Clark Nova Clark Nova
189
BLOG

Dlaczego Prezydent Kaczyński powinien być w Brukseli?

Clark Nova Clark Nova Polityka Obserwuj notkę 24
 

Większość komentatorów aktualnego sporu skupiło się na analizowaniu konstytucyjnych relacji Prezydent- Premier, uprawnień i odpowiedzialności za prowadzenie polityki zagranicznej, a nawet liczby pilotów potrafiących latać Tupolewami 154. Natomiast prawie nikt nie zajmuje się tematami rozmów w Brukseli. A moim zdaniem, to właśnie jest klucz do zrozumienia o co w tym żałosnym sporze chodzi.

 

Stara prawda głosi, że jeśli nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o pieniądze. W tym wypadku również. I paradoksalnie nie idzie wcale o przeciwdziałanie skutkom kryzysu finansowego itp. Znacznie ważniejsza, choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę, jest kwestia tzw. paktu klimatycznego. A tu właśnie chodzi o olbrzymie pieniądze.

Mówiąc w skrócie, pakt klimatyczny to wspólna decyzja państw unijnych zobowiązujących się, że razem doprowadzą do zredukowania o 20% emisji tzw. gazów cieplarnianych, przede wszystkim CO2. Pakt ten forsują przede wszystkim Niemcy oraz Francja. Mają w tym swój interes, gdyż posiadając rozwiniętą energetykę jądrowa mogą bez uszczerbku gospodarczego zrezygnować z użytkowania węgla, spalanie którego powoduje największą emisję CO2.

Gdyby pakt klimatyczny został przyjęty, kraje Unii Europejskiej będą zobowiązane do zredukowania swojej emisji CO2 a jedynym w zasadzie sposobem by to osiągnąć jest zmniejszenie spalania węgla bo energia ze źróeł odnawialnych jest wciąż droga i technologicznie trudno pozyskiwalna. Konsekwencją rezygnacji z węgla  będzie spowolnienie gospodarcze, gdyż produkcja przemysłowa i gospodarka potrzebują energii. Aby temu zapobiec Polska i inne kraje, w których energetyka i przemysł opierają się na węglu, będą musiały dokupować za grube pieniądze zezwolenia na zwiększenie emisji ponad przyznane limity. Dodajmy, że zezwolenia emisyjne będą sprzedawać głównie Francja i Niemcy. I kółko się zamyka, kaska leci bez wysiłku.

Ale nie to jest najgorsze. Pakt Klimatyczny jest jeszcze projektem ale już teraz wynika z niego, że przyjęcie tak restrykcyjnych zapisów spowoduje, że Polska faktycznie straci suwerenność energetyczną gdyż aby uniknąć płacenia drakońskich kar za emisje CO2 powyżej limitu przyznanego przez Komisję Europejską, będzie musiała zrezygnować z użytkowania własnych zasobów węgla. Co to oznacza? Upadek kopalni, zwolnienia pracowników i olbrzymie podwyżki cen energii gdyż producenci będą sobie w ten sposób rekompensować koszty dodatkowych zezwoleń emisyjnych, kłopoty całego przemysłu ciężkiego  i nie tylko ciężkiego, wzrost bezrobocia, większe obszary biedy itd. Generalnie będzie dramat.

W interesie Polski jest więc zablokowanie przyjęcia Paktu Klimatycznego przez UE. Jestem pewien, że większe szanse i determinację w dążeniu do tego ma Prezydent Kaczyński a nie rząd i Premier. Dlaczego tak myślę? Wystarczy przeanalizować znane publicznie fakty.

Już w ubiegłym roku, Komisja Europejska obniżyła Polsce limity emisji CO2. Zamiast wnioskowanych ponad 280 mln ton, tzw. KPRU 2 przyznał Polsce limit na poziomie 208 mln ton. Była to decyzja dla Polski niekorzystna i niesprawiedliwa dlatego ówczesny minister środowiska prof. Jan Szyszko w imieniu polskiego rządu zaskarżył decyzję KE do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. W rzeczywistości, potrzeby emisyjne Polski są przynajmniej o 50% większe ponieważ Polska jest na etapie wzrostu gospodarczego, rozwoju przemysłowego i cywilizacyjnego co pociąga za sobą konieczność produkcji większej ilości energii a to z kolei oznacza większe spalanie surowców energetycznych, czytaj węgla.

 Pikanterii sprawia dodaje fakt, że przez ostatnie 15 lat, spośród wszystkich krajów europejskich, Polska w największym stopniu zredukowała emisję szkodliwych gazów. W protokole z Kioto przyjęto, że Polska do 2005 r. obniży emisję gazów cieplarnianych o 5% w stosunku do przyjętego za bazowy roku 1988. Polska wypełniła to zobowiązanie z olbrzymia nawiązką, redukując emisje szkodliwych gazów aż o 32%, osiągając równocześnie wzrost gospodarczy na poziomie ponad 60%. Jest to wielki sukces Polski oraz typowy przykład zrównoważonego rozwoju - wzrost gospodarczy osiągnięty został przy jednoczesnej redukcji emisji szkodliwych gazów.  

W tym samym czasie, gdy Polska dokonywała tak znacznej redukcji emisji, te z państw "starej piętnastki" UE, które otrzymały środki pomocowe z Komisji Europejskiej, zwiększyły emisje gazów cieplarnianych do atmosfery o kilkadziesiąt procent, czego najlepszym przykładem jest Hiszpania (47.9%), Portugalia (41.0%), Grecja (23.9%) i Irlandia (22.7%). Generalnie, "stara piętnastka UE" do dziś nie wypełniła swoich zobowiązań zapisanych w Protokole z Kioto, uzyskując dopiero w ostatnich latach redukcje na poziomie około 1%. 

Oznacza to, że Polska dokonując redukcji emisji z 565.3 mln ton  w roku 1988 do 386.4 mln ton w roku 2004, czyli obniżając łącznie emisję o ponad 3 mld ton, ma teraz solidarnie ponosić koszty z krajami "starej piętnastki", które nie bacząc na zobowiązania wynikające z Protokółu z Kioto, dokonały tej redukcji w porównywalnym okresie zaledwie na poziomie kilkuset milionów ton (z 4266.4 mln ton w roku bazowym na 4227.4 mln ton w roku 2004).Zakładając, że wzrost emisji CO2 powoduje rzeczywiście zmiany klimatyczne, należy stwierdzić, że Polska znacząco przyczyniła się do łagodzenia tych zmian a obecnie jest za to karana krzywdzącym przydziałem limitów emisji.  

Skarga rządu PiS nadal leży w ETS a przez prawie rok rządów PO, ani premier Tusk ani minister środowiska Nowicki palcem nie kiwnęli by rozprawę przyspieszyć a niekorzystne decyzje Komisji Europejskiej zmienić. W tym kontekście, szczytem bezczelności jest oskarżanie Prezydenta lub poprzedniego rządu o jakiekolwiek wiążące i niekorzystne dla kraju zobowiązania.  

Bezczelność i hucpa ekipy Tuska jest tym większa, że to właśnie poprzedni rząd i poprzedni minister środowiska- prof. Szyszko próbowali zablokować sama ideę Paktu Klimatycznego. W tym celu prowadzono rozmowy z kilkunastoma krajami europejskimi będącymi w podobnej sytuacji co Polska. Chodziło o zmontowanie bloku czy też sojuszu aby wspólnie odrzucić, opóźnić lub zmienić zapisy Paktu na własną korzyść. Oznaczało to koniecznośc wejścia w konflikt z Komisja Europejska a także Niemcami oraz Francją. Premiera  Kaczyńskiego było na to stać, natomiast Tuska ani nie ma wystarczających cojones ani determinacji do jakichkolwiek działań mogących sprowokować krytyczny artykuł w europejskiej prasie, o grymasie niezadowolenia Angeli Merkel nawet nie wspominając.  

Więc słowa ministra Sikorskiego, który na kolanach (?!) błagał Prezydenta by nie osłabiał pozycji negocjacyjnej Polski należy wyśmiać. Bo jeśli ktokolwiek może wzmocnić stanowisko Polski w tej sprawie to jest to właśnie Prezydent. Chyba, ze Tusk/Sikorski rozumieją wzmacnianie pozycji negocjacyjnej przez wywieszenie białej flagi. 

Kolejnym argumentem przemawiającym za koniecznością obecności Prezydenta w Brukseli jest zbliżający się grudniowy „szczyt ziemi” w Poznaniu, czyli Konferencja Stron Konwencji Klimatycznej ONZ. Pod względem prestiżowym, organizacja imprezy tej rangi jest porównywalna z prawem organizacji Euro 2012 czy EXPO. Miałem przyjemność uczestniczyć w podobnej Konferencji, która odbyła się w Bonn. Wśród gości było kilkudziesięciu prezydentów, drugie tyle premierów, rzesze ministrów i tabuny urzędników niższego szczebla. Łącznie prawie 10 tys. gości, z królową brytyjską i Alem Gore na czele. Krótko mówiąc- mega impreza. 

Organizację Konferencji w Polsce załatwił PiS a konkretnie minister J. Szyszko, który był w 2001 r. Prezydentem Konwencji Klimatycznej ONZ i jako wyjątkowej klasy fachowiec ma w niej wysoką i niekwestionowaną pozycję. Wynika ona również z faktu, że to właśnie Szyszko zaproponował rozwiązania mogące przełamać obecny pat w procesie ratyfikowania Protokołu z Kioto oraz uruchomieniu mechanizmów redukcji emisji szkodliwych gazów bez konieczności ograniczania produkcji energii i rozwoju przemysłu.  

Chodzi o tzw mechanizm pochłaniania. Już dzieci w podstawówce uczą się, że rośliny zielone absorbują CO2 z atmosfery i w procesie fotosyntezy zamieniają go na czysty tlen. Zatem, zamiast zmniejszać emisję CO2 należy zwiększyć jego pochłanianie. A najlepszymi pochłaniaczami szkodliwej emisji są lasy. A te Polska ma wręcz wzorcowe (przynajmniej miała, zanim zaczął w nich rządzić marszałek Komorowski- http://clarknova.salon24.pl/72223,index.html).

Co więcej, polscy naukowcy opracowali już sprzęt i metody pozwalające zmierzyć on line i w czasie rzeczywistym poziom aktualnego pochłaniania CO2. Szczyt w Poznaniu był planowany jako ten, podczas którego podjęte zostaną decyzje o uruchomieniu mechanizmu pochłaniania i wpisaniu go do bilansu emisji oraz uwzględnieniu w przeliczaniu limitów emisji dla poszczególnych krajów.  

Jest to rozwiązanie dla Polski niezmiernie korzystne. Bo lasy zajmują ponad 28% powierzchni Polski i są prawie w 100% państwowe. Oznacza to, że bez specjalnych problemów można zainstalować w nich mierniki pochłaniania (wiszą już w kilku miejscach kraju w ramach programu pilotażowego). A potencjał pochłaniania przez polskie lasy jest szacowany na około 300 mln ton, czyli więcej niż Polska wnioskowała do KE i więcej niż cały limit przyznany decyzją KE. Zatem wprowadzenie mechanizmu pochłaniania spowodowałoby, że Polska miałaby olbrzymia nadwyżkę limitu emisji CO2. Można ją zagospodarować poprzez jeszcze szybszy rozwój gospodarczy ale można ja także sprzedać za naprawdę duże pieniądze.  

Rozwiązanie to było realne, tym bardziej, że to właśnie prof. Jan Szyszko miał po raz drugi zostać wybrany w Poznaniu na Prezydenta Konwencji Klimatycznej ONZ. Ale nie zostanie wybrany bo obecna władza uznała, że nie dopuści do tego by polityk PiS sprawował taką funkcję. W efekcie Polak nie zostanie Prezydentem Konwencji bo obecny minister środowiska nie ma na to najmniejszych szans, w tym towarzystwie jest po prostu nikim. 

W gruzach legną też ambitne, przedstawione powyżej możliwości dla Polski. Co więcej sam szczyt zapowiada się jako kompromitacja. Organizacyjna- bo w Poznaniu już od pół roku nie można zarezerwować pokoju hotelowego na grudzień a ceny wzrosły o średnio 300% oraz polityczna- bo najlepszy polski specjalista i jedyny polski kandydat na szefa tej największej w istocie Konwencji ONZ został wycięty przez PO.

Dlatego prof. Szyszko organizuje alternatywną Konferencję, siłą rzeczy w znacznie mniejszym gronie i bez szans na wiążące ustalenia. Będzie jednak wyjatkowo śmiesznie gdy okaże się, że najważniejsi goście ze swiata zamiast na partacką imprezę w Poznaniu pojada na Konferencje organizowaną przez prof. Szyszkę. A Tusk i minister Nowicki tańczą w rytm orkiestry dyrygowanej przez Niemcy i Francję nawet wtedy gdy jest to orkiestra z Titanica… 

A wracając do brukselskiego szczytu… Prezydent Kaczyński zna te sprawy, prof. Szyszko spotykał się z nim wielokrotnie. Stąd zapewne wynika determinacja Prezydenta i upór w chęci bycia uczestnikiem brukselskich obrad. On wie o co toczy się gra i jak wiele Polska może stracić. 

A Premier? Ani determinacji, ani kompetencji, ani odwagi wejścia w spór z UE. A wręcz postawa prowokująca do zadania pytania: 

Co Tusk obiecał Niemcom, Francuzom czy komisarzowi Barroso, że nawet za cenę totalnej kompromitacji siebie, swojego rządu i swojego kraju nie chce zgodzić się na udział Prezydenta w unijnym szczycie?   

Uprzejmie proszę o zamieszczanie propozycji odpowiedzi bo myśl, że polski rząd sprzedał interes narodowy nawet mnie, krytykowi PO nie mieści się w głowie.  

PS

O ile pamiętam Tusk miał latać rejsowymi samolotami żeby było taniej. Gdyby spełnił obietnice nie byłoby całej tej hucpy.

Clark Nova
O mnie Clark Nova

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka