Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
2023
BLOG

Niezbędność Sienkiewicza

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Kultura Obserwuj notkę 25

Roman Pawłowski, jak kiepski uczniak, zza pleców filozofa próbował wydukać lekcję nowoczesnej polskości (bez polskości), ale zbyt słabo przygotowany uraczył publikę gazetowyborczym stereotypem.

Niedawno w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł Romana Pawłowskiego „Sienkiewicz to klasyk polskiej ciemnoty i nieuctwa”, dla którego punktem wyjścia była krytyka akcji oświatowej Narodowe Czytanie Trylogii. Charakterystyczny dla tekstu fragment głosi: „Rację miał Stanisław Brzozowski, pisząc, że Sienkiewicz to klasyk polskiej ciemnoty i szlacheckiego nieuctwa. Wyciąganie go dzisiaj na czytelnicze sztandary to anachronizm. Już lepiej przeczytajmy w ramach ogólnopolskiej akcji »Grę o tron«. Krwi i przygód tyle samo, za to nie ma ani śladu narodowej megalomanii”.

 

Tyrady marnego naśladowcy

Spór o Sienkiewicza, także z niebagatelnym udziałem Brzozowskiego, ma w naszej kulturze długą tradycję. Czytelnie omówił go prof. Maciej Urbanowski w rozmowie, którą przeprowadziła z nim Marta Kwaśnicka dla pisma „Czterdzieści i Cztery. Magazyn Apokaliptyczny” (4/2012). W wywiadzie zatytułowanym „Zabijanie Sienkiewicza” Urbanowski – nie ukrywając sympatii dla autora Trylogii – opisywał rodzime perypetie z Sienkiewiczem jako realny spór o polskość. To ważna kwestia: ile ma w niej być apologii „świętych pamiątek przeszłości” budujących narodową tożsamość kolejnych pokoleń, a ile krytycznego odrzucenia sarmackiej tradycji, szkodliwej przez swój anachronizm i degenerację realiów społeczno-politycznych i gospodarczych, które uczyniły Rzeczpospolitą chorym – i zbędnym – „człowiekiem Europy”.

 

To pośrednio także pytanie o to, jaka ma być „polska nowoczesność”, co ma się na nią składać. Trudno to odmierzyć za pomocą „szkiełka i oka” i obliczyć optymalny procentowy udział różnych tradycji ideowych/kulturowych w koncepcjach nowoczesnej polskości. Ile procent Sienkiewicza? Ile Brzozowskiego? Ile Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Żeromskiego, Gombrowicza? Czy też coś z Twardocha, Masłowskiej i Piątka? A może też krzynkę Jasia Kapeli i ociupinkę Rafała Ziemkiewicza? To wszystko być może świetnie wiedzą współcześni specjaliści od oświaty układający matury wedle klucza. Ale im akurat najmniej powinniśmy wierzyć i najlepiej byłoby ich trzymać jak najdalej od polskich dzieci, czyli od realnej przyszłości polskiej kultury i samoświadomości narodowej. Na razie jednak, niestety, ministerialni „układacze kluczy do kultury” odpowiadający za matury i programy szkolne mają się aż nadto dobrze.

 

Wróćmy jednak do felietonisty „Gazety Wyborczej”. Że potępił Sienkiewicza – nic dziwnego. Że wspomniał przy okazji Brzozowskiego – rzecz oczywista. Ale przydarzyła mu się argumentacja, która w samym autorze „Legendy Młodej Polski” wzbudziłaby przynajmniej gniewny chichot. Nie czytajmy Sienkiewicza, powiada Pawłowski. Czytajmy „Grę o tron” G. R.R. Martina! Ton stary jak „Gazeta Wyborcza” i dobrze znany z jej łamów. Więcej, ton w gruncie rzeczy jeszcze starszy, jak wszystkie rodzime tradycje intelektualnej mimikry, kseromodernizacji, które tak irytowały Brzozowskiego: zostawmy Sienkiewicza i poczytajmy coś modnego – stamtąd. Pawłowski, jak kiepski uczniak, zza pleców filozofa próbował wydukać lekcję nowoczesnej polskości (bez polskości), lecz zbyt słabo przygotowany uraczył publikę gazetowyborczym stereotypem: że „Gra o tron” lepsza, bo też okrutna, ale bez „narodowej megalomanii”.

Brzozowskiego Sienkiewicza ocalanie

Frazy Brzozowskiego o utworach Sienkiewicza czy szerzej: o dziedzictwie szlachecko-pańszczyźnianej Rzeczypospolitej w późniejszej polskiej kulturze ociekają sarkazmem. Ot, choćby: „Optymizmem nazywa się w Polsce sprzyjającą pogodzie umysłu ograniczoność”. Albo: „Odciąwszy się od świata, szlachcic polski zaczął się od niego gruntownie odsypiać”. Czy też wprost przeciwko Sienkiewiczowi: „Urodził się klasykiem, ale urodził się klasykiem warstwy znajdującej się w upadku”. I nie ukrywam własnego intelektualnego utożsamienia z ich treścią, przy równoczesnym, czerpiącym z dzieciństwa sentymencie do poszczególnych postaci i wątków fabularnych Trylogii.

Niemniej Brzozowskiemu równie daleko było do osadzonego nieźle w naszej historii „intelektualnego modonaśladowania”, do tej przyjemnej, a głupiej idei, że trzeba na dobre amputować to i owo z własnej tożsamości (choćby Sienkiewicza), mechanicznie zastępując ubytek jakimś obcym ciałem (byle modnym!), żeby się nam polskość zaraz wyprostowała i stała bardziej „europokształtna”. I właśnie przeciw pomysłom na polskość wyzutą samą z siebie, polskość wyobcowaną filozof ostro protestował: „Człowiek bez narodu jest duszą bez treści, obojętną, niebezpieczną i szkodliwą”. I jeszcze: „Myśl polska wytwarza się gdzieś poza nią lub w niej samej wprawdzie, lecz bez jej udziału”. A pomysły na kseromodernizację są taką właśnie ideą naszych „modnych fircyków” wszystkich epok, którzy co prawda żyli z polskiej mowy, lecz używali jej po to, by ją umniejszyć i zastąpić „przekładami z kultury światowej”. Stając się zresztą co najwyżej lokajami obcych kultur, a nie ich współtwórcami.

Ale co zrobić z tym przeciwieństwem, tą współobecnością Sienkiewicza i Brzozowskiego w kanonie naszej kultury, w naszej samoświadomości? Kultura narodowa jest krajobrazem, chyba nieco surrealistycznym (jeśli przyglądać mu się pospiesznie i z z góry założonymi tezami), który mieści w sobie dorobek dziejowy zbyt niejednoznaczny i bogaty, by niejednokrotnie nie uderzał kontrastami. Jednak gdy zapatrzyć się w ten krajobraz, zobaczymy w nim miejsce i dla Sienkiewicza, i dla Brzozowskiego. Sienkiewicz niekoniecznie oznacza – choć bywa po temu dobrym pretekstem – apoteozę szlachetczyzny. Jest wspomnieniem, na poły onirycznym, tej polskości, która przez wieki realnie budowała się na terytoriach dziś należących do innych narodów i państw. Można i należy tej historii przyglądać się krytycznie, ale pomysł, żeby zastępować ją lekturą modnej książki fantasy, jest kuriozalny. To jakby proponować, żeby w galeriach narodowych sceny historyczne i batalistyczne Jana Matejki zastąpić rycinami z komiksów o Thorgalu. Niby można, ale tylko jeśli bezradnie szuka się lekarstwa na własne kulturowe kompleksy niższości.

Na kartach „Pamiętnika” Brzozowski zapisał zdania, które właściwie są „ocalaniem Sienkiewicza”, a nie jego „zabijaniem”. Stwierdzał: „Co zastajemy? Życie poprzednich pokoleń ludzkich i nasz do niego stosunek. To jest punkt wyjścia mojej filozofii i jej założenie, określające metodę, charakter, stosunki do innych kierunków. Stąd roztacza się całkiem inny widok dla krytyki, biografii, historii. Przede wszystkim krytyki”. I dalej stwierdzał, że krytyka jest analizą powietrza, którym oddychamy, jego zawartości. Ta organicystyczna metafora odsyła nas właśnie do krajobrazu (polskiej) kultury, gdzie teraźniejszość nieuchwytnie łączy się z przeszłością i przyszłością.

Nie kaleczyć pamięci

Ale tutaj istotne jest co innego: otóż „życie poprzednich pokoleń”, czyli nasza historia, nie jest jedynie faktografią, czysto formalną archiwistyką (choć i ta nigdy nie jest pozbawiona założeń interpretacyjnych). Jest także sublimacją przeszłości, jej apoteozami (jak w przypadku Trylogii Sienkiewicza) czy najostrzejszymi czasem krytykami (jak choćby ujęcia polskich dziejów przez konserwatystów krakowskich). I w tym sensie nasza relacja do przeszłości nie może być jej zabijaniem ani zastępowaniem wątpliwymi zamiennikami: „Gra o tron” zamiast Trylogii. Musimy czytać Sienkiewicza i musimy go krytykować – ale nie możemy go zamilczeć. Zamilczenie oznaczałoby samookaleczenie pamięci.

Niestety dla kseromodernizatorów to właśnie ta ostatnia opcja jest najtrafniejsza i posługują się nią z wielką wprawą: wykreślić z historii na dobre wszystko, co nie pasuje do szablonu. A nierzadko nie chodzi tylko o stare spory o idee i literaturę. Przez długie lata 90. „Gazeta Wyborcza” chciała tak postąpić przecież nie z Sienkiewiczem, lecz z tymi nurtami „Solidarności”, które nie pasowały do aktualnych gier politycznych środowiska skupionego wokół Adama Michnika. Dziś zresztą widzimy, że taką taktykę stosują bardzo różne środowiska ideowo-polityczne: każde z nich tworzy własne monologi na temat rodzimej historii, tej dawniejszej i nowszej. Tyle że, na szczęście, z tych monologów i tak ostatecznie powstaje wielka polifonia głosów, bo narracje, argumentacje i opowieści i tak koniec końców zderzają się z sobą: przynajmniej w świadomości tych, którzy nie chcą być zakładnikami żadnej z „jedynie słusznej” wersji polskości.

Jestem za Brzozowskim – przeciw Sienkiewiczowi. Jestem za Sienkiewiczem – przeciw Brzozowskiemu. Przeczytałem też „Grę o tron” i kolejne tomy „Pieśni ognia i lodu”. Na wszystko wystarczy miejsca w krajobrazach polskiej (pop)kultury. Wbrew kieszonkowym inkwizytorom nieco bezradnie próbującym uciszyć tych, co dla nich niewygodni.


Tekst ukazał się pierwotnie w piśmie „Nowa Konfederacja” nr 38–39 (50–51)/2014

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura