Czy wyobrażacie sobie jakie byłoby wycie tzw. mediów, gdyby ostatnie spadki na giełdzie były za premierostwa Jarosława Kaczyńskiego. Tryumfalizm opozycji byłby przygniatający. Gdyby złotówka "poleciała" 15 % w 1,5 miesiąca, to tzw. analitycy gosPOdarczy ogłosiliby bankructwo Polski. Wszyscy stadnie, czyli unisono domagaliby się dymisji PIS-u. Pamiętam jakie były POmruki, gdy złoty wahał się w granicach 2%, a proszę teraz i 20 % naszym "ekspertom" to nic wielkiego. Wcale nie jestem entuzjastą tak mocnego złotego, ba nawet udało mi się spłacić kredyt we frankach, który brałem przy kursie 2,48 a spłacałem gdy wynosił 2,01. Tak więc udało mi się, ale wiem co się dzieje w firmach, przy tak drastycznych ruchach w walucie. Kiedy kontrakt negocjowany, nagle w ciągu miesiąca 20% traci na wartości. "Eksperci" ZAWSZE znajdą dobrą stronę, gdy rządzi "odpowiedni rząd.
Teraz, frank rośnie, gdyż negocjuję następny kredyt, zawsze jest jakaś dobra strona w tej ekonomii. A swoją drogą, zastanawiam się czy ekonomię można nazwać nauką. Numerologia ma więcej chyba cech nauki, niż ekonomia.
Co tam, miłość Lemingów do "jedynie słusznego" rządu PO zdzierży nawet bankructwo giełdowe. TVN im wytłumaczy, że to przez krach na Wall Street, i tak naprawdę to winny jest Bush i Marsjanie. Lemingi kupią wszystko. Zastanawiam się, jak długo ich będzie stać na "miłość do gospodarczych partaczy".
A Pani Rudecka i tak powiedziała mi ostatnio, że rząd WSZYSTKO MA POD KONTROLĄ i jak myślicie można jej wierzyć?
