Ostatnio spacerując po stolicy, ze zdziwieniem, dostrzegłam młodą kobietę dzielnie kroczącą po Placu Zamkowym na dziesięciocentymetrowych obcasach, w długim welonie za pupę i samej, białej bieliźnie...
Nie mogłam się powstrzymać:
- Dzień dobry, przepraszam, pani coś reklamuje?
- Słucham? – spytała zaskoczona. – Jestem panną młodą.
- Och, przepraszam, rzeczywiście! Jak mogłam się pomylić?
Faktycznie, po chwili dobiegł do niej, ubrany od stóp do głów w garnitur, pan młody. Obudziłam się niewiedzieć czemu cała spocona.
Sen mój natchnął prawdopodobnie artykuł z dawnego wydania „Rzeczpospolitej”. Niestety, spostrzeżenie autorki, sprowadzające się do tego, że panny młode są coraz bardziej roznegliżowane i to na tyle, że w zażenowanie wprawiają tym już nie tylko księży, ale i niektórych gości, jest dość trafne.
ciąg dalszy...tutaj