Christianitas Christianitas
62
BLOG

Tomasz Rowiński: Jarosław resetuje wszystko

Christianitas Christianitas Polityka Obserwuj notkę 21

Obok powtarzanej narracji o konieczności jednego kandydata prawicy już w pierwszej turze wyborów (pisałem o tym w tekście Prawica, pluralizm, jedność) mamy jeszcze jedną formułę magiczną, którą powielają prawicowi publicyści (jak choćby Joanna Lichocka w niedawnym wywiadzie telewizyjnym z Markiem Jurkiem). Jest nią przekonanie, że na prawicy w wyniku tragedii smoleńskiej doszło do zresetowania podziałów politycznych. Oddziaływanie tego zaklęcia widać dobrze było właśnie w przywołanym już wywiadzie z liderem Prawicy Rzeczpospolitej. Mogliśmy tam usłyszeć wypowiedź o treści “Nie mogę uwierzyć, że ma Pan inne poglądy niż Jarosław Kaczyński” – przywołuję tę wypowiedź dziennikarki z pamięci. Paradoksalność tej wypowiedzi zauważył także sam kandydat na swoim blogu. Owszem, doszło do zresetowania, ale pewnych pomniejszych i drugorzędnych animozji, jednak nie one stanowią o “zasadach polityki”.

Jakoś w tym wszystkim powracają nasze zwykle polskie zmagania, łudząco podobne do tych, które miały miejsce przed 10 kwietnia! O postpolityce na prawicy pisze się dość łatwo – przeciwnik i jego mitologia są dobrze widoczne, łatwe do zaobserwowania, a także mają swoją ekspozyturę w publicystyce dużych mediów. Posiada jednak swoją mistykę także Prawo i Sprawiedliwość, swoją opowieść, która nie oddaje sprawiedliwości rzeczywistości. Wielokrotnie oglądaliśmy pragmatyczne posunięcia liderów PiS, które odsuwały od nich kolejnych co wybitniejszych przedstawicieli tej opcji. Tak stało się, choćby z trzema najbardziej znaczącymi osobami tego ugrupowania (zaraz po braciach Kaczyńskich) – marszałkiem Markiem Jurkiem, Michałem Kazimierzem Ujazdowskim i Ludwikiem Dornem (który wyłamał się z języka “jedności na prawicy” i poparł w wyborach prezydenckich właśnie Marka Jurka). Wielokrotnie opisywano ów proces jak republikańska partia prawicy, którą było u zarania PiS stało się kadłubową konstrukcją opierającą się na dawnych wąskich kadrach Porozumienia Centrum.

Mitologizacja języka prawicy wcale się nie skończyła, skoro Joanna Lichocka wydaje się być zadziwiona, że cokolwiek dzieli Jarosława Kaczyńskiego i Marka Jurka, a ten ostatni w ogóle wpadł, na pomysł dawania odrębnego głosu na polskiej scenie politycznej. Po co to, komu i na co? Po 10 kwietnia? To niemożliwe.

Wygląda to jednak tak, że drugą stroną polityki, rewersem postpolityki (“polityki miłości”), stała się “mistyka trumien” smoleńskich. Emocje jakie wywołała w Polakach śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego, miały charakter jak najbardziej patriotyczny, ba polityczny, ale nie frakcyjny. Tymczasem trauma narodowa staję się narzędziem przysypywania bardziej zasadniczych różnic niż osobiste animozje. Emocjami starać się zakryć różnice w poglądach? To możliwe, ale nieodpowiedzialne. Oczywiście, trudno o tym pisać w momencie, gdy jak słusznie podkreślił Bronisław Wildstein, w dużych mediach analizuje się “każdą wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego ze świadomością jego złych intencji. I te złe intencje należy demaskować. Lider PiS odwoła się do Polaków, sugeruje, więc, że ci, którzy go nie popierają nie są Polakami. Itd. To co powie Kaczyński, musi być wykorzystane przeciw niemu. Jeśli nic nie będzie mówił, wykorzystane to zostanie tym bardziej” (Media jako część aparatu władzy,Rzeczpospolita, Plus-Minus, 15-16.05.2010).

Choć wielu trudno w to uwierzyć, to jednak stanowisko Prawa i Sprawiedliwości w wielu sprawach trudne jest do pogodzenia z opinia katolicką (praktyka sejmowa pokazała, że sprawę poszanowania życia Jarosław Kaczyński złożył na ołtarzu własnej troski o słupki wyborcze), a także konserwatywną (PiS ostatecznie zajmuje zasadniczo to samo stanowisko co Platforma Obywatelska zarówno co do możliwości przyjęci euro, jak i Traktatu Lizbońskiego). Także nominacja “lewoskrzydłowej” Joanny Kluzik-Rostkowskiej na główną twarz kampanii wyborczej i ostatni wywiad dla blogerów Salonu24 (drugą jego część komentował na stronie pismo.christianitas.pl Paweł Milcarek) wskazuje, że albo Jarosław Kaczyński zmierza w stronę porzucenia stanowisk prawicowych albo jest przekonany, że prawica katolicka i tak na niego zagłosuje. Tą drogą “mistyka trumien” wchodzi w starcie o dominację z językiem “polityki miłości”. Trudno inaczej zinterpretować dochodzące nas sygnały o propozycji Jarosława Kaczyńskiego dotyczące odnowienia idei wielkiej koalicji PO-PiS. Jeśli te przecieki się potwierdzą będzie to oznaczało, że tragedia smoleńska posłuży jedynie jako odważnik na szali zmagań symbolicznych, w których inicjatywę PiS dawno utraciła. Jako as z rękawa w wielkiej strategii Jarosława Kaczyńskiego. Widać idea “wielkiego resetu” ma objąć nie tylko prawicę, ale całą scenę polityczną…

Pierwsza tura wyborów jest okazją, by ilością głosów zaznaczyć odrębność wobec planu politycznego Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście, nie chodzi o stawianie znaku równości pomiędzy Bronisławem Komorowskim, a Jarosławem Kaczyńskim, ale o wyraźne powiedzenie, że ten drugi jest wprawdzie mniej nam (jako prawicy katolickiej) odległy, ale jednak odległy. Jest, bowiem pytanie, czy warto zostać przemielonym przez maszynkę “Wielkiego Stratega” wbrew własnym intencjom, poglądom i zasadom? W wielkiej bitwie jaką wypowiada teraz Jarosław Kaczyński wydarzyć się może dosłownie wszystko.

pismo.christianitas.pl

Tomasz Rowiński - (1981) historyk idei, redaktor kwartalnika "Christianitas", pracuje w Centrum Mysli Jana Pawła II

 

Pismo na rzecz ortodoksji

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka