damiannc damiannc
691
BLOG

Niechciana rekonstrukcja Wołynia

damiannc damiannc Polityka Obserwuj notkę 11

 W podkarpackim Radymnie odbywa się właśnie rekonstrukcja zbrodni wołyńskiej, której celem jest upamiętnienie prawie 100 tys. Polaków, pomordowanych przez bandy UPA w 1943 roku.


Rekonstrukcja ta przedstawia wybudowaną specjalnie na tą okazję wieś, w której toczy się normalne życie. Kiedy zapada zmrok do wioski wpadają uzbrojeni banderowcy, którzy zaczynają podpalać domy.

Rekonstrukcja nie zdążyła się jeszcze rozpocząć, a już podjęto dyskusję nad sensem całego wydarzenia. Komentatorzy Polsat News zaproszeni do studia oskarżają: „organizatorzy rekonstrukcji chcą zawładnąć nad emocjami”. Po tej rekonstrukcji trzeba będzie minimalizować straty”. Dalej dodaje jeden z zaproszonych: „Ofiary Wołynia nie potrzebują rekonstrukcji, potrzebują modlitwy”. Teraz czekamy tylko na wojnę pomnikową”.

Ciężka jest Polska historia. Ciężkie jest doświadczenie poprzednich pokoleń Polaków dotkniętych wojną i okrucieństwem, a pamięć o tych wszystkich wydarzeniach, na pewno wymaga wielkiego współczucia, wyczucia i delikatności. Ale niezrozumiałe jest w Polsce to, że przy każdej okazji związanej z upamiętnieniem ofiar mordów na naszych rodakach, zawsze pojawia się słowo „ale”. Dziwne i niezrozumiałe jest to, że z jeden strony mówimy piękne słowa, a z drugiej robimy zupełnie co innego. Wzniosłe słowa i odważne deklaracje mają się nijak do tego, co dzieje się później. Ewa Kopacz nie miała wątpliwości, że w uchwale sejmowej powinno się znaleźć słowo „ludobójstwo” tyle, że gdy przyszło do głosowania, panią Marszałek dopadła skleroza. Adam Szejnfeld w zeszłotygodniowym programie „Kawa na ławę” mówił, że nie ma sporu, jeśli chodzi o to co stało się na Wołyniu i że było to ludobójstwo. Niestety dziwnym trafem w Sejmie zagłosował inaczej.

„Gazeta Wyborcza” i media głównego nurtu nie miałyby by problemu, kiedy w Oświęcimiu przeprowadzono by rekonstrukcję przedstawiającą transport Żydów do obozu. Nikt nie mówiłby wtedy, że to atak na Angele Merkel i naród niemiecki. Gdyby w Jedwabnem odtworzono stodołę w której Polacy wspólnie z Niemcami palą żydowskich mieszkańców, powiedziano by: „tak trzeba! Polska i Polacy muszą zmierzyć ze swoją ciemną stroną historii”, a takie autorytety jak Jan Tomasz Gross wróciłyby szybko na czołówki wszystkich wieczornych programów publicystycznych. Kiedy jednak dyskutujemy o Wołyniu pojawia się zarzut, że nie można urazić tym Ukraińców, że Polacy też się im odpłacili, a tak w ogóle to Polacy byli gorsi.

W kraju, w którym w wielu aspektach udaje się „zawracać Wisłę kijem”, buduje się najdroższe autostrady i stadiony, gdzie najważniejsze śledztwo po II wojnie światowej oddaje się stronie potencjalnie zainteresowanej jak najdłuższym mataczeniem i nie rozwiązaniem całej sprawy, można powiedzieć wszystko. Kraj ten boi się pamięci o swoich rodakach i czuje strach przed ich godnym upamiętnieniem. Kraj ten od 10 kwietnia 2010 roku klęczy na kolanach w smoleńskim błocie i nie ma żadnej możliwości, aby szybko stanął na nogi.

Dramat historii Polski polega na tym, że gdy jeden prezydent „poleciał na wycieczkę” aby upamiętnić ludobójstwo katyńskie – wrócił w trumnie. Gdy kolejny z prezydentów pojechał na Ukrainę, aby uczestniczyć w obchodach upamiętnienia „czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa” rozbito na jego ramieniu jajko i szczęśliwie ubrudził jedynie własną marynarkę. Co będzie dalej? Katolicy pewnie konsekwentnie powierzą Polskę Bogu i Maryi, a ci niewierzący i walczący z Kościołem? Nie wiadomo, ale chyba pozostało im tylko przytulić się do Michnika i wspólnie poprosić Donalda Tuska o jeszcze jeden cud.

 

damiannc
O mnie damiannc

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka