Mirosław Orzechowski złożył zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posła Janusza Palikota. Orzechowski oskarża go o obrazę uczuć religijnych w dwóch wypowiedziach na antenie TVN.
W programie "Teraz My", poseł PO nazwał o. Rydzyka "Belzebubem z Torunia", a 18 marca w programie "Kuba Wojewódzki" określił go jako "diabła".
Pisałem już o tym 20 marca tego roku i nie przewidywałem żadnej akcji ze strony prokuratury.
Dzisiejszy Dziennik doniósł, że:
"Prokuratura w Gdańsku odrzuciła wszystkie wnioski. Prokuratorzy nie dopatrzyli się "znamion przestępstwa" w słowach posła, a to dlatego, że o. Tadeusz Rydzyk nie jest obiektem czci religijnej, a siedziba Radia Maryja "miejscem przeznaczonym do publicznego wykonywania obrzędów religijnych". Śledczy zbadali też, czy w wywiadzie Janusz Palikota nie pomówił lub nie znieważył dyrektora Radia Maryja. W bardzo szczególnych sytuacjach prokuratura może z urzędu wszcząć postępowanie w tego typu sprawach. Ale w tym przypadku również nie doszukali się niczego, co można by ścigać z urzędu. Jeśli więc ktoś czuje się pomówiony lub obrażony, to może wnieść prywatne oskarżenie. ".
I tyle. Zdziwiłbym się gdyby jednak prokuratura wszczęła śledztwo - oznaczałoby to, że jednak w Polsce nie ma wolności słowa.