Dowiedziałem się właśnie, że od kilku lat już nie żyje Honorowy Konsul RP w Nicei Pan Eugene Horoux Horszowski. Smutne. Poniżej opis mojego niezwykłego spotkania sprzed 10 lat:
Jako dyrektor Biura Promocji m.st.Warszawy w 2004 roku byłem na targach inwestycyjnych MIPIM w Cannes. Pewnego dnia otrzymałem informację, że chciałby zobaczyć się ze mną polski Konsul Honorowy z Nicei.
Oczywiście zapraszam go na stoisko. Wymiana grzeczności. Prezentacja. Elegancki starszy pan daje mi wizytówkę: Eugene Horoux Horszowski. Nazwisko doskonale mi znane, wielokrotnie słuchałem nagrań legendarnego pianisty o tym samym nazwisku.
Po chwili rozmowy nie wytrzymuję i pytam:
- Czy Mieczysław Horszowski to jakaś Pana rodzina?
Widzę zaskoczenie w oczach mojego gościa. Zapewne nie spodziewał się, że na stoisku gdzie raczej spodziewał się rozmów o nieruchomościach i projektach inwestycyjnych ktoś będzie znał nazwisko Horszowski.
- To mój brat– ożywiony odpowiada nienaganną polszczyzną.
Krótka wizyta przedłuża się do kilku godzin. Rozmawiamy, razem idziemy na obiad. Od tego dnia Pan Eugeniusz był u mnie codziennie. Mimo, że miał już ponad 90 lat przez niemal tydzień przyjeżdżał z Nicei by porozmawiać.
- „Miecio był moim przyrodnim bratem.Dzieliło nas 20 lat i zawsze był dla mnie wzorem. Ilekroć przyjeżdżał do Nicei spotykaliśmy się na uroczystej rodzinnej kolacji. Patrzyłem na jego ręce gdy jadł frutti di mare i zastanawiałem się jak takie małe dłonie mogą należeć do pianisty. Czy wie Pan, że Miecio z trudem obejmował oktawę? Dlatego starał się tak dobierać repertuar by nie piętrzyły się trudności techniczne, by mógł skupić się na nadaniu swoim wykonaniom głębokiego intelektualnego wymiaru.”
Nasze spotkania trwały godzinami z przerwami, gdy musiałem oderwać się by porozmawiać o sprawach, które przywiodły mnie do Cannes. Cierpliwie jednak czekał, by kontynuować rozmowę. Była chaotyczna, co chwila zmieniał temat, jakby chciał opowiedzieć całe swoje dziewięćdziesięcioletnie życie.
- Czy zna Pan Bice? - zapytał.
- Nie – przyznałem szczerze
- To żona Miecia. Jedyna żona!!! Ożenił się mając prawie 90 lat. Ona wtedy była jego oczami....
- ???
- „Zaczął tracić wzrok, ale miał fenomenalną pamięć. Znał setki utworów, ale gdy miał wątpliwości wtedy Bice Costa, która także była pianistką pomagała mu rozwiać wątpliwości. Bice chce zrobić w Genui muzeum poświęcone Mieciowi”
Następnego dnia rano Pan Eugeniusz już czekał przy wejściu do Pałacu Festiwalowego w Cannes. Weszliśmy razem. W ręce trzymał małą paczkę. Gdy weszliśmy na stoisko zapytał:
- Czy czyta Pan po włosku?
- Niestety słabo – odpowiedziałem
- "To nic wyślę Panu wersję angielską" i wręczył mi gruby tom zatytułowany swojsko „Miecio”.
- To wszystko zebrała Bice. Jest tu całe kalendarium życia Miecia. A tu…. proszę popatrzeć, tu ja się urodziłem. Miecio był dużo starszy, był moim przyrodnim bratem. Ojciec prowadził wtedy znany we Lwowie skład fortepianów i fisharmonii. Mieszkaliśmy przy ulicy Ossolińskich 12.
To tylko drobny fragment naszych rozmów. Kiedyś opiszę je bardziej szczegółowo.Szkoda, że nie będę mógł mu wysłać moich wspomnień.....
Tadeusz Deszkiewicz