komisariatu. Młodzi milicjanci okazali sie mistrzami prewencji. Nie czekali aż żulia coś zmaluje, legitymowali stojących godzinami bez celu w bramach, a gdy ci podskakiwali, brali ze sobą. Bić już zaczynali przed wejściem do komisariatu. Zrobiło się bezpiecznie. Milicja jakoś odróżniała rozgadanych studentów" w stanie wskazującym" od chłopaków z miasta. Nie pamiętam, aby choc raz zaczepił mnie patrol, a patrolowali często.

    Człowiek wyrasta ze wszystkiego, nawet z bywania na Starym Mieście. Gdy dowiedziałem się po latach o Przemyku przypomniały mi się "procedury" prewencyjne komisariatu przy Jezuickiej i pomyślałem, że miał chłopak tragicznego pecha. Rozdokazywanego, hałasliwego maturzystę patrol wziął za chuligana. Kiedy się patrzy na fizis Ireneusza K., to rzecz nie dziwi. Myślenie to nie jest to, co często rozświetla jego oblicze. Przemyk i koledzy nie byli trzeźwi, nie mieli dokumentów i jeszcze "pyskowali" przy zatrzymaniu. W takich razach obowiązkowo i rutynowo przy Jezuickiej był łomot. Aby element - kiedyś tylko kryminalny,  a teraz może i antysocjalistyczny - znał mores i porządek był. No bo co - kolegium? Sąd? A niby za co? Tym razem jezuiccy odeszli od rutyny - tragicznie przesadzili. To najprawdopodobniej byl przypadek i wypadek.

   Warszawa uznała za oczywiste, że to było celowe uderzenie w opozycję. Nawet, że dopiero zaczynają i kto nastepny. W tamtych czasach bez trudu mogłem wymienić kilkadziesiąt nazwisk ludzi opozycji demokratycznej i antykomunistycznej. Nazwisko mamy Grzesia poznalem dopiero przy okazji jego śmierci. Dlaczego mieliby uderzyć akurat w nią?

    Biuro Interwencji KOR podawało nieraz do wiadomości przypadki pobić - nieraz śmiertelnych - na komisariatach w całym kraju. Prypadków takich przybyło po stanie wojennym. Żadna ofiara - bywalo, że realnie działająca dla "S" -  nie została symbolem takim,jak Przemyk. Też bywali młodzi.

    Do dziś nie rozumiem co tu zadziałało. Symbolika zdawanej właśnie matury, jako początku dorosłości? Matka znała takich, co znali telefon do Wolnej Europy? Nagłaśnianie, gdzie się da nieprawości władzy było i słusznie, podstawową bronią kręgow opozycyjnych i ich sympatyków.Ale dlaczego nadano rangę polityczno - martylologiczną zwykłemu zabójstwu?

    Strata syna to wielka tragedia dla rodziny, z którą trudno się pogodzić. może jeszce trudniej pogodzić się z jej banalnymi przyczynami. Wystarczyłoby, żeby Grzegorz podał dowód osobisty i przyjął w milczeniu pouczenie funkcjonariusza. A gdy nie miał dowodu, to nie "dyskutowal", ze nie musi go nosić. Żył by do dzisiaj, a prawdziwy męczennik znalazł by się bez trudu na posterunku w Pcimiu, albo Mrągowie. No ale taki ktoś nie znał tych, co znali własciwe telefony.

    Po zdobyciu Bastylii okazało się, że w ogromnym zamku nie ma ani jednej ofiary absolutyzmu. Administracja Ludwika XVI wydawała lettres de cahet, ale tych więzionych bez sądu lud musialby poszukać w rożnych więzieniach, często poza Paryżem. Każda rewolucja potrzebuje swojej Bastylii. Toutes proportions gardees. 

 

 

 

 

Centvin
O mnie Centvin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka