Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
993
BLOG

Panu Pawłowi - od umów śmieciowych

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Gospodarka Obserwuj notkę 19

 Czytając tekst o umowach śmieciowych, napisany przez Pawła Szwarcbacha, nie trzeba znać jego metryczki, aby domyśleć się czym ten Pan się zajmuje. Pewne rzeczy po prostu stają się jasne z samej treści wywodu. Tak samo, jak łatwo można odgadnąć, że autorem tekstu jest osoba religijna – dzięki specjalnym odwołaniom i dosyć specyficznemu językowi pisania, tak i w tym przypadku na ślepo można celować, że Pan Paweł jest osobą związaną z finansami. W końcu i ta grupa ma specyficzny język, którym raczy nas na każdym kroku. Czytając więc, że mam się cieszyć, że mogę pracować na umowę zlecenie (a może w ogóle z tego, że mam pracę?) wniosek był jeden – mam do czynienia z jakimś finansistom.

 

W końcu tylko oni – wraz z hałastrą od Lewiatana, potrafią wmawiając nam największe głupoty, które nijak mają się do rzeczywistości. Tylko ten sort osób mówi nam, że mamy oszczędzać i dać im większą swobodę w działaniu, gdy samemu wyrzucają pieniądze w błoto i ograniczają prawa pracowników. To oni mają najwięcej do powiedzenia o trudzie życia, kryzysie – który ich nie dotyka, oraz trudnościach związanych z życiem w Polsce. Istne źródła mądrości życiowych i recept na wszelkie zło na tym świecie. Co należy dodać – jednej recepty na całe zło. Bo mało kiedy od finansowych liberałów usłyszymy, że jest inny lek, jak większa swoboda działania podmiotów gospodarczych. Bo co innego ma nas uratować?

 

Również i tekst dotyczący umów śmieciowych komponuje się z ogólną retoryką środowisk wolnorynkowych. Mamy wstawkę o kryzysie. Jest słowo o elastyczności. Nie brak odniesienia do własnego – tu raczej czyjegoś osobistego, przykładu z życia. Wszystko to rzecz jasna ma potwierdzić, że umowy śmieciowe są dla nas jedyną szansą. Cóż, szkoda że ta analiza jest strasznie subiektywna i jednostronna. Po lekturze tego tekstu można raczej stwierdzić, że umowa typu śmieciowego jest dobra, ale tylko dla pracodawcy – nie potrzebują oni „stałej siły roboczej”. Teraz wszystko ma być po kosztach, więc trzymanie pracowników w perspektywie długoterminowej staje się zbędne. W końcu agencje pracy tymczasowej zawsze dostarczą tanią siłę roboczą.

 

Dla sprawy znamienity jest także ten oto fragment: „Podpisuję się pod tym obiema rękami, przy czym elastyczność tę rozumiem dwojako: jako zgodę na zmienianie się pracodawców oraz jako zgodę z twierdzeniem „jest praca, trzeba pracować” – dużo i ciężko, bo nie wiem, co będzie jutro.” - dużo i tanio. Takie motto przyświeca obecnie polskim przedsiębiorcom. I tyle też znaczy dla nich szeregowy pracownik. Jest tylko trybem. Kosztem w zestawieniu, który trzeba minimalizować. Jednocześnie jednak, zmuszając go do jak największego poświęcenia. No i krótkoterminowego poświęcenia. Na dłuższą metę jest przecież niepotrzebny. Prawda?

 

Szkoda jednak, że zarówno Pan Paweł, jak i wielu innych polskich przedsiębiorców, zapomina, że najefektywniejszym pracownikiem jest szanowany i dobrze opłacany pracownik. Pracownik, który ma pewność co do swojej pracy. Wie, że z dnia na dzień nie zostanie zwolniony. Wie, że pracodawca szanuje jego pracę, zna jego umiejętności i pozwala mu je rozwijać. Tego niestety – może Pan tego nie zauważył? - żadna umowa śmieciowa nie gwarantuje. Natomiast wspomniana wcześniej elastyczność nie jest związana z typem umowy, jaką podpisał pracodawca i pracownik/zleceniobiorca. Równie elastyczny może być pracownik etatowy. Trzeba tylko spojrzeć na coś więcej, jak na stertę zestawień finansowych tabelek, w których mamy jedynie liczby. Liczby, nie ludzi. Bo to ludzie generują zyski, nie zestawienia i cyferki z tabel.

 

Link: http://pawelszwarcbach.natemat.pl/71705,ciesz-sie-z-umowy-smieciowej

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka