za Gazetą.pl (dział Policyjni.pl)
"Podlaska policja rozbiła grupę trudniącą się czerpaniem zysków z nierządu. Działała w jednym z pensjonatów w Łomży. Najmłodsza pracująca w przybytku prostytutka miała 15 lat. Pięciu osobom postawiono zarzuty, dwie z nich zostały aresztowane na trzy miesiące.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łomży. Według policji, zatrzymani to szef, jego konkubina i kilku "powiązanych ze środowiskiem białostockich pseudokibiców", członków zorganizowanej grupy przestępczej, która trudniła się czerpaniem korzyści z nierządu. Zatrzymani mają od 20 do 33 lat.
Według śledczych, grupą kierował 29-latek, właściciel pensjonatu. Główny zarzut postawiony zatrzymanym, to nakłanianie do prostytucji i czerpanie z tego korzyści. (...)"
W całym tekście autor aż pięciokrotnie używa pojęcia "psuedokibiców" (zamiennie z "kibolami") w odniesieniu do zatrzymanych mężczyzn. Eksponowanie przynależności do tej subkultury sytuacyjnej wywoływać może przekonanie, że mamy oto nowy zawód bądź zajęcie, w istocie definiujące daną osobę, a które organy sprawiedliwości wpisują w odpowiednich rubrykach protokołów. Wyuczony lub faktycznie wykonywany zawód pozostanie odtąd jedynie ubocznym, zupełnie nieistotnym faktem.
Załóżmy, że chodziło jedynie o ustalenie pewnego wspólnego mianownika, czy swoistego znamienia "indywidualizującego". Czemu to jednak ma służyć, skoro "pseudokibolstwo" samo w sobie nie stanowi okoliczności miarodajnej dla ustaleń faktycznych, stopnia winy i społecznej szkodliwości czynu. Wyobraźmy sobie zatem newsy podające, że sprawcą gwałtu okazał się brunet / posiadacz Audi, tudzież prenumerator Forbesa. Ewentualnie możemy wizualizować reporterkę przekazującą relacje z procesu o naruszenie dóbr osobistych Lech Wałęsa vs 20 letni blogger, karateka. W powyższych przypadkach doszłoby do stworzenia negatywnych, krzywdzących asocjacji, które doprowadziłyby w dalszej kolejności do uproszczonych schematów poznawczych.
Podkreślenia wymaga fakt, że wspomianą aktywność przywołano w kontekście przestępstwa, które w ogóle nie miało związku z tzw. przemocą stadionową, co samo w sobie jest kuriozalne.
Nie przypominam sobie, żeby media przed pojawieniem się transparentów krytykujących Tuska i Michnika odwoływały się do równie koszmarnych agitek rodem ze stęchłego PRLu, wykorzystywanych do podjudzania przeciwko niewygodnym grupom.
