Charliefrown Charliefrown
1723
BLOG

Z kroniki III RP: "Monika Richardson"

Charliefrown Charliefrown Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Na kanwie dostrzeżonych w blogosferze utyskiwań nad fatalnym wystąpieniem Pani Moniki Richardson w konfrontacji z Marcinem Bosakiem na antenie TVN24 (vide Fakty po Faktach, materiał dostępny w serwisie Dailymotion), postanowiłem zdiagnozować problem, ustalić co poszło nie tak. Jak to możliwe, że ta ładniejsza ikona naszej integracji europejskiej zaprezentowała "-tainment", przy śladowym poziomie "info-"?

Pewne wskazówki w tym zakresie odnaleźć możemy w autobiograficznej książce jowialnej blondynki pt. "Moja Europa Da Się Lubić". Z taką oto dezynwolturą nasza bohaterka opisuje początki swojej kariery w TV.

"Nim dostałam propozycję poprowadzenia Europy ["Europa da się lubić" - przyp.] w TVP pracowałam siedem lat. Poszłam tam tuż po studiach, w 1995 r. (...) Właściwie nie wiem, co w końcu popchnęło mnie do na Woronicza, chyba geny. W każdym razie wymogłam spotkanie z Niną Terentiew, ówczesnym wicedyrektorem Dwójki, i po rozmowie kwalifikacyjnej zostałam przyjęta do pracy. No dobra, zdradzę tajemnicę poliszynela i przyznam: zostałam przyjęta po protekcji. Z układu przez wielkie "U". Z sitwy. Drogą niedostępną dla ogółu. I dość komentarzy na ten temat. W tym by dostąpić zaszczytu stanięcia przed obliczem Carycy (Niny Terentiew), pomogła wieloletnia znajomość Niny z moją mamą, Barbarą Trzeciak-Pietkiewicz. Gdy mama była przez kilka miesięcy dyrektorem w Dwójce, Nina została jej zastępczynią. Gdy przyszłam do Dwójki, mama już pracowała w Polsacie, ale zgodziła się poprosić Ninę Terentiew o spotkanie ze mną, za co jestem jej dzisiaj wdzięczna. [...]"

Pani Monika dworuje sobie z kaczystowskiego pojęcia "układu", bagatelizując sprawę, traktując całą historię niejako w konwencji załatwiania pracy w prywatnej firmie. Wskazuje na to również dość znamienne jej stwierdzenie "Telewizja to nie parlament". No tak, tyle, że Pani nie zdaje sobie zupełnie sprawy z tego, że TVP w zależności od stanu prawnego - jako państwowa jednostka organizacyjna, tudzież spółka akcyjna Skarbu Państwa - dysponowała/dysponuje środkami publicznymi, czym różni się od wspomnianego Polsatu.

Śmiem twierdzić, że Pani Monika nie należy również do zwolenników tradycyjnych castingów, ani transparentnych programów łowiących talenty (Mam Talent, X Factor),  bo taką oto "metodę odkrywkową" w odniesieniu do uzdolnionych przedstawia:

"Jestem zwolenniczką znajomości i pomagania sobie. Trudno, niech będzie, że popieram nepotyzm. Popieram w tym sensie, że prawdziwie uzdolnionych ludzi nie ma zbyt wielu. I dobrze, kiedy ktoś o kimś wie i szepnie o nim słówko komu trzeba [...]"

Casting szeptany. Stary, dobry Rywinland.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości