Zastanawiałem się długo czy w ogóle oglądać film „W milczeniu”. Nie byłem pewny, czy chcę wracać do tych smutnych i tragicznych chwil. Zdecydowałem się jednak obejrzeć. W końcu mamy rocznicę i będzie to jakiś sposób na przygotowanie do tego dnia. I to była dobra decyzja.
Film jest bowiem, w moim odczuciu bardzo dobry. Bohaterami są rodziny ofiar katastrofy. Mówią co czuli, jak przeżywali te trudne chwile. Wspominają swoich bliskich. W tej konwencji film jest autentyczny, buduje nastrój smutku, zadumy i wzruszenia. Przeżywamy wraz z jego bohaterami ich dramat. Na szczęście brak tu polityki, zacietrzewienia i agresji. Są sądy i opinie różne. Każdy, jak dobitnie pokazuje film inaczej przeżywa tragedię. Ma inne zdanie o następujących po 10 kwietnia zdarzeniach. Jednak najważniejsze są tu wspomnienia i tęsknota do bliźnich. Wzruszające, kiedy mężowie, żony, córki opowiadają o swoich bliskich. W tle fotografie z prywatnego życia osób, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Smutne, ale tez budujące, że mówiąc o katastrofie można jednak uciec od jednoznacznych i kontrowersyjnych opinii, pretensji i oskarżeń. Gratulacje dla Ewy Ewart i Lidii Kazen , że potrafiły taki film zrealizować. Odbyć tyle trudnych rozmów i uniknąć mielizn, jakie niesie za sobą realizacja filmu na ten temat.