czyli jak nie dać się zaskoczyć…
Jak wiadomo ostatni dzień odchodzącego roku należy pożegnać godnie.
Jeszcze zanim udamy się na oczekiwany bal, NIE WOLNO dać się zirytować hasłom o brakach w szafie odpowiedniej damskiej garderoby, nie można dać sobie popsuć humory narzekaniom na temat paskudnej fryzury powracającej od fryzjerki damy, cierpliwie wysłuchać przekleństw na rozmazujący się tusz do rzęs czy uwag o jakości drącej się właśnie ostatniej pary rajstop. Co prawda osobiście uważamy, że kobieta najpiękniej ubrana jest jedynie w uśmiech, ale wykazujemy zrozumienie, nie marudzimy , grzecznie odpalamy auto i jedziemy kupić kolejne 10 par rajstop w odpowiednim kolorze, wzorze i rozmiarze (no, w szaleństwie możemy zasponsorować pończoszki…).
I NIE WPADAMY w depresję ,słysząc po powrocie, że nie o taki odcień czy gatunek chodziło, i że nas wypuścić na zakupy to gorzej niż dziecko z przedszkola...
Znosimy te uwagi ze spokojem, pamiętając, że mogło być gorzej - na przykład mogło się okazać, że niestety rozmiar sukienki nie wiadomo czemu poprzez roczne wiszenie w szafie uległ skurczeniu i konieczna jest gwałtowna wymiana zaplanowanej kreacji poprzez zakup w pobliskiej galerii handlowej, gdzie ceny są rodem z kosmosu…
Tak samo zachowujemy spokój i szukamy Super Glue do przyklejenia właśnie złamanego, cudownie opiłowanego paznokcia w karmazynowej barwie, co gorsza złamanego w trakcie zapinania guzika pod szyją naszej balowej koszuli tudzież przy wiązaniu krawata , albo też przy mocowaniu złośliwie odpadających z wyjściowej sukni dżetów. Tak samo grzecznie zwalniamy łazienkę z lustrem (zawsze możemy ogolić się w lusterku w samochodzie…), nie dopuszczamy do wygłoszenia przez nasze usta ripost na temat mijającej godziny wyjścia , pomagamy szukać zagubionych spinek do włosów czy złośliwie ukrytej zapewne przez krasnoludki torebki co to jako jedyna pasuje do sukni i tak dalej, i tak dalej...
Jednym słowem – pełna kontrola dobrego humoru, zero wyszukiwania problemów. Don’t worry , be Happy !
Wejście na salę – po pierwsze prowadzimy Damę pod rękę a nie ciągniemy z tyłu spiesząc do stołu, po drugie ze stoickim spokojem tłumaczymy, że mimo, że jeszcze kilka innych pań ma na sobie te same kreacje to nasza Dama jest i tak w niej najpiękniejsza bo te inne nie wiedzą, że do nich pasowałyby inne stroje i zwyczajnie wykazały się brakiem smaku , a do tego w niektórych miejscach zbyt mocno wystają im wałeczki i podkreślają zaokrąglenia...UWAGA - w tym momencie pod żadnym pozorem nie konfrontujemy wzrokiem figury własnej partnerki !!
Jak już usiądziemy przy za kolorowo nakrytym stole , pamiętajmy, że przed nami jeszcze wiele zagrożeń. Musimy zachować czujność i spokój, by ten wieczór nie był naszymi Kannami i byśmy wyszli z niego zwycięsko.
Pamiętamy – nie sięgajmy od razu po kieliszek i zakąskę, poczekajmy, aż opinię obżartucha i pijaka otrzyma sąsiad z lewej lub prawej, po co mają nas obgadywać przez cały następny dzień ! I tak zdążymy , a pełny kieliszek wcale tak szybko się nie zagrzeje..
Nie gapimy się w dekolty sąsiadek, a z grzecznie spuszczonymi oczami szepczemy partnerce, że przy naszym stole tylko ONA ma klasę , wdzięk i jest w ogóle naj..naj..naj !
UWAGA – tak samo nie zerkamy na nogi w nimi przechodzących obok stołu 12-cm obcasów, jak i nie „ciągniemy” za nimi oczami !!
Trzymając w dalszym ciągu wzrok na uwięzi, tłumaczymy, że ta „laska” naprzeciw, mimo że 10 lat młodsza i 15 kilo szczuplejsza jest bez gustu i w ogóle dla nas jakaś taka odpychająca – a przede wszystkim ma zmarszczki i ciemne worki pod oczami , kiepsko wybotoksowane usta i na pewno dopięte sztuczne włosy , do tego źle uczesane…
Jak już pokonamy te wstępne zasadzki, nalewamy naszej towarzyszce drinka, najlepiej potrójnego i czekamy na efekty – czyli pierwszy tego wieczoru uśmiech, skierowany właśnie do nas ! Wtedy możemy już wypuścić powietrze, przestać wciągać brzuch i w poczuciu dobrze wykonanego zadania zabrać się do konsumpcji, konwersacji i wygłaszaniu kontrowersyjnych opinii o orkiestrze czy menu.
Ale nie poddawajmy się poczuciu błogości ! Nad nami jeszcze ciągle wisi damoklesowski miecz w postaci niedotrwania w równie dobrym nastroju do końca zabawy.
Zapamiętajmy – naszym zakichanym dziś obowiązkiem jest nie dać się pokonać bąbelkom wymieszanym z czystym napojem w kieliszku, nie możemy dać się zmęczonym nogom wyganiać z parkietu i pod żadnym pozorem nie możemy w rozpędzie dać się przyłapać na posiadaniu zmęczonej lub zniechęconej miny na twarzy !
A w ogóle , Broń Boże – nie dajmy się przyłapać na podziwianiu innych damskich kreacji - obojętnie jak by były skąpe czy intrygujące !
Należy wnosić jedynie odpowiednie toasty, w co drugim zaznaczając jacy jesteśmy szczęśliwi mając u boku tą , a nie inna partnerkę, tańczyć jedynie z ową partnerką lub (bo jedynie dopuszczalne) z co bardziej brzydszymi osobami płci przeciwnej z towarzystwa przy stole. Najlepsza była by starsza ciocia lub teściowa…
Oczywiście wszystko to czynimy spontanicznie , z właściwym nam wdziękiem osób dobrze wychowanych i pełnych uroku.
Ale najważniejsze w ten wieczór jest jednak jedno – MUZYKA. Nie ta do słuchania w ciszy i spokoju, ale taka , która sama zakręci nogami, przywoła uśmiechy wspomnień z dawnych czasów, kiedy byliśmy piękni i młodzi .
Niestety , co prawda młodzi już nie jesteśmy, ale w trakcie balu możemy sobie pozwolić, by o tym zapomnieć. Nie będzie nam przeszkadzać byle brzuszek czy łysinka, by pokazać, że jeszcze mamy we krwi żywioł energii , a nie wapno !
Na końcu notki podsunę troszkę tej starej dobrej muzyki – takiej do tańca, do szaleństwa, do wygibasów i efektownych piruetów …bo jakoś ten powyższy poradnik rozszerzył się do tak długiego, że na muzykę zabrakło miejsca – samo życie, Panowie, samo życie …
Pamiętajmy , że pozostaje jeszcze zakończenie. Z Balu wychodzimy na własnych nogach, trzymając partnerkę, a nie dając się prowadzić przez Damę jak pijany clown ! Wsiadając do zamówionej wcześniej taksówki grzecznie otwieramy przed Damą drzwi, nawet jeżeli w tym czasie musimy trzymać się lusterka by nie upaść to zagadujemy dowcipnie by tego nie zauważyła, a czasie jazdy cicho szepczemy o tym, co mamy zamiar rozpocząć i kontynuować po powrocie do domowych pieleszy. Oczywiście , nie mamy na myśli chrapania na ulubionej poduszce, ani też włączenia najnowszego filmu ! Nic z tych rzeczy – jeżeli wszystko przeszło zgodnie z oczekiwaniami, nasza partnerka jest w tej chwili osobą myślami jak najbardziej odległa od wszelkich codziennych normalności , a w głowie jej jedynie dalsze szaleństwo. Tyle, że tym razem w gronie dwu osobowym. Przy czym to MY jesteśmy tą drugą osobą - nie zmarnujmy tego !
Na koniec życzę wszystkim Panom wspaniałej zabawy i takiej partnerki jaka siedzi obok mnie i śmieje się, że oby nikt nie wziął tego dosłownie i nie pomyślał ze współczuciem jakie to osobiste doświadczenia tu opisuję - bo wszystkim życzę takiej cudownej ładniejszej połowy , jak ta po mojej prawicy.
A wszystkim Paniom czytającym ten tekst - miejcie dla nas trochę wyrozumiałości i przyjmujcie te porady z przymrużeniem oka , bo to tylko przedsylwestrowy humor :). W końcu bez Was, drogie Damy, każdy wieczór byłby równie udany jak wizyta u dentysty - a dzięki Wam jest ten blask, ten sznyt, ta kobieca delikatność która rozświetla męskie życie...
Całując nisko Waszą dłoń Madame, życząc udanego Sylwestra i szczęśliwych chwil w Nowym Roku , pozostaję zgięty w ukłonie w zachwycie dla każdego kobiecego uśmiechu i spojrzenia
SZUAN