W odpowiedzi red. Igorowi Janke i blogerom Salonu24.pl
Dziękuję za przywitanie i deklarację miłośnika przyrody.
Świetnie, że stara się Pan zazielenić swoją codzienność. I to jest coś, co nazwałbym ekologią konsumencką. Nie rzucam papierków, jak mogę wybieram pociąg, tramwaj czy rower zamiast samochodu, segreguję śmieci. Świetnie Panie Redaktorze. Nasz wybór zmienia świat, chciałoby się powiedzieć. Ale jest jeszcze ekologia polityczna. Wszystkie/cy jesteśmy (potencjalnymi) wyborcami/czyniami. I dokonujemy wyborów polityczek/ków, które/rzy (potencjalnie) przedstawiają nam swoje polityczne priorytety. Jeden z nich mówi „teraz gospodarka rozsądny Polaku”, drugi – „Polska jest najważniejsza”. Ja wskazuję na zrównoważony rozwój – Zieloni mają to zapisane w Zielonym Manifeście. To jest dla nas sedno polityki, jej główna oś, w przeciwieństwie do Konstytucji, gdzie zrównoważony rozwój został dość niefortunnie wpisany, jako sposób na ochronę środowiska. Niefortunnie, bo zrównoważony rozwój to wielowymiarowa równowaga. Ład polityczny równoważący środowisko społeczeństwoi gospodarkęą. To jest mój i Zielonych projekt polityczny. W demokracji głosujemy,, budując wspólnotę opartą na wypracowanej umowie społecznej. Jedne/i wolą wspólnotę, w której większy nacisk kładzie się na kwestie społeczne, inne/i wybiorą model bardziej progospodarczy a jeszcze inne/i – proekologiczny. Jako Zielony wciąż wskazuję na równowagę, bo choć te wszystkie trzy elementy występują w polityce każdego nowoczesnego państwa, w tym Polski: mamy wszak ministra gospodarki, ministra ds. polityki społecznej i ministra środowiska, to ja postuluję, aby w randze wicepremiera był minister zrównoważonego rozwoju (obecnie w ogóle nie ma takiego ministerstwa). Jego zadaniem byłoby równoważenie ww. trzech obszarów polityki. wicepremier jest ministrem gospodarki – i właśnie z tego powodu polityka społeczna i ekologiczna mają najczęściej w strukturze rządu mniejszą rangę. Polecam też przeanalizowanie budżetów poszczególnych ministerstw, liczbę zatrudnionych urzędników itd. – to także pokazuje na ile mamy tu do czynienia z równowagą społeczno-gospodarczo-ekologiczną we wdrażaniu polityki państwa. Czyli w pewnym uproszczeniu: czy rząd realizuje politykę zrównoważonego rozwoju zgodną z konstytucją? Obecnie nie, bo nikt nie równoważy i ludzi, i żab, i jeszcze wielu innych obszarów, np. fabryk produkujących zbyt często zanieczyszczenia, zamiast bezpiecznych miejsc pracy i wysokiej jakości, konkurencyjnych produktów i usług.
A teraz kwestie szczegółowe. Po kolei.
Obwodnica Augustowa. Po pierwsze budowa obwodnicy przez Dolinę Rospudy opóźniła się, ponieważ rząd PiS-Samoobrona-LPR (a personalnie minister Jan Szyszko z PiS) ale też wcześniejsze rządy upierały się przy niezgodnym z prawem wytyczeniu tej trasy. Gdyby posłuchały ekspertów, alternatywny przebieg (obecnie realizowany) byłby dziś znacznie bardziej zaawansowany w budowie. Jan Szyszko=dwa lata „w plecy”. Po drugie od 1995 roku działam na rzecz wdrożenia idei „tiry na tory” ale kolejne ekipy rządowe są głuche na argumenty ekonomiczne i społeczne, o ekologicznych nie wspomnę, bo u mnie to „oczywista oczywistość” (więcej na np. www.tirynatory.pl). Zła polityka transportowa kolejnych rządów (10% środków to inwestycje w koleje, 90% to inwestycje w drogi) przyczynia się co roku do śmierci tysięcy ludzi na polskich drogach – więcej nowoczesnych, dostępnych, czystych kolei = znacząco mniej wypadków i ofiar – proszę przeanalizować statystyki ofiar w wypadkach kolejowych). Tylko proszę nie pisać, ze trzeba budować i autostrady i koleje – zawsze jest pytanie skąd wziąć na to pieniądze. W latach 1998 - 2009 r. publiczne inwestycje na infrastrukturę transportową w Polsce wyniosły łącznie 125,5 mld zł, w tym 108 mld (czyli aż 86,1%) stanowiły wydatki na drogi. W 2009 r. na utrzymanie 19,2 tys. km linii kolejowych
wydano 3,6 mld zł, a na 18,4 tys. km dróg krajowych – 32,3 mld zł (czyli prawie dziewięciokrotnie więcej). Inwestycje realizowane przez ostatnie kilkanaście lat są szkodliwe społecznie, gospodarczo i ekologicznie. Więcej o zrównoważonej polityce transportowej: www.transport.zieloni2004.pl. Po czyjej stronie stoją ekolodzy Panie Redaktorze…?
Gaz łupkowy. Zacznijmy od tego, że bezpieczeństwo energetyczne powinniśmy budować po pierwsze na efektywności energetycznej oraz rozwijaniu bezpiecznych, sprawdzonych i ekonomicznie uzasadnionych technologii. Technologie odnawialne z roku na rok tanieją i już obecnie bywają konkurencyjne cenowo wobec paliw kopalnych – i one powinny być drugim priorytetem polityki energetycznej – na razie tzw. mix źródeł odnawialnych nie da nam 100% energii (w 2050 już tak). Czym zapewnić brakującą w bilansie energię? Mixem nieodnawialnych źródeł: węgla, gazu, ropy itd. Jestem przeciwny włączania atomu do tego mixu: drogi i betonuje na co najmniej 60 lat system energetyczny a w tym czasie tanieją panele i kolektory słoneczne, wiatraki i mikrowiatraki, biogazownie itd. Trzeba być szaleńcem, żeby wtopić co najmniej 100 mld złotych (nie zapominajmy to są nasze pieniądze – atomówki nie bankrutują, podobnie zresztą jak banki…). Oczywiście każda technologia ma swoje wady i zalety i o każdej należy dyskutować w konkretnej sytuacji/lokalizacji – społeczeństwo musi dokładnie wiedzieć co wiąże się z tą czy inną opcją energetyczną. I oczywiście (piszę o tym, bo wiem co zaraz przeczytam w komentarzach…), że wiatraka czy biogazowni nie można postawić w każdej lokalizacji ale np. technologie solarne tak dynamicznie się rozwijają, że jest szansa, że jeszcze w tej dekadzie cena dla użytkownika energii elektrycznej pochodzącej z panela słonecznego będzie niższa niż cena energii z sieci (bez żadnych dopłat!). Panie Igorze – niech się Pan rozgląda po dachach sąsiadów w najbliższych latach. Wróćmy do łupków i polityki energetycznej. Oczywiście też byłbym zadowolony, gdybyśmy mieli własne zasoby czystszego (od węgla) paliwa jakim mógłby, podkreślam mógłby, bo odpowiedzialnie można jednoznacznie to powiedzieć po przeprowadzeniu oceny oddziaływania na środowisko każdej łupkowej inwestycji (to zresztą dotyczy tak samo wiatraków czy biogazowni – równe warunki dla wszystkich technologii). Dlatego zanim medialnie oskarży się „ekologów”, najpierw trzeba więcej wiedzieć o zasobach gazu łupkowego, o technologiach jego wydobycia, o bezpieczeństwie, zagrożeniach itd. dla ludzi i środowiska. Więcej o zrównoważonej polityce energetycznej:www.energia.zieloni2004.pl.Po czyjej stronie Panie Redaktorze stoją ekolodzy?
Polityka klimatyczna to wprawdzie nie tylko obniżanie emisji CO2 ale postaram się krótko odpowiedzieć. Czy wie Pan, że wszystkie środki z handlu emisjami CO2 trafią… z powrotem do Polski – to rząd zdecyduje na co te środki wydać. Czyli każda złotówka wydana przez polskie przedsiębiorstwo na zakup pozwolenia na emisje powinna zostać wydana na modernizację polskiej gospodarki – rozwój nowoczesnych i energooszczędnych technologii, powstawanie nowych miejsc pracy w sektorach energetyki odnawialnej czy energooszczędnego transportu/budownictwa, rolnictwa ekologicznego itp. a handel emisjami będzie wymuszał te zmiany. Oczywiście musimy zapobiec nieuczciwej konkurencji wynikającej z Chiny stają się potęgą także w tych technologiach (np. już obecnie produkują najwięcej paneli słonecznych na świecie, więcej: http://en.wikipedia.org/wiki/Renewable_energy_in_the_People%27s_Republic_of_China) a efekt skali powoduje, o czym pisałem powyżej, że kolejne dekady to stopniowe odchodzenie od technologii nawęglonych do niskowęglowych. Dodatkowo proszę nie zapominać, że ograniczanie emisji CO2 to, w przypadku właściwej polityki, także ograniczanie innych emisji substancji do środowiska, to zaś poprawa zdrowia publicznego, jakości życia a zatem potężne korzyści społeczno-ekonomiczne. I jeszcze cytat z ministra ds. ropy Arabii Saudyjskiej Zaki Yamaniego z lat 70-tych: „epoka kamienia łupanego nie skończyła się z powodu braku kamieni, era ropy skończy się długo przed wyczerpaniem się zasobów ropy na świecie”. Nie ma co się obrażać na odjeżdżający w przyszłość zielony pociąg – trzeba do niego natychmiast wsiadać, póki jeszcze jest taka możliwość…
Ekscytujmy się naszym ale i żab zdrowiem. Zdrowie (i obecność) żab jest świetnym wskaźnikiem czystości wody i ekosystemu. W tym ekosystemie żyjemy także my. I oczywiście nie musimy się przejmować rosnącą zachorowalnością np. na nowotwory. Możemy zieloną politykę sprowadzać do absurdu „ludzie albo środowisko” czy „gospodarka albo środowisko”.
Rosja? To my finansujemy rosyjskie czołgi i inne militarne „zabawki”, kupując tam m.in. surowce energetyczne i nie zważając na łamanie praw człowieka i niszczenie środowiska. A nasza siła jest mniej pochodną siły naszej armii ale znacznie bardziej - spójności naszego społeczeństwa (np. dzięki wysokiemu kapitałowi społecznemu, niskiemu rozwarstwieniu), siły naszej nauki, gospodarki a bezpieczeństwa energetycznego nie powinniśmy budować topiąc dziesiątki miliardów złotych w kolejne wojny o kontrolę nad coraz bardziej ograniczonymi zasobami surowców nieodnawialnych, ale poprzez zwiększanie potencjału wykorzystania polskiego słońca, polskiego wiatru, polskiej biomasy, polskiej geotermii czy polskiego biogazu. W ten sposób zmniejszymy szkodliwe emisje (nie tylko dwutlenku węgla), spowodujemy, że Bangladeszu będzie mniej narażony na katastrofalne skutki zmian klimatu a Polska stanie się zielonym tygrysem Europy.
I na koniec odpowiem na pytanie, którego mi Pan nie zadał, a szkoda, które dla Zielonych jest kluczowe – to wszystko, o czym napisałem bez kobiet się nie uda. One stanowią motor współczesnego rozwoju, są najważniejszym współtwórczyniami równowagi, o której tyle pisałem. W Zielonych mamy to sprawdzone - parytet we wszystkich ciałach statutowych od czasu powstania partii. Sam współdzielę stanowisko Przewodniczącego z Przewodniczącą Małgorzatą Tkacz-Janik. Kobiety są na równi ekspertkami i partnerkami każdego działania politycznego Zielonych w Polsce, w Europie i na świecie. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, ze często są o wiele bardziej do przodu niż faceci.
Dariusz Szwed