Daredevil Daredevil
646
BLOG

Choćby przyszło nas milion…

Daredevil Daredevil Polityka Obserwuj notkę 6

 

Doprawdy, żałośnie łgały przez cały kończący się tydzień reżimowe media, z GW i TVN na czele, w kwestii ilości osób demonstrujących 10 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu i okolicach. Tak bezczelne kłamstwa obrażają inteligencję każdej myślącej istoty, jednak miliony lemingów vel polactwa łykają je bez nawet sekundowej refleksji. Obalono te żywcem wyjęte z propagandowego arsenału Urbana manipulacje już setki razy, również w Salonie 24. Tyle, że te wszystkie celne, bo oczywiste, argumenty trafiają tylko i wyłącznie do przekonanych, czyli jedynie do tych, którzy przed Pałac Namiestnikowski (nazywanie go obecnie „prezydenckim” uważam za co najmniej nietakt) przyszli i do tych, którzy z różnych przyczyn przybyć nie mogli, ale z demonstrującymi sympatyzują. Cała reszta argumentów obalających bezczelne kłamstwa dworskich szczekaczek nie usłyszy nigdy, a nawet, jeśli tak się zdarzy, to ich albo nie przyjmie, albo – to pewnie jest właśnie reguła – nie pojmie.

 

Doskonale zdaje sobie z tego sprawę postpeerelowski margines, sam siebie uznający za elitę, od 60 lat sprawujący w kraju nad Wisłą władzę polityczną (choć z krótkimi przerwami) i władzę gospodarczo-medialną (tę sprawuje od dziesięcioleci bez przerwy). Jako, że przez tak długi okres nabrali pogrobowcy PRL biegłości w otumanianiu polactwa (nie mylić z Polakami – ci nie dają się ogłupiać, przynajmniej nie tak banalnymi chwytami), to wiedzą, że każda głupota zostanie przez wyborcze mięso armatnie uznana za prawdę objawioną, byle tylko ją powtarzały tzw. autorytety lub tzw. gwiazdy, najlepiej przez 24 godziny na dobę. To działa, i to coraz sprawniej. Przykłady? Proszę bardzo:

 

Trzy dni temu, jak to mam w zwyczaju, wracałem po pracy do domu taksówką i gdy przejeżdżałem przez Krakowskie Przedmieście, młody taksówkarz zaczął głośno psioczyć na demonstrujących tam Solidarnych 2010 (oczywiście nie używając ten nazwy, bo aby jej użyć, trzeba niejakiej wiedzy w tym temacie): że to chorzy ludzie, że czego oni jeszcze chcą, jak już śledztwo zostało zakończone a przyczyny tragedii smoleńskiej wyjaśnione, że wszyscy już są tym zmęczeni (no bo skoro mówi to tak wybitny znawca polityki jak Małysz, to przecież tak jest), no i wreszcie, że miejsce krzyża jest w kościołach. Na moje pytanie, czy jest również przeciwny obecności w przestrzeni publicznej innych symboli religijnych, np. Gwiazdy Dawida, speszony odparł, że innych religii do tego mieszać nie należy. Na moje informacje o podstawowych dowodach skradzionych przez Rosjan (kokpit, reszta wraku, czarne skrzynki, itd.) zareagował wyznaniem: „A mnie to tak naprawdę g…o obchodzi”. Chwilę potem zaczął mi się dziwić, że sympatyzuję z „tym towarzystwem”, zwłaszcza po „ostatnich wypowiedziach Kaczyńskiego, w których obraził on WSZYSTKICH Ślązaków”. Na moją prośbę o przytoczenie owych słów prezesa PiS-u, po długim namyśle dodał, że „Kaczor powiedział, że wszyscy Ślązacy to faszyści”.

 

11 kwietnia, czyli dzień po demonstracjach przez Pałacem, całkiem spora grupa przedstawicieli mojej dalszej, ale jednak rodziny, robiła kwadratowe oczy, gdy moja mama z zaangażowaniem w głosie opowiadała o heroicznym wręcz proteście Solidarnych 2010 pod przewodnictwem Ewy Stankiewicz. Zaczęli dopytywać kim jest ta pani a po informacji, że to autorka takich filmów jak „Solidarni 2010”, „Krzyż” czy „Lista Pasażerów” zapytali, w jakiej telewizji można je było obejrzeć. Założę się, że gdybym powiedział, że w TVN, to byliby mocno zdziwieni, że je przegapili, albowiem wnosząc po ich biegłej znajomości nazwisk wszystkich uczestników „Tańców z gwiazdami” czy innych „X-factorów”, muszą być prawdziwymi fanami walterowskiej szczekaczki.

 

Zauważyłem, że wielu obiektywnych publicystów i komentatorów (choćby w dzisiejszej Cafe Rzeczpospolita) nadzieje na przebudzenie się lemingów pokłada w głębokim kryzysie lub wręcz w krachu, jaki Polskę dzięki obecnej tzw. władzy niewątpliwie czeka. Obawiam się, że nadzieje te mają bardzo kruche podstawy w faktach, czyli w postawach „młodych, wykształconych z wielkich miast”. Odbyłem dziesiątki, jeśli nie setki, rozmów z tego typu indywiduami (cóż, nie zawsze człowiek decyduje o tym, z kim pracuje) i wielokrotnie słyszałem z ich ust podział na obniżki oraz podwyżki podatków słuszne i niesłuszne, a także na jak najbardziej uzasadnione oraz godne potępienia podwyżki cen. Rzecz jasna, proste jak cep kryterium tych podziałów stanowią nazwy partii, którym owe obniżki lub podwyżki zawdzięczamy: jeśli podatki - a więc, co za tym idzie, i ceny - obniża PiS, to jest to działanie nieprzemyślane i populistyczne, jeśli zaś opłaty fiskalne zwiększa PO, to jest przejaw odpowiedzialności i troski o państwo.

 

 

GW, bodajże we wtorek, popadła w euforię na wieść, że programem telewizyjnym, który zgromadził 10 kwietnia największą widownię był tvn-owski „X-factor”, w którym, zdaje się, bryluje fan wsadzania polskich flag w fekalia i wielki przyjaciel Donalda Tuska, Kuba Wojewódzki. Myślę, że to z gruntu antypolskie medium ma naprawdę powód do radości, albowiem jest to kolejny z całej serii dowodów na to, że dużej większości nadwiślańskiej ludności zupełnie nie obchodzi już nie tylko honor Polski, ale nawet jej suwerenność gospodarcza, która przecież w oczywisty sposób przekłada się na poziom życia wszystkich obywateli polskich, również ich samych. A zatem, dywagacje o jakimkolwiek „przebudzeniu Polski”, moim zdaniem, mogą dowodzić tylko dwóch rzeczy: oderwania od rzeczywistości lub myślenia życzeniowego. Pamiętać bowiem należy, że żyjemy w czasach mediokracji, i w dającej się przewidzieć przyszłości nic się pod tym względem nie zmieni. A jeśli już, to tylko na gorsze.

Daredevil
O mnie Daredevil

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka