„Premier kazał zwalniać, a urzędy zatrudniają”. To tak jakby powiedzieć dzieciom, żeby nie jadły już słodyczy i zostawić je same w cukierni. No i oczywiście jako najwyższy wymiar kary za nie subordynację, i tu uwaga, groźna mina!
Po czym rozpoznać, że polityk „ściemnia”? Właśnie po rozkazach. Premier każe to, minister wymaga tego. Jakby ktoś naprawdę chciał obniżyć zatrudnienie w urzędach, zmniejszyć biurokrację, to by po prostu obciął budżet na te cele, powiedzmy o połowę.
Swoją drogą, w prywatnych firmach na wszystko ustala się dość sztywne budżety. Na marketing, na sprzedaż, również na zatrudnienie. Co przeszkadza, żeby tak było również w urzędach? Z gumowymi budżetami a’la administracja państwowa, żadne przedsiębiorstwo nie przetrwałoby roku.
