Johnny Pollack Johnny Pollack
331
BLOG

Koronacja, spirytus i ekstaza…

Johnny Pollack Johnny Pollack Polityka Obserwuj notkę 2

    „Wesoły nam dziś dzień nastał”. Na tronie zasiadł nowy car. Wprawdzie już go znamy i szczęśliwej opieki z jego strony nie raz zaznaliśmy, ale zawsze jest to pocieszeniem. Tedy przez sześć tłustych lat, a jakże, panować nam będzie, wiodąc blok nasz ku świetlanej przyszłości. Ale po kolei.

    Najpierw oczyszczono ulice Moskwy z ludzi i zwierząt. Aby przypadkiem żadna Anuszka w stroju Czeczenki nie rozlała na trasie przejazdu carskiej karawany oleju lub innej terrorystycznej substancji. I aby żaden pies z kulawą nogą nie zanieczyścił opon samochodu Jego Wysokości. Tak zabezpieczony wybraniec bogów dojechał bezpiecznie pod mury Kremla i wysiadł ze swej karocy. Oto i on! „Bóg mój, którego wszak wam czciłem na złość”, jakby zaśpiewał poeta, który szczęśliwie nie musi już oglądać takich scen. „Mam więc Boga takiego na jakiegom zasłużył!”, nucę sobie leniwie, polewając do szklanki spirytus w zastępstwie samogonu. Car i Bóg w jednej osobie! Wprawdzie ubrany w jakiś biedny garniturek, ani śladu sobolowego płaszcza podbitego purpurą, ale mamy wszakże etap demokratyczny. Car – demokrata nie może wyróżniać się od innych demokratów. Żaden specjalny blask nie może za bardzo od niego bić. Ale i tak jest nieźle!

    Teraz do przejścia długie korytarze Kremla. Czerwony dywan bije po oczach jak Adam Humer po nerach. Jegry prężą się dostojnie, przechylając główki niczym kanarki w klatce. W klatce, ale za to złotej! Dookoła tłum klakierów i klakierzyc bije brawo. Elita narodu. NEPmani nowej generacji. Są i mężczyźni w strojach duchownych. A więc Bóg z nami! Więc któż przeciw nam? Garstka terrorystów czeczeńskich, sekta smoleńska spod znaku Gazety Polskiej. Czyli nikt!

    Głos zabiera dotychczasowy car. Niedorobiony, co widać na pierwszy rzut oka. Coś tam bełkocze, mlaskając. Głupie miny robi. Uśmiecha się debilnie. Ale czas Smuty kończy się, zwinięty jak kartka z przemówieniem chowana pod pazuchę starego cara – idioty. Facet w stroju absolwenta college’u, zapewne prawnik, zaprasza na mównicę Samca Alfa. Oto i on!

    Nie wiem, co mówi, albowiem olśniony samczą potęgą bijącą przez ekran niczym fluidy Kaszpirowskiego, zapadam w coś w rodzaju mistycznej ekstazy. Rosja to wszakże ojczyzna mistycyzmu. A może to spirytus zaczyna działać?... Na chwilę wracam do świata żywych, aby dostrzec sylwetkę generałowej Anodiny. A potem widzę już tylko Jego! Ręka na książce w czerwonej okładce. Pewnie któryś z tomów dzieł zebranych Lenina. Oczy wilcze! Głos zaciekły! I słyszę! Słyszę z całej głębi nowego tysiąclecia: „Żadnych mrzonek panowie!”. Ostatkiem sił dolewam sobie spirytusu, wychylam i osuwam się na podłogę…

    Budzą mnie strzelające korki szampana. A może to „terroryści czeczeńscy” wysadzają jakieś bloki w Riazaniu czy innym Niżnym Nowogrodzie? A może to jakiś funkcjonariusz Specnazu strzela do kolejnego „niezależnego” dziennikarza? Historia toczy się na moich oczach, wpadając w stare koleiny. „Bawcie się, pijcie dzieci, jak się bawić i pić potraficie!” A Ty kremlowskiGruppenführerze Bohrze, caria chrani!

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka