Przez ostatnie trzy dni osobą, której było mi najbardziej żal po katastrofie pod Smoleńskiem był Jarosław Kaczyński - stracił brata, brata bliźniak, bratową, pani Jadwiga Kaczyńska leży ciężko chora w szpitalu. Niedługo może zostać całkiem sam bez najbliższej rodziny. Byłem przekonany o jego cierpieniu, współczułem mu i ciągle współczuje!, wydawało mi się, że taka tragedia będzie miała na niego ogromny wpływ, że przynajmniej w okresie żałoby nie będzie rozpoczynał żadnych gierek politycznych... niestety od dzisiaj zaczynam w to (niestety) zdecydowanie wątpić.
Poseł Górski (ten od końca cywilizacji białego człowieka) swoimi wypowiedziami, prałat Zbigniew Suchy w swojej homilii w Przemyślu, Ojciec dyr. Rydzyk na antenie Radia Maryja czy nawet osoby odbierające mi (jako osobie krytycznie podchodzącej do prezydentury Lecha Kaczyńskiego i niestety czasami też naśmiewającej się z różnych sytuacji, które mu się przytrafiły) prawo do żałoby i współodczuwania cierpienia po tragicznej śmierci Prezydenta, Pani Marii i pozostałych 94 ofiar nie były w stanie wyrwać mnie z tego stanu w jakim byłem od sobotniego poranka. Dopiero dzisiejsze wydarzenia związane z ogłoszeniem pochówku prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu wzbudziły we mnie inne emocje niż żal i smutek ... (sam nie miałbym nic przeciwko pochowaniu Lecha Kaczyńskiego, Ryszarda Kaczorowskiego na Wawalu, ale raczej nie w momencie kiedy 'jakaś' wyższa idea ma nas po raz kolejny dzielić)
Ciężko mi to pisać w obliczu śmierci brata prezesa PiS, ale po telewizyjnych wywiadach z kard. Dziwiszem jestem niemal przekonany o grze politycznej która rozpoczęła się na dobre i to w sytuacji w której kraj, ludzie, Polacy byli naprawdę połączeni w żałobie. Kardynał Dziwisz informując o decyzji pogrzebu na Wawelu, mówił o tym że przed podjęciem decyzji rozmawiał z kilkoma osobami, zapytany o zdanie rodziny potwierdził, że rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim. Zabrakło choćby słowa o Marcie - córce państwa Kaczyńskich... Chciałbym się mylić, ale wygląda to na sytuacje w której o miejscu pochowania pary prezydenckiej nie decyduje rodzina, ale prezes jednej z partii politycznych, wykorzystujący śmierć swojego brata do gry politycznej. Swoją drogą śmiesznie brzmiały słowa kardynała o tym iż chciałby by ta decyzja połączyła Polaków, kiedy na drugiej części ekranu pokazywany były zdjęcia z Pałacu Prezydenckiego gdzie widzieliśmy właśnie połączony naród nad trumnami Lecha i Marii Kaczyńskich mając również w pamięci obrazy z wczorajszego i dzisiejszego konduktu żałobnego ulicami Warszawy...