Upadek "Amber Gold", likwidacja tanich linii OLT, klęska "Euro 2012", ruina Polski "w budowie", itp. - to znajduję w prasie, radiu i tiwi. Przywykły do "rzundów" partaczy i cwaniaków już specjalnie się tym nie przejmuję. Natomiast, jako niezwykle wnikliwy analityk funkcjonowania mediów /skromność wrodzona/, zdradzę Państwu tajemnicę. Mówienie na okrągło o wyżej wymienionych przypadkach jest niczym innym jak przygotowaniem do ogłoszenia jednego z dwóch obecnie możliwych komunikatów. Albo o ogłoszeniu stanu wyjątkowego /ustawy stosowne przygotowane/, albo o bankructwie Polski. Na razie z myślą o jednej z tych sytuacji jesteśmy oswajani przy pomocy epizodów. I nie ma innego finału. Albo obywatele zostaną wzięci za twarz, któregoś niedzielnego poranka albo dowiedzą się w jakiś poniedziałek, że do banku po swoje, to już nie mają po co iść, bo... mamy kryzys światowy a pieniążki przepadły. Jest jeszcze trzecia możliwość, trochę niezależna od Donalda, Bronka i Vincenta. Ludzie wyjdą na ulice i... Właśnie. I co i kto - dalej? W drogę! Już czas!