W mechanizmach władzy od tysiącleci nie zmienia się nic. Demokratyczni i niedemokratyczni przywódcy skrupulatnie kalkulują co im się opłaca. Opłaca się zabić? Zabiją! Opłaca się nie zabijać? Nie zabiją! Gdy opłaca się uratować jakiegoś poddanego od śmierci... Wtedy uratują! Ale czasem się nie opłaca...
Janukowycz (podobnie jak Jaruzelski w 1981 roku) wprowadza ukraiński stan wojenny, żeby mógł z pozycji siły przystąpić do kijowskiej Magdalenki.
Rosja chroni swojego człowieka, choć powiedziała mu, że porządek musi zrobić własnymi rękami (jak Jaruzelski).
Opozycja z panem bokserem Kliczko (przyszły prezydent!) na czele wie, że musi przeczekać ofensywę Janukowycza. A determinacja w walce ukraińskiego ludu ciągle wzmacnia jej pozycję.
Wreszcie demokratyczni władcy świata... jak przed laty... na wszelki wypadek udają, że nie wiedzą co się dzieje. Krew, która się przelewa będzie dla nich kiedyś silnym argumentem, aby ustanowić nowy ukraiński pokój (niezazbytnio licząc się wolą ludu), jednak na razie cicho-sza! Nikt nic nie wie.
Tak już w historii bywało...
Amerykanie winni zagłady Żydów?
To jeden z tematów niechętnie podejmowanych w mediach. Państwa zachodnie doskonale wiedziały o tym, co działo się w założonym przez niemieckich narodowych socjalistów obozie w w Auschwitz.
Przy okazji wizyty w instytucie pamięci Yad Vashem, ciekawe słowa wypowiedział amerykański prezydent George Bush.
"Powinniśmy byli zbombardować Auschwitz" - powiedział po obejrzeniu zdjęć lotniczych Auschwitz, wykonanych w czasie wojny przez amerykańskie samoloty.
Podobno dociekał nawet (według Associated Press) dlaczego amerykański rząd nie podjąl takiej decyzji...
Nie był świadomy, że porusza temat "tabu"?