Od kilku dni cała Polska głowi się nad prawdziwym powodem zgłoszenia i przeforsowania przez Prezesa tzw. ustawy futerkowej.
Nie wiedzą tego dziennikarze, blogerzy, chłopi, miastowi, wyborcy PIS-u i opozycji. Co najśmieszniejsze nie potrafią tego wytłumaczyć nawet najwyborniejsi politycy, którzy niejeden już wist Prezesa w życiu widzieli.
Jakie są fakty?
Prezes Kaczyński z zaskoczenia zgłosił projekt ustawy tak lewacki w swej treści, że mogłaby go spokojnie sygnować posłanka Spurek. Z której nota bene jeszcze tydzień temu cała prawica pisowska rżała - widząc ją stukając się znacząco w czoło.
Tymczasem Prezes zarządził ścisłą dyscyplinę głosowania tak jakby chodziło co najmniej o obronę Polski przed najazdem szwedzkim. I przegłosowano. Ustawę, która jednym cięciem pozbawia Polskę wpływów budżetowych między 10 a 20 miliardów złotych rocznie. To niewiele mniej niż potrzeba każdego roku na sfinansowanie programu 500+.
Ustawę, która pozbawia setki tysięcy polskich rolników części wpływów a dla niektórych jest być może ekonomicznym wyrokiem śmierci. Ustawę, kóra powoduje natychmiastową obniżkę cen skupu (i opłacalności) żywca i drobiu. Na rynku mocno osłabionym przez pandemię COVID. Przepisy, które wchodzą w życie za 12 miesięcy - nie dając w zamian odszkodowań (stan na dziś). Mając w poważaniu rolników i ich kredyty.
Łatwo było przewidzieć, że ta ustawa wywoła wsciekłość na wsi - wśród tradycyjnego elektoratu PIS-u i PAD. A także tych "miastowych", którzy na serio traktowali program PIS-u i byli prawdopodobnie najwierniejszym jego elektoratem. Część polityków i dziennikarzy udaje, że jest tym zaskoczona ale jestem pewien, że Prezes wiedział co robi i jakie to wywoła konsekwencje.
Jak próbuje się nam to zaskakujące posunięcie wytłumaczyć? Oficjalna narracja głosi, że był to "test" na wierności Partii i Prezesowi. Mimo, iż tłumaczenie to jest kretyńskie, uwłaczające wprost inteligencji słuchaczy - część opinii publicznej w to uwierzyła. Prezes ma dosyć Gowina i Ziobry więc chciał sprawdzić jak bardzo go popierają i kochają. Miał 1000 innych sposobów by to wysondować i spokojnie wywalić kogo chce na zbity pysk. Ale nie - jemu była potrzebna napisana na kolanie lewacka ustawa.
Załóżmy na chwilę, że jest to prawdą. 38 posłów PIS-u, Porozumienia i Solidarnej Polski "oblało" egzamin (nie licząc 15 wstrzymujacych się i 6 nie głosujących). Zostali zawieszeni i grozi im prawdopodobnie rychłe wydalenie z Klubu. No chyba, że się "dogadają", który to temat grzeje od soboty TVP i pisowskie media.
To kolejna ściema. Jeśli bowiem znamy już wyniki testu a coraz powszechniejsza jest opinia, że ustawa jest kulawa, bijąca w rolników i sam PIS oraz prawdopodobnie niekonstytucyjna to spodziewać możemy się poprawek w Senacie a nawet veta Prezydenta lub wysłania do TK. Biorąc poid uwagę, że był to tylko "test" sam Kaczyński powienien do tego oficjalnie lub zakulisowo dążyć.
Zakładam, że doczekamy się poprawek do ustawy (przedłużenie vacatio legis, odszkodowania dla rolników lub wykreślenie/dodanie paru punktów). Ale jestem dziwnie przekonany, że podstawowe założenia ustawy czyli radykalne ograniczenie produkcji zwierzęcej zostanie zachowane. Wskazuje na to upór Prezesa i Premiera. A skutki ekonomiczne i społeczne o których pisałem powyżej dotkną Polskę i polskie społeczeństwo.
Jeśli tak będzie pojawia się finalne pytanie: dlaczego Prezes Kaczyński i Premier swoimi decyzjami uderzają w Polską gospodarkę ewidentnie ją na tym polu osłabiając? Wiedząc zarazem, że bezpośrednimi beneficjentami tych decyzji (i pieniędzy) będą państwa Unii a głównie Niemcy, Holandia i Dania. Które oczywiście chętnie wypełnią utworzoną przez nas lukę, odkupią za grosze zwierzaki i infrastrukturę. Zapewnią ekologiczną utylizację tysięcy ton odpadów pochodzenia zwierzęcego. Zaopatrzą sprawnie rynki mięsne halal i koszer na Bliskim Wschodzie.
Oczywiście nie za darmo.
