Do napisania tej notki sprowokowało mnie zachowanie, wielu feministek w związku z tzw czarnymi marszami. Cytuję jedną z Pań: "ja i wiele milionów kobiet nie życzymy sobie, aby panowie decydowali o naszym życiu. Nie macie prawa a zwłaszcza moralnego. Wasz udział w procesie prokreacji jest właściwie incydentalny i jednorazowy" (Bożena Henczyca). Troszkę poczułem się jak menel, który nic tylko incydentalnie próbuje odbyć stosunek, aby dać upust swojej huci. Zawsze myślałem, że fiction nie dogoni naszego życia a tu co? Patrzcie przecież to słowa jako żywo wyjęte z ust supermatki z filmu Seksmisja. Podobne w treści było słuchowisko Wolskiego - Matriarchat. Świetnie bawiliśmy się oglądając film Machulskiego czy słuchając Wolskiego. A dzisiaj już nie wiem czy śmiać się czy płakać? Życie przerosło fikcję. Kochane feministki życzę wam wiatropylności, ale póki co chłopa wam potrzeba i ojca, który zapewni nie tylko życie waszym dziecioma, ale i opiekę. Z waszych słów wynika, że wy same sobą się zaopiekujecie, bo rzeczywiście "panowie" kręcące się na manifach i czarnych marszach raczej mężczyzn nie przypominają.