Daredevil Daredevil
995
BLOG

Hiszpańskie efekty antychrześcijańskiego szczucia

Daredevil Daredevil Polityka Obserwuj notkę 8

 

Wczoraj zakończyłem lekturę powieści Johna Grishama „The Pelican Brief”. Wybrałem tę pozycję przed wyjazdem na urlop, bo jednak na wakacjach milej się czyta coś w miarę nieskomplikowanego i lekkostrawnego, mimo, że wcześniej wiedziałem, iż akcja jest mocno osadzona w świecie polityki. Domyślałem się również zdecydowanie antyprawicowego wydźwięku tej książki, bo przecież gdyby było inaczej, to Hollywood nie zabrałby się za jej ekranizację. Tyle, że na mnie takie tanie, propagandowe, typowe dla całej popkultury chwyty już od jakichś 15 lat nie działają, a wręcz bawią swym prymitywizmem, choć z drugiej strony – mocno mnie smuci ich nośność. No bo jakże można nie uznać za prymitywne usilnego budowania przez autora skojarzeń typu: nazizm – „bojówkarze antyaborcyjni”, agresja, nienawiść i przemoc – antykomuniści, machlojki finansowe i kłamliwa propaganda – Republikanie, itd., itp? I mógłbym w ten sposób omówić prymitywne schematy stosowane w niemal co drugiej bestsellerowej powieści, produkcji filmowej czy teatralnej, nie tylko amerykańskiej, zresztą. Europa pod tym względem wcale nie pozostaje w tyle, proszę uważnie się przyjrzeć choćby naszej rodzimej produkcji – świetnie zrobionemu, skądinąd, serialowi „Glina” Władysława Pasikowskiego. W co najmniej 2 odcinkach dzielni policjanci z wydziału zabójstw tropią sprawców morderstwa trójki Cyganów. Sprawcy okazują się – jakże by inaczej! – aktywnymi działaczami prawicowej organizacji młodzieżowej, odwołującej się do wartości konserwatywno-chrześcijańskich. Podobnych przykładów jest tak wiele, że wymienienie ich wszystkich w jednym tekście jest chyba zwyczajnie fizycznie niemożliwe. Jednak z czystym sumieniem można powiedzieć, iż cała zachodnia kultura popularna za główne zadanie od kilkudziesięciu lat ma zwyczajne oczernianie wartości tradycyjnych, czyli po prostu chrześcijańskich.

 

Wobec powyższego, trudno być zdziwionym tym, jak postępowi Hiszpanie witają katolików goszczących na Światowych Dniach Młodzieży w Madrycie. Czy po 40 latach antychrześcijańskiego szczucia można od ludzi - delikatnie mówiąc - nieskomplikowanych oczekiwać innej postawy? Przecież Hitler po znacznie krótszym, i odbywającym się przy zastosowaniu o wiele skromniejszych środków propagandowych, szczuciu Niemców przeciwko Żydom, Polakom i innym narodom „podludzi”, osiągnął efekty wprost zatrważające skalą zbiorowej, bezzasadnej nienawiści. I niech mi nikt nie mówi, że tych dwóch zjawisk nie można porównywać, bo można, a nawet należy. Albowiem w obu przypadkach mamy do czynienia z jawnym wykluczaniem całej rzeszy ludzi, tylko i wyłącznie z powodu albo pochodzenia etnicznego, albo wyznawanych wartości. Po prostu po raz kolejny okazuje się, iż lewactwo wcale nie różni się od faszystów czy nazistów, choć samo bardzo różnić by się chciało. Zdumiewa mnie tylko bierność samych katolików, którzy zdają się zupełnie nie rozumieć, że w tym wypadku nie powinni stosować doktryny nadstawiania drugiego policzka, a raczej starotestamentowe „oko za oko, ząb za ząb”. W przeciwnym wypadku za publiczne przyznawanie się do katolicyzmu przyjdzie w Europie znowu płacić najwyższą cenę – cenę życia.

 

 

Fotografię skopiowałem z portalu wPolityce.pl

Daredevil
O mnie Daredevil

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka