Paweł Leszczyński Paweł Leszczyński
310
BLOG

Niedoskonałość ewolucji na przykładzie Radosława S.

Paweł Leszczyński Paweł Leszczyński Polityka Obserwuj notkę 4

         W przekonaniu darwinistów społecznych, notabene w bardzo wielu przypadkach identyfikujących się z myślą konserwatywną, ewolucja jest mechanizmem, który jeśli nie jest zakłócany przez eksperymenty inżynierii społecznej, doprowadza do stałego udoskonalania się gatunku ludzkiego. Do niedawna bardzo silnie z nurtem realnego konserwatyzmu, silnie zabarwionego wpływami amerykańskimi związany był obecny minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski.

        Jakież było zatem moje zdziwienie, gdy ostatnio na stronach ukochanej "Gazety" przeczytałem wywiad z owym ministrem. Mając w pamięci jego obraz, a raczej obraz jego poglądów zaprezentowany choćby w "Strefie zdekomunizowanej" Łukasza Warzechy. Kiedy to człowiek, wyjęty jako żywo z dominującego nurtu myślowego Partii Republikańskiej przychyla się ku projektowi zgłoszonemu przez partię niegdyś słusznie znienawidzoną - SLD. Projekt dotyczy tzw. "związków partnerskich". Idiotyczne tłumaczenia, że przecież "ustawa regulowałaby w większości związki heteroseksualne, bo ich jest więcej" na nic się zdadzą. Kolejny argument podnoszony przezeń, że "większość krajów UE te kwestie uregulowała" też jest miałki, tak jak nowy światopogląd Sikorskiego. Ja się pytam: czy Polska musi papugować kretyńskie dyrektywy/obyczaje Wieliego Brata z Brukseli? Czy nie możemy być pionierem normalności? Dewastuje się naszą gospodarkę i tożsamość narodową oraz kulturową w imię nieznośnego, socjalistycznego równania w dół. Do swojego żałosnego, wiernopoddańczego wywodu Sikorski dodaje tłumaczenie, że "jedna z definicji konserwatyzmu to opieranie się zmianom aż do momentu, gdy stają się nieuniknione". Być może nic w tej maksymie zdrożnego nie ma, ale czy to właśnie teraz jest czas na wprowadzanie wynaturzeń do wystarczająco już nieustabilizowanego społeczeństwa? Jaki jest powód regulowania czegoś, co regulacji nie potrzebuje? Jeśli kobieta i mężczyzna chcą być "w związku" to niech biorą ślub albo żyją "nowocześnie" bez sakramentu. Ale dlaczego mają mieć udogodnienia z jakich korzystają małżeństwa? Przywileje dla tych ostatnich biorą się z tego, że instytucja małżenstwa, czy szerzej, rodziny, powołana została w celu zrodzenia potomstwa. A jeśli ktoś planue spędzić życie w wolnym związku, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego wygodnictwo nie skłoni go do posiadania dzieci. Jeśli związek dwóch mężczyzn jest nienaturalny i obrzydliwy, to wszyscy wiemy dlaczego. Otóż z takiego mariażu nic się nie urodzi. Gdyby stosunek homoseksualny miał dawać nowe życie, to pewnie bylibyśmy w stanie jakoś znieść owo obrzydlistwo. Ale takich możliwości nie ma i nie będzie, bo Bóg lub Natura (w wersji light) nie po to zesłał/a na świat dwie płcie, żeby szukać szczęścia wśród przedstawicieli tej samej.

         Będąc świadomym możliwości posądzenia mnie o homofobię, z góry zapowiadam, że guzik mnie takie zarzuty obchodzą. Nie są prawdziwe, a dla każdego rozsądnego człowieka bezzasadne. A tych, którzy na ten karkołomny zarzut się zdecydują, zapytuję: Może zalegalizujemy trójkąty? A jak się naród będzie burzył, to 3/4 tegoż narodu nazwiecie "zacofanymi trójkątofobami"?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka