cherny cherny
30
BLOG

I po mistrzostwach

cherny cherny Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Tak sobie myślę, że to nie były tak wspaniałe mistrzostwa, jak wynikało by to z wielu komentarzy. Nie odnoszę się do organizacji pierwszych afrykańskich mistrzostw, bo nic o tym nie wiem. To co mogliśmy zobaczyć w telewizji było super przygotowane, żadnych wpadek. Stadiony piękne, tylko na jednym murawa była kiepska (niestety nie pamiętam, który to stadion).

Sportowo było przeciętnie. Mało bramek, ale nie tylko bramki decydują o ocenie takiej imprezy. Najważniejsza jest jednak ilość niezwykłych wydarzeń, niesamowitych meczy ze zwrotami akcji i piękną grą, okraszoną finezją największych gwiazd. Na tym Mundialu takich meczy zabrakło. Wielu zachwyca się meczem Kamerun – Dania. Ale przecież to mecz przegranych drużyn, które poza walką w jednym spotkaniu o niewielka stawkę nic nie zaprezentowały. Mistrzem świata została Hiszpania, bezsprzecznie najlepszy zespół ostatnich lat. Problem polega na tym, że w mojej ocenie Hiszpanie podczas tych mistrzostw nie byli w najwyższej formie. Kilku zawodników wręcz bardzo słabej z Torresem na czele. Nie zagrali także żadnego wyjątkowego meczu. Nie tylko ze swojej winy. Nie wiedzieć czemu wszystkie drużyny grające z Hiszpanią cofały się do defensywy, wszystkie wysiłki kierując na destrukcję i tylko czyhając na bramkę z kontrataku. Oczywiście otwarta, ofensywna gra przeciw Hiszpanom to wielkie ryzyko. Ale przecież można grać uważnie i ostrożnie w obronie, konstruując jakieś akcje ofensywne. Niemcy w meczu z Hiszpanami potrafili chwilami przejąć inicjatywę. Ostatecznie przegrali, ale po meczu mogli opuszczać boisko z podniesionymi głowami. Niestety nie można tego powiedzieć o Holendrach. Za ich sprawą oglądaliśmy jeden z najbrzydszych finałów w historii. Co gorsza finał pełen brzydkich fauli Pomarańczowych. Powinni już pierwsza połowę kończyć w dziewięciu. Ale dotrwali aż do dogrywki. Na szczęście futbol zwyciężył i to Hiszpanie wznieśli puchar świata.
 
Ten finał był jednak trochę podsumowaniem całego Mundialu.  Patrząc na pierwsza trójkę mistrzostw widać, że triumfowała gra zespołowa, dobra realizacja taktyki nakreślonej przez wybitnych trenerów. Po drodze przepadały drużyny pełne gwiazd, ale nie tworzące kolektywu i dowodzone przez mirnych selekcjonerów (Brazylia, Argentyna). Zwycięstwo wspaniale drużynowo grających Niemców nad Argentyną i bezradna pełna bólu mina Diego Maradony to obrazek, który długo pozostanie w mojej pamięci. Zresztą właśnie Argentyna i  Francja przegrały mistrzostwo już przed ich rozpoczęciem, stawiając na ławce trenerskiej dyletantów, których przerosło postawione przed nimi zadanie.  
 
Znamienne jest także, że najlepszym zawodnikiem mistrzostw został Diego Forlan. Zawodnik doskonale znany z europejskich boisk, prowadzący do boju przez wielu skazywany na porażkę Urugwaj. Rzeczywiście Forlan grał doskonale, ale trzeba też przyznać, że Urugwaj do maksimum wykorzystał swoją szansę daną od losu. Wygrał grupę, także dzięki słabości Francji. Dalej dzięki temu nie trafiał na wielkie faworyzowane drużyny, ale pokonywał w twardym boju średniaków Koreę Płd. i Ghanę, tą ostatnią po chyba najbardziej dramatycznym meczu. Już z Holandią czy Niemcami Urugwajowi nie poszło tak dobrze (popatrzmy ile bramek stracili w tych 2 meczach).
 
Inne wielkie gwiazdy zawiodły na całej linii. Messi, Cristino Ronaldo, Kaka czy Rooney grali słabo. W trudnych momentach żaden z nich nie wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności. Nie przechylił szali zwycięstwa na rzecz swojej drużyny. To także było słabością tego Mundialu. Brak wielkiej gwizdy, która zdominowała by Mistrzostwa tak jak np. swojego czasu Maradona, który czarował i zapewnił zwycięstwo Argentynie. Spośród piłkarzy najlepszych drużyn w tych mistrzostwach trudno wskazać tego jednego wyjątkowego. Na przykład Hiszpanie wygrali dlatego, że mieli najwięcej bardzo dobrych piłkarzy na każdą pozycję. W finale szalał Iniesta, wcześniej bramki strzelał Villa, a kiedy trzeba było wspaniale interweniował Casillas. W Holandii wyróżniał się Robben, ale co z tego skoro zawiódł w najważniejszym momencie finału? Podobnie Snejder, który w finale nie zaistniał. Co prawda w futbolu grają drużyny a nie np. Messi przeciwko Ronaldo jak chcą wielkie koncerny. Ale przecież pragniemy właśnie tych czarujących zagrań, dryblingów czy strzałów, które wbrew całej misternej taktyce podwajania i potrajania krycia rozkładają przeciwników na kolana.
 
Przyczyną tak słabej gry tych najlepszych zawodników poszukiwał bym chyba w przemęczeniu. Najbardziej jaskrawy przykład to Anglicy. Naszpikowani piłkarzami z najlepszej ligi, ale mającymi najwięcej ciężkich meczy za sobą. W meczu z Niemcami, różnica w szybkości i świeżości na rzecz piłkarzy Loewa była ogromna.
 
Na ocenie mistrzostw zaważyło także sędziowanie. Co prawda np. Michał Listkiewicz bronił sędziów piłkarskich, wskazując, ze widzimy tylko te jaskrawe błędy, nie zauważając tej dobrej, solidnej pracy wielu arbitrów. Może to i prawda. Ale to właśnie te błędy zaważyły na wynikach kilku spotkań. Jak można było nie zauważyć bramki Lamparda z meczu Niemcy – Anglia, czy ponad metrowego spalonego Teveza z meczu Argentyna-Meksyk. Także w finale Webb nie ustrzegł się rażących błędów, nie karząc czerwonymi kartkami zagrań rodem z MMA.
 
Pomimo tego, Mistrzostwa Świata to wielkie święto futbolu. Miesiąc uczty dla kibiców. Szkoda, że tym razem trochę zabrakło piłkarskich fajerwerków. Ostatecznie jednak triumfowała gra ofensywna a przy tym perfekcyjna taktycznie i ładna dla oka. Najlepszy zespół wygrał i pozostaje czekać, czy ktoś złamie hegemonię Hiszpanów na Mistrzostwach Europy w Polsce.
 
cherny
O mnie cherny

"Jeśli jedna osoba ma urojenia, mówimy o chorobie psychicznej. Gdy wielu ludzi ma urojenia, nazywa się to Religią" Robert E. Pirsig

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości