Na wstępie powiem, że w drugiej Debacie Pan Kaczyński wypadł o wiele lepiej.
Mam jednak wiele wątpliwości. W tym systemie, w tym języku i na tym paradygmacie nie da się nic zmienić i tego żaden z rozmówców nie powiedział, reszty możemy się tylko domyślać, szczególnie po Smoleńsku. To jest łatanie dziur i pobożne życzenia. Takie debaty spełniają rolę pokazową i nieraz je słyszeliśmy, nie spodziewajmy się więc, że jakieś przesuwanie pieniędzy, bądź drobne poprawki coś tu radykalnie zmienią. Polska jest w kleszczach i naprawdę tu trzeba odwagi, bo jak powinno być wie conajmniej połowa narodu.
Czego jeszcze bardziej potrzeba, to zmiany tego komunistyczno-liberalnego języka, który stał się nawykiem, przeprojektowuje umysł i stracił funkcję przekazywania prawdy. Ten język sprowadza rozmówcę na poziom kłamstwa, czyli retoryki demonów, i pobija własną nielogiką. Walka z demonami jest zawsze przegrana, co stoi w Biblii jak byk. Pan Kaczyński powinien czytać mniej politologów, a więcej Ewangelii. Jak nie wrócimy do języka prawdy, nigdy nie uzdrowimy państwa. Powrót do języka tej cywilizacji wymaga odwagi, ale nie ma wyjścia.
Pan Kaczyński mówi o "polityce prorodzinnej", że;- zmienić "tendencję", nawet "modę" i tu mamy "program" Kluzik-Rostkowskiej ( feministki). Sorry, ale inteligentny katolik, a ciągle takich jest więcej niż postępowców wie, że nic za tym nie stoi tylko nudna i nędzna inżynieria. Program dla rodziny stoi w Encyklikach. Każdy ma na ustach "pokolenie JPII", kiedy trzeba zyskać dodatkowe punkty, ale jak przychodzi praktyki, to Rostkowska jest papieżem. Pan Kaczyński, na którego głosuję, nigdy, ale to nigdy nie zrobi tego co mówi, bo jego myślenie jest śmiertelnie zarażone nowoczesną filozofią, która zjada własny ogon. Nie wiem czemu cała inteligencja tego narodu dała sobie narzucić ten podły lewacki żargon.
Tak, dalej chyba zakończę oglądanie i pisanie, bo w przyjętej w debacie płaszczyżnie rozmowy mogą padać tylko kłamstwa.
Czekam na zmianę paradygmatu.
Komorowski to dno.