http://www.dailymail.co.uk/
http://www.dailymail.co.uk/
m.zemla m.zemla
224
BLOG

Unijny zamek z piasku

m.zemla m.zemla Polityka Obserwuj notkę 0

Przyzwyczailiśmy się do pokazywanych co rusz w mediach unijnych absurdów – czy to zakazu dystrybucji papierosów mentolowych czy używania cynamonu. Obecnie media nagłośniają sprawę konserwatora zabytków, który nie mogąc znaleźć pracy zgłosił się do UE o dofinansowanie firmy, która będzie budować zamki z piasku. Ku jego zaskoczeniu(!) wniosek uzyskał akceptację, zaś sam budowniczy 40 tys. złotych.

Absurdy te można by mnożyć, załamując ręce nad ludzką głupotą, jednak z troski o własne nerwy bezpieczniej jest traktować je z uśmiechem politowania i przywoływać każdorazowo w dyskusjach nt. bilansu strat i zysków wynikających z przynależności Polski do UE. Postawa ta, godna starożytnych greckich stoików, w praktyce okazuje się równie niepraktyczna co ta pierwsza – absurd przebije w końcu absurd, kolejna limes ludzkiej głupoty zostaje przekroczona.

Ta smutna refleksja nie wynika jak chcieliby euroentuzjaści, z wrodzonej bądź nabytej zwierzęcej nienawiści do UE, lecz jest wynikiem obserwowania wciąż postępującej degeneracji tworu, który z zasady miał służyć Europie i jej rozwojowi. Unia, dziecko europejskiej chadecji rozwijała się prężnie, dopóki jej integracja była przeprowadzana w zgodzie z rozsądkiem, nie zaś z ideologiczną chęcią budowy federacyjnego superpaństwa w kontrze do USA.

W polskiej debacie publicznej brakuje rozsądnego głosu eurorealistów, którzy by w sposób racjonalny podsumowali czy UE w obecnym kształcie nam odpowiada, podobnie jak ma to miejsce w Wielkiej Brytanii. Tocząca się tam dyskusja została zauważona nad Wisłą, jednak media spłyciły ją do „potupywania dawnego imperium”.  Torysi i Partia Pracy przez dłuższy czas ignorowali unijne absurdy, aż do pojawienia się Nigela Farage, którego aktywność w brytyjskiej polityce zrewidowała dotychczasowe podejście konserwatystów, którzy chcąc nie chcąc zajęli pozycje eurorealistów – mniej antyunijnych od partii Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, za to bardziej krytycznych od laburzystów.

W polskiej debacie publicznej brakuje tej zdrowej debaty w duchu Realpolitik, która to mogłaby odpowiedzieć na pytanie czy godzimy się na dzisiejszy kształt UE, czy też staramy się ją reformować w duchu jej ojców założycieli. Na jednej z debat na Uniwersytecie Warszawskim, miałem okazję zadać pytanie jednemu z czołowych polityków PO, Marcinowi Święcickiemu, pytanie w tym duchu: „Czy zgodnie z Pańską wiedzą, istnieje w rządzie plan na wypadek rozpadu UE i konieczność zrewidowania polskiej polityki zagranicznej”? Poseł z uśmiechem stwierdził, że takiego planu się nawet nie zakłada, ergo takiego planu po prostu nie ma.

Debata dotyczyła możliwych scenariuszy dla Europy, kiedy media raz po raz bombardowały opinię publiczną obrazkami z umierającej na naszych oczach z zadłużenia Grecji, dramatycznym bezrobociu i protestach w Hiszpanii oraz perspektywą podobnych wydarzeń we Włoszech i Portugalii. Od tego czasu niewiele się zmieniło – niby są sygnały wychodzenia przez Europę z kryzysu, ale jak można o tym mówić, gdy zadłużenie poszczególnych krajów nie zniknęło, a wręcz wzrosło. Dodając do tego wzrost nastrojów eurosceptycznych w wielu państwach członkowskich, jak również perspektywę wyjścia z UE przez Wielką Brytanię, otrzymujemy obraz wspólnoty równie kruchej, co wcześniej. Zagrożenia ekonomiczne UE nie zniknęły, po prostu zmieniła się narracja – teraz uosobieniem lęku są nowe ugrupowania skrajnie eurosceptyczne, przedstawiane przed media niczym groźne lwy na safari – ze strachem, ale i zaciekawieniem.

Co przyniesie przyszłość nie sposób przewidzieć – pytanie zadane posłowi Święcickiemu, pozostaje w dalszym ciągu aktualne. Próbą odpowiedzi na nie nie będzie jednak KNP z Korwinem Mikke na czele z uwagi na strategię i język jej lidera, jednoznacznie antyunijny, ani PiS które próbuje wejść w buty Camerona i prezentować się jako polscy eurorealiści. Wydaje się, że po kryzysie finansowym, wzroście nastrojów eurosceptycznych w Europie, potrzebna jest trzecia zmienna, by w ogóle do takiej dyskusji mogło dojść. Może to być np. oderwanie się od Hiszpanii – Katalonii i niedopuszczenie przez Hiszpanię do przyjęcia do UE separatystycznego regionu, może to być inne wydarzenie.

Wówczas może być jednak za późno na jakąkolwiek debatę – nie wiadomo czy kolejny silny wstrząs UE w ogóle przetrwa, czy po prostu kolejna fala problemów nie zmyje jej, niczym zamku z piasku.

Zdjęcie: http://www.dailymail.co.uk/

Artykuł ukazał się wcześniej na : http://realpolitik.pl/unijny-zamek-z-piasku/

m.zemla
O mnie m.zemla

Ciekawy świata, optymistycznie patrzący do przodu z kręgosłupem moralnym i dumny z bycia patriotą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka