Z trudem wypracowany kompromis aborcyjny z 1993 roku popiera większość społeczeństwa. Nie znam dokładnych liczb, ale zakladam, że ponad 70% społeczeństwa. Ja też go popieram.
Naruszanie tego kompromisu niesie za sobą nieprzewidywalne konsekwencje. Ciało raz puszczone w ruch będzie się poruszało między skrajnościami. Gdyby jakimś cudem Parlament przegłosował zaostrzenie ustawy aborcyjnej, to przyszły parlament to zmieni. Nie wróci jednak do kompromisu aborcyjnego – jak rozluźniać, to z gestem, włączając aborcję na życzenie, czy ze względu na ciężką sytuację socjalną. W efekcie, wprowadzenie całkowitego zakazu teraz oznacza całkowitą dopuszczalność przerywania ciąży za trzy lata. Nie za trzy lata, to za siedem. Czy działacze ProLife wzięli to pod uwagę ? Czy wzięli, i są prowokatorami czy jednak nie mają tego świadmości i są szaleńcami ? Być może myślą, że PiS będzie rządził do końca świata i jeden dzień dłużej.
Czarny marsz jest sukcesem opozycji, której centrum jest nie PO czy Nowoczesna, a Gazeta Wyborcza. Po pierwsze, jest to marsz w oboronie konsensusu aborcyjnego. Opozycja postawiła się w centrum, razem z przytlaczającą większością, spychając PiS w kierunku ekstremy. Dzisiaj to Wyborczas reprezentowała Naród, jakkolwiek ciężko mi to przez gardło czy palce przechodzi. To nie był marsz nawiedzonych feministek, to był marsz zwykłych ludzi w obronie rozsądnego rozwiązania.
Po drugie, oglądając zdjęcia z marszu widzę wiele młodych twarzy. Do tej pory marsze KOD-u wyglądały jak zbiórka ZBOWiDowców. Ludzie dojrzeli, a nawet z najlepszymi latam dawno za sobą. Dzisiaj była młodzież.
PiS jest w trudnej sytuacji. Może przedstawić się jako obrońca kompromisu aborcyjnego, może też przedstawić się jako grupka zelotów forsująca swoje rozwiązanie. PiS prawdopodobnie chciał po cichu uwalić ustawę w komisji. Teraz jednak postawa na przeczekanie będzie jątrzącą się raną. Potrzebne jest hirurgiczne cięcie w obronie kompromisu aborcyjnego.