Pamięć kapliczek
Pamięć kapliczek
Dialogi z podłogi Dialogi z podłogi
296
BLOG

Nasza kamienica. Wtorek

Dialogi z podłogi Dialogi z podłogi Polityka Obserwuj notkę 1

Odśnieżanie świętej figury i przyozdabianie kapliczki wypełniło dzień starszym sąsiadom z naszej kamienicy. Szkoda, że dzieciaków przy tym nie było, bo to lekcja historii jakich nie uświadczysz na co  dzień. Po twarzach widziałem, że choć usta milczały, to serca wypełniały  słowa niejednej modlitwy czy pieśni patriotycznej. Przypominać mieszkańcom naszej kamienicy o rocznicach powstań nie trzeba. Temat  szybko zszedl na losy zesłańców styczniowych i kapliczek, które na polskich drogach ktoś kiedyś gdzieś widział. A wcale nie takie one do siebie podobne. I losy i kapliczki.   Pan Bronisław Bronek, choć zakatarzony pod trzepakiem usiadł i opowieści rodzinne snuć zaczął. Jego dziadek, który "do powstania się porwał", po jego stłumieniu był świadkiem, przepełnionej zemstą zaborcy, likwidacji   Szkoły Głównej Warszawskiej i klasztorów katolickich, konfiskaty majątków ziemskich i edukacji popieranej biciem po dłoniach witką, za brak postępów w nauce rosyjskiego.  Pan Bronisław kilka lat temu dal się namówić na spisanie losów swojej rodziny. Obecnie zapełnia trzeci kajet, który traktuje o Powstaniu Warszawskim i miłości babci do powstańca, który kanałami "spacerował" przez kilka tygodni i cywilnych przeprowadzał z dzielnicy do dzielnicy. Po wojnie dowiedziała się w tajemnicy, że zakatowali go w więzieniu przy ul. Rakowieckiej, w Warszawie, kiedy nasza kamienica jeszcze krwią spływała.

Na zakończenie przyozdabiania kapliczki zarecytował:
"Jeszcze Polska nie zginęła,
Gdyśmy wyszli cali,
Gdy do ręki broń dostaniem,
Będziem wroga prali.
Marsz, marsz, do lasu,
Bóg nam da zwycięstwo!
Co wszczęła rozpacz,
To dokona męstwo...".
To pieśń "Do Kampinosu" ułożona po ogłoszeniu branki w 1863 roku. Pan Bronisław Bronek /z tych Bronków/, pokłonił się nisko wszystkim obecnym i udał na herbatkę, bo jak powiedział, mrozy - choć nie syberyjskie - to jednak mu nie służą. Ma tak od 13 grudnia pewnego roku. Po kilku minutach z okna mieszkania Pana Bronka doleciało przekleństwo. Prawdopodobnie włączył telewizor, gdzie także od rana wielu "patriotów" powstania wspomina i Naród poczucza "jak zwyciężać mamy".
 
Wieczorkiem okazało się, że Pani Teresie Nałęczównie jeszcze dwa słoiki z bigosem ocalały /przywiezione od siostry, która pod Mławą mieszka/. Pani Bronisława Bronka wszystko szybko odgrzała i częstowała pod trzepakiem. Zza pazuchy czasami wyciągając termos z herbatą i nie tylko.  Dzieciaki po południu nowy karmik powiesiły. Większy od poprzedniego. Według listy każdy rano ma obowiązek śnieg odgarnąć i chleba nakruszyć nim za swoimi sprawami kamienicę  opuści.  Mnie zwolniono z tego obowiązku, bo nogę mam chorą a winda się zacina i trudno biegać z czwartego piętra i z powrotem, do tego z pożywieniem dla ptasząt. Kiedy się wykuruję mam wszystko co zimą  opuściłem odpracować wiosną przy czyszczeniu kłączy winogron pleniących się na murze.  Normalnie mówię "pnących się" ale jak ja mam to przycinać, to myślę, że one "się plenią". Poza tym, ciekawe jak ja mam po drabinie wchodzić na wysokość drugiego piętra?!  
 
"Artysta", ten z poddasza, dziś się nie pojawił ale w południe pytała o niego  pani  o niezwykle opalonej cerze. Czy bezpośrednio z solarium czy z egzotycznego kraju przybyła nie wiadomo? "Literat", który z nią rozmawiał ciągle gestykulując, stwierdził że pieknie zbudowana, o piersiach nie wspominając. Ocenił, że trochę młodsza od Pani Bronisławy Bronki ale mniej energiczna.  "Literat" ma przekazać "Artyście" od opalonej pani coś długiego. Chyba dzidę albo kij do szczotki. "Artysta" w świecie bywał ale bałaganiarz. Więc jedno i drugie jest możliwe.
 
"Nowobogaccy" wyjechali szusować w Dolomitach. Światła w salonie nie zgasili ale szczęśliwie zostawili klucze od mieszkania u Pani Bronki, to i z torbami po zapłaceniu rachunku za prąd nie pójdą.
 
Jedna osobista refleksja przed północą. W naszej kamienicy wszyscy - no, może prawie - uważają, że powstania choć często krwawo stłumione,  nie były klęską Narodu. Przeciwnie - sprawę Niepodległości przybliżały. W audycjach telewizyjnych polskojęzycznych stacji klęska klęskę pogania a zwycięstwa odnosi jedynie niepospolite ruszenie tzw. rządu Tuska F. Donalda.
 
Pani Bronisława Bronka powiedziała, że w takim dniu nie należy wymieniać co niektórych nazwisk, bo jest to wywoływanie wilka z lasu albo kołtuna na głowie. Dlatego w tej sprawie już cicho - sza.
 
Był dziś kurier z przesyłką do Pana Ryszarda Kopary, byłego księgowego z Australii. Przywiózł mu potężny, nowy ekran do komputera. Oby to się nie skończyło w ten sposób, że trzeba będzie robić wśród sąsiadów zbiórkę na opłaty za energię.  "Artysta" dużo wie o Panu Ryszardzie ale na razie milczy.  W naszej kamienicy albo ktoś sam o sobie coś opowie albo nie.   
 
Generalnie plotkowanie nie jest dozwolone.   Podstawowym, uznanym źródłem informacji jest Pani Bronisława Bronka. W mediach ciągle z nią polemizują. Ona o tym, że nie ma pracy dla młodych a oni "w szkiełku", że lada chwila będzie. Tak od kilku lat. A właściwie od obiadów przy "okrągłym stole" i podwieczorków w Magdalence przy stolikach.  Wtedy dzielnie przystąpiono do likwidacji stoczni, hut, zakładów elektronikę produkujących, bo "przestarzałe były".  Teraz widać już poprawę i postęp. O ile ktoś ma dostęp do Internetu. Wirtualna gospodarka kwitnie niczym ziele konopi w pokrzywach. 
Choć podrzucałem tematy do debaty sąsiedzkiej, te obecnie w TVN 24 i podobnych ośrodkach opiniotwórczych, to nikt się nie zainteresował. I dlatego niewiele będzie o fotoradarach, wejściu do strefy "euro", paleniu ziela, systemie "zDziwuś" /lub coś w tym rodzaju/ - w służbie zdrowia. O podatkach się czasami rozmawia. Kiedy Pani Bronka wprowadza nowe opłaty kamieniczne, po parę groszy, na sąsiedzką wspólnotę. Jednak wiemy, że Pani Bronka dba o nasze wspólne dobro i dzieli sprawiedliwie, potrzeby wszystkich ważąc należycie. Budżet jej się zawsze zgadza. Dla siebie o nic nie prosi bo wie, że inni biedę cierpią i nie wypada na przykład o nowe służbowe gumowce się upominać a co dopiero mówić o zasłużonej nagrodzie lub przelotach samolotem do siostry na soboty i niedziele.  O tzw. premierze mówi, że "się kiedyś dolata - 
najpóźnej do lata". Podobno w lustrze na parterze pojawił się wizerunek czegoś lub kogoś nieokreślonego. "Literat" widział nad ranem, wracając ze spotkania w salonie polityków i hipokrytów.    Wielkie to było, kolorowe, miłe w dotyku - jak twierdzi "Literat". Przywołało go szeptem. Przytuliło. Pocałunkiem ogrzało zmarznięte usta, powieki i uszy. Po brzuszku pogłaskało. Czuprynę frywolnie zwichrzyło. Obsypało płatkami róży i rumianku. Pani Bronisław Bronka widziała, że przytulał się do lustra ponad kwadrans. Nim próg domu przekroczył na pytanie: - Co to było? Odpowiedział ciepłym głosem: - Dobrobytka.  
 
Jutro kamienica zupełnie opustoszeje. Starsi udają się na pogrzeb. Młodzi do pracy. Jednak jak co dzień wszyscy zbierzemy się na chwilę po 22.01. Przybywajcie. Brama i drzwi wszystkich sąsiadów otworem stoją a jeżeli któreś zamknięte, to trzeba to uszanować.  W środę gościem specjalnym będzie Pani Jolanta Kalinowska z apartamentowca. Oceni nasz wygląd przed czwartkowym portretowaniem na tle palmy na plaży i morza u stóp.  Ma serce do nas ta zacna kobieta. Oj, ma!
 
 

Jestem reporterem /Polskie Radio: "Magazyn Studencki", "Studio poszukiwań", "Zapraszamy do trójki"; Telewizja Polska; Redakcja "info"; "Na przełaj"; WRI/. Tel.: +48 572977606 z.mac.infopl@gmail.com *** Tylko z naturalnych materiałów. Projektujemy i wykonujemy wnętrza, w których jest MIŁO-ść... E - mail: ata.eliza@gmail.com Tel.: +48 790808523 Zdzisław Ryszard Mac Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka