Antoni Macierewicz postarał się i własnym przemysłem wykonał prezent dla Jarosława Kaczyńskiego na święta pisowskie – 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej.
„Pan” się ucieszy, bo dostaje teorię równoczesnego złego błędnego naprowadzania tupolewa przez rosyjskich kontrolerów na lotnisku Siewiernyj z „częściową defragmentacją w odległości 900 metrów od linii pasa startowego lotniska w Smoleńsku”.
Nie będę pisal o źle użytym slowie defragmentacja, bo przecież mogą nie rozumieć go „eksperci” Macierewicza, jak i sam Macierewicz.
Aż się nie chce analizować tych dwóch „przyczyn” katastrofy, bo rozum krzyczy, aby nie sypać do niego piachu, ani szkła tłuczonego.
Może rzeczywiści fachowcy zajmą się tym, lecz wątpię, bo to można potraktować tylko śmiechem (bolesnym śmiechem).
Prezes prezentem się ucieszy.
Bodaj jesteśmy jedynym krajem na świecie, który jest ufundowany na tak zakłamanej doktrynie. Pozostałe sprawy – coraz większe bezprawie władzy i odejście od demokracji – są pochodne owej smoleńskiej doktryny.