Redaktorzy z ul. Czerskiej w drużynie z dziennikarzami Rzeczpospolitej podzielili, a ostatnio nawet zbudowali mur, między swoimi zwolennikami. Na forach wszelakich, bardziej zaangażowana politycznie część społeczeństwa, pretorianie obu stron, obrzucają się wymyślnymi wyzwiskami i teoriami (również spiskowymi).
Przyglądając się z boku, można by (w jakimś stopniu) dojść do wniosku, że w Polsce doczekaliśmy się wolnych mediów na wzór Amerykański (również w jakimś stopniu, bo prawdziwych republikanów ci u nas brak), gdzie dwie przeciwstawne siły medialne walczą o dusze obywateli.
Można by dojść do takiego wniosku, jeżeli nie wie się, że w Polsce gazety czyta jedynie kilka procent społeczeństwa. Nie trzeba sięgać daleko, ot łączny nakład (nakład, nie sprzedaż!) Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej to średnio pięćset tysięcy egzemplarzy. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że w tej chwili prawdziwa wojna o dusze toczy się w telewizji, a spór w prasie został zdegradowany do niszowego i znaczy coraz mniej.
W przypadku telewizji jednak nie widać już Rzeczpospolitej (co by kto o niej nie myślał), nie udało się utworzyć lokalnego Fox News. I to właśnie uważam za jedną z największych przeszkód na drodze do prawdziwej wolności w Polsce.
