Paweł Leszczyński Paweł Leszczyński
275
BLOG

PJN- czy to się uda?

Paweł Leszczyński Paweł Leszczyński Polityka Obserwuj notkę 10

  Postanowiłem nakreślić parę zdań na temat niedawno powstałego gracza na polskiej scenie politycznej. Polska Jest Najważniejsza posługuje się, dość prowokacyjnie hasłem z udanej jakby nie było kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego. Chciałem przyjrzeć się nieco bliżej założeniom tegoż tworu, bo dla ludzi o zapatrywaniach konserwatywnych czy też liberalnych, robi się coraz ciaśniej. Krótko mówiąc, oferta programowa partii nie uwzględnia w sposób wystarczający takich poglądów, no chyba, że ktoś wierzy w lansowaną medialnie propagandę o "prawicowości" PiS-u i PO.

  Dlatego z narastającą ciekawością czekam na kolejne próby rozsadzenia zaklinczowanej rodzimej sceny. Czy taką, udaną próbą okaże się PJN, nie wiem, ale mam duże wątpliwości. Pierwsze sygnały były optymistyczne. PJN deklarowało się jako ugrupowanie "konserwatywne, oparte na tradycji chrześcijańskiej". Kolejne, wprawiły mnie w pozytywne osłupienie. "Wierzymy w wolny rynek, szeroko pojętą wolność, zarówno słowa, jak i ekonomiczną". Było to jak miód dla moich uszu. Zaraz za tym dopadł mnie jednak spory cios, bynajmniej nie nokautujący, bo w zasadzie to nie spodziewałem się fajerwerków. Niemniej jednak wskazanie przez liderów nowego ruchu na konieczność "solidarności społecznej" zbiło mnie z tropu. Jestem bowiem przeciwnikiem solidarności społecznej realizowanej w ramach państwa. Nie z powodu braku "wrażliwości", ale z takiego, że doskonale zdaję sobie sprawę, iż tego typu działania kosztują więcej niż są warte i prokurują więcej złego niż dobrego. Jak ktoś chce się solidaryzować ze słabszymi, to niech robi to na własną rękę, a nie plecie bzdury o dobrodziejstwach "systemu socjalnego". To dość oczywiste, że lepiej dać komuś bezpośrednio 200 zł niż zapłacić tę kwotę w formie podatku, po drodze zasilając konta bezużytecznych urzędasów, w wyniku czego do "najbardziej potrzebującego" trafi góra 10% tej kwoty. Dużo czasu zajęło mi również rozszyfrowanie sloganu "nowoczesnej centroprawicy", ale sądzę, że w jakimś stopniu doszedłem do sedna. Otóż, nowoczesna centroprawica, którą oprócz PJN-u usiłują być również PO i PiS w zasadzie nie broni własności prywatnej środków produkcji. Uważa, że przynajmniej ponad 100 firm powinno być w rękach państwa ze względu na "dobro Polski" (chyba przede wszystkim ze względu na dobro kieszeni partyjnych gangów). Taka centroprawica nie mówi nic o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej, co można jakoś przeboleć, ale nie sprzeciwia się jednoznacznie integracji z UE, czego przeboleć nie można. Nowoczesna centroprawica nie wzmiankuje nawet o radykalnym cięciu wydatków budżetowych i równoczesnym, zdecydowanym spłaszczeniu i obniżce podatków. Nie stawia jednoznacznego sprzeciwu wobec ustawy o zakazywaniu dopalaczy, nie wspomina o legalizacji marihuany, nie twierdzi, że faszystkowska ustawa o liczbie kobiet na listach wyborczych mogłaby być stworzona przez ludzi o inteligencji neandertalczyka, a nie u progu XXI w. Nie chce postulować powrotu do tradycyjnego modelu rodziny, w którym matka przez newralgiczny okres pierwszych kilku lat ma dziecko na stałe pod opieką. Bo przecież nawet zwierzęta wykazują się dalej posuniętym instynktem macierzyńskim niż dzisiejsze społeczeństwo ludzi, otumanione hasłami medialnego reżimu. Boi się otwarcie przyznać, że dzieciom od małego wpaja się do głów socjalizm w państwowych szkołach, podczas gdy ich matki poberają pensję wypłacaną z podatków zagrabionych ich mężom. Dlatego to co nazywamy "nowoczesną centroprawicą" jest zwyczajnym demokratycznym tworem, w którym słowo "centro" ma znaczenie gigantyczne, a "prawica" żadne.

  Generalnie rzecz biorąc, taki stan rzeczy zbyt długo się utrzymać nie może, bo na naszych oczach zacznie walić się jeden z filarów socjalistycznego konsensusu, a mianowicie system emerytalny. Opłakane skutki modelu rodziny 2+1 i feminazistowskiego hasła "praca czyni wolną", czyli tego, który znajdował się przy wejściu do obozu koncentracyjnego dadzą się odczuć już niebawem. Na barkach przyszłych pokoleń Polaków znajdą się wyzwania, które przeskoczyć będzie bardzo trudno. Bo oprócz siebie i swojej rodziny trzeba będzie utrzymać jednego emeryta, albo i więcej. Populacja naszego kraju znacznie zmaleje, zmieni się na niekorzyść struktura demograficzna. Być może "nowoczesna centroprawica" z takimi problemami potrafiłaby sobie poradzić. Ale najpierw musiałaby się pojawić, ale taka prawdziwa, realnie bazująca na hasłach republikańskich, liberalnych i konserwatywnych. I tego bym sobie życzył. Sobie i nam wszystkim.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka