capa capa
1747
BLOG

PiS znów zbiera haki

capa capa Polityka Obserwuj notkę 37

Biję się w piersi, czyli składam samokrytykę. Byłem przekonany, że partia tonie, ponieważ to, co prezentuje publicznie, nie trzyma się kupy. Kopy też się nie trzyma. I, jak zwykle, nie miałem racji. Nie doceniłem talentów sztabowców partii. Dopiero dziś, po obejrzeniu rzeczniczki Muchy, otworzyły mi się oczy. Przejrzałem. Nadal nie mogę wyjść z podziwu. Partia postawiła na propagandową różnorodność, w dodatku na różnorodność na wysokim poziomie. Co może świadczyć o różnorodności w propagandzie? Sam bym tego nie wymyślił, ale podziwiam, jakbym sam wymyślił. Sztuczka polega na tym, żeby luz łączyć z powagą. Wyższy poziom tej sztuczki polega na tym, że wykorzystuje się dwie kobiety. Wykorzystuje się je, rzecz jasna, w przenośni. Dlaczego kobiety? Bo są ładniejsze. Jeszcze wyższy poziom polega na znalezieniu najbardziej odpowiednich kobiet.

I znaleziono. Doktor Ewę obsadzono w roli Flapa, rzeczniczkę Muchę w roli Flipa. Oczywiście, nie dlatego, że doktor Ewa przypomina Olliego, a rzeczniczka Mucha przypomina Stana. Nie chodzi przecież o podobieństwo fizyczne. Flap ma rozśmieszać, wprowadzać atmosferę lekkości, pokazywać grillową twarz partii, Flip ma być poważny, zatroskany, ma pokazywać propaństwową twarz partii. Dlaczego nie zamieniono ról - nie wiem. Może dlatego, że doktor Ewa jest bardziej elastyczna a rzeczniczka Mucha bardziej spięta. Albo odwrotnie, jak mawiał o takich sytuacjach Tuwim.

Proszę spojrzeć na dotychczasowe rezultaty (a to dopiero początek!). Doktor Ewa proponuje musztardę do kiełbasek, kieruje ruchem drogowym, z chęcią pograłaby z dziećmi w klasy. Może nawet sprzedawać rzodkiewkę. I robi to z wdziękiem, jakiego nikt by się po niej nie spodziewał. To jest w tym pomyśle najbardziej genialne, bo przypomina teatr z prawdziwego zdarzenia. Rzeczniczka Mucha, mimo że wysportowana i posiadająca kulturę fizyczną, z urodą przykuwającą uwagę, zachowuje się jakby od wieków pracowała w zakładzie pogrzebowym. Smutna (przyjdzie PiS i nas zje), zalękniona (jak wyżej), z trudem dobierająca słowa, by nadać im jako taki sens (jak wyżej i jak niżej), ubrana jakby za moment miała powozić końmi zaprzężonymi do karawanu (nie ma innej możliwości, wychodzi, że jak wyżej). I wywiera kolosalne wrażenie. Nie wiem, kto wpadł na tem znakomity pomysł, ale na pewno nie "Misiek", on jest zanadto przewidywalny. Stawiam na szefa kampanii. On, pod pewnymi względami, przypomina mi posła Tomczykiewicza. Obaj należą do gatunku - patrzysz i podejrzewasz, że niczego nie wymyślą, a oni wymyślają to, czego sam byś nie wymyślił.

Do scenariusza tego przedstawienia wpisano jeszcze jeden szczegół: naprzemienne serwowanie widowni optymizmu i pesymizmu. Doktor Ewa ukazuje optymizm, optymizm, który każdemu zjadaczowi ośmiorniczek kojarzy się z rządami partii. Jest dobrze, chociaż mogło być lepiej (ostatecznie - zawsze może być lepiej), a będzie jeszcze dobrzej, bo partia jest ostoją spokoju i zawsze się uśmiecha. Rzeczniczka Mucha ukazuje pesymizm, który temu samemu zjadaczowi ośmiorniczek kojarzy się z PiS-em. PiS zawsze był nabzdyczony, nie kochał ludzi zjadających ośmiorniczki, nie potrafił zaoferować nawet odrobiny radości. A prezes nikomu nie proponował hot-dogów. Wiecznie straszył i zastraszał. Rzeczniczka Mucha o tym czarnym okresie bez przerwy przypomina. "Drodzy obywatele, drodzy Polacy", mówi (mówi, sam słyszałem), PiS będzie na was zbierał haki. Nie na nas (tego nie mówi, ale to oczywiste), bo na nas nie ma haków, ale na was. Na sędziów, nauczycieli, biznesmenów i bizneswomenki, na sprzątaczki, na praczki (chyba na pralki elektryczne?), na konduktorów (za Pendolino).

Bezpieczeństwo i radość kontra strach i grobowa cisza, przed taką alternatywą stoją dziś zjadacze ośmiorniczek. A przed czym stajemy my, którzy nie zjadamy ośmiorniczek? Ja, na przykład, ośmiornicę widziałem jedynie w "Szczękach", a przynajmniej tak mi się wówczas wydawało, bo potem się okazało, że to był rekin. My nie stajemy, my musimy maszerować dalej (maszeruj albo giń!), pokrzepiając się wiarą w partię. Od tego wprawdzie nie przytyjemy, ale będziemy maszerować dalej. Nie mamy wyboru. Albo partia, albo PiS. A PiS ma haki, a jeśli nie ma, to je znajdzie. Na każdego z nas. Na mnie też. Ciekawe jakie?

  

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka