capa capa
2906
BLOG

Tusku, wróć!

capa capa Polityka Obserwuj notkę 185

Głośno się zrobiło w mediach różnego rodzaju, i nie ma powodu się temu dziwić, o predyspozycjach pani premier do rządzenia. A będzie jeszcze głośniej, bo to dopiero początek jej rządów. 

Wśród powodów takiego stanu rzeczy, które są przywoływane, jeden brzmi szczególnie dobitnie: Tusk, rzadząc partią, zdołał wyeliminować wszystkich potencjalnych kandydatów, którzy mogliby zagrozić jego pozycji. Pozbywał się osób, których znaczenie wyrosło lub wyrastało ponad miarę, usuwając ich w cień, pozbywał się też tych, których bał się z powodów - nazwijmy je - intelektualnych.

To ostatnie brzmi tak, jakby partia była zbiorem jakichś niespotykanych w galaktyce matadorów polityki. Czy rzeczywiscie kiedykolwiek tak było? W partii, od początku jej istnienia, jedynie o dwóch, jeśli się nie mylę, osobach można było powiedzieć, że reprezentowały poziom intelektualny godny dostrzeżenia, miały cokolwiek do powiedzenia o kluczowych dla państwa kwestiach i bez większego trudu radziły sobie w przestrzeni medialnej. Przy czym w przypadku tego ostatniego nie chodzi o to, że umiały "walczyć" z dziennikarzami, bo wiemy, że "dziennikarze" ludzi partii zawsze traktowali, i traktują nadal, w sposób odmienny od przedstawicieli innych ugrupowań. Chodzi o to, że wypowiedzi tych dwóch polityków, jeśli nawet były kontrowersyjne lub denerwujące, świadczyły o tym, że co najmniej wiedziały, o czym mówią. Tymi politykami byli Rokita i Gowin.

Tylko oni. Tusk też nie należał do tej grupy. Wystarczy przypomnieć sobie jego zachowania i wypowiedzi przed "wielką transformacją osobowości". Sposób, w jaki został rozgromiony przez Lecha Kaczyńskiego w prezydenckiej debacie telewizyjnej świadczy o tym najlepiej. A nie zapominajmy, że nieżyjący prezydent nie był osobą medialną. Dopiero po tej kompromitującej porażce znalazł się ktoś, kto pomyślał, przemyślał i wyciągnął odpowiedni wniosek - Tuska trzeba zmienić. Nie podmienić, ale zmienić. Tak, jak zmieniono, z gorszymi - przyznajmy to szczerze - efektami Andrzeja Leppera. Zanim nasz obecny rompuj został mammamuszim, poddano go jeszcze bardziej wyczerpującym ćwiczeniom od tych, które przechodzić musiał pan Jourdain.

Nasz pan Joudrain okazał się bardzo pojętnym uczniem - to też musimy przyznać - i przynajmniej medialnie awansował na gwiazdę pierwszej wielkości. Tego czegoś, co mają Rokita i Gowin, naszego pana Jourdaina nie nauczono, bo tego nie da się nauczyć, ale nauczono go tego, czego nie umie nikt inny w partii.

Pani premier przy Tusku wygląda jak sierotka po socjotechnice. Ale przecież nie ona jedyna. Jej, tak naprawdę, nie ma kto zmienić. To znaczy, zmienić ją można, może się okazać, że Schetyna będzie lepszym premierem od niej, że jeszcze ktoś tam inny będzie od niej lepszy, ale co to za sztuka. Od pani premier niewielu dałoby się znaleźć gorszych. I to jest najbardziej bieżący problem partii. Problemem o wiele bardziej poważnym, problemem kluczowym, problemem na dłuższą metę jest to, że partia nie ma komu powierzyć władzy. Nie ma, bo prędzej czy później okazałoby się, że następca pani premier popełnia podobne błędy i kompletnie nie ma pojęcia, na czym polega prawdziwa polityka. 

Oczywiście, przy dokumentnym zaczarowaniu części wyborców ten gangreniczny stan może trwać bardzo długo, ale nic nie jest wieczne. Nawet u nas. I to daje nadzieję. Nie mnie, nie nam. Polsce. By naprawdę żyło się lepiej. Tym razem naprawdę wszystkim.        

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka