Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej
2844
BLOG

Niemieccy oprawcy, polscy oprawcy - polemika ze Zbigwie

Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej Polityka Obserwuj notkę 160

 

   Uczestnik konkursu, bloger Zbigwie opisał wstrząsającą historię obozu w Lamsdorf-Łambinowicach. Kilometry zbiorowych mogił, dziesiątki tysięcy w bestialski sposób zabitych Polaków, Amerykanów, Belgów, Czechów, Francuzów, Greków, Holendrów, Jugosłowian, Kanadyjczyków i Rosjan. Opisał wstrząsająco: „...Po wyzwoleniu niemieckiego obozu w Łambinowicach wszędzie leżały trupy jeńców różnej narodowości, w barakach, ziemiankach i rowach. niektóre z nich powiązane były pojedynczo lub grupowo kolczastymi drutami i ujawniały ślady bicia po ciele, a także pęknięcia czaszek. Trupy układano w rzędach warstwami, zwracając głowy twarzami do długości ścian. W jednym rowie znajdowało się od 3 do 8 rzędów, a warstw najczęściej było od 3 do 6. Na 1m2 przypadało przeciętnie od 4 do 6 trupów...Łączną ilość trupów w niemieckim obozie szacuje się jednak na 60 000 osób! ...”. Jeszcze jeden krwawy pomnik zbrodniczego szaleństwa hitlerowskich Niemiec. Nigdy, absolutnie nigdy, nie wolno zapomnieć kto i dlaczego to zrobił. To bestialstwo uczy zarozumiałą ludzkość, jak kruche są podstawy jej przecenianego człowieczeństwa.

    Tekst Zbigwie ma również drugą część, w której autor opisuje jak „życie” w łambinowickim piekle po drugiej wojnie światowej nie zamarło. Kiedy Łambinowice znalazły się w granicach komunistycznej Polski, jego infrastruktura była wykorzystywana przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego na potrzeby obozu, w którym przetrzymywano zarówno Niemców jak i niewygodnych dla nowej władzy Polaków. Na tym etapie jego zbrodniczej historii szczególnie „zasłużył się” jego komendant, niejaki Czesław Gęborski. Na skutek jego działań w obozie zmarło i zginęło 1000-1500 Niemców i Polaków.

    Konkluzja tekstu Zbigwie, czyli „...To był sowiecko-ubecki, stalinowski obóz!...” (czyli nie-polski) oraz krótka dyskusja, którą odbyliśmy pod tekstem sprawiła, że od kilku dni o tym tekście myślę. A spać mi nie daje to, czy rzeczywiście odmawiając Niemcom prawa do „denacjonalizacji” nazistowskich zbrodni sami mamy prawo do „denacjonalizacji” polskich? Oczywiście nie może tu istnieć żadna symetria. Skala niemieckich zbrodni jest bezprecedensowa. A Polska, z kolei, w czasach istnienia Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego nie była państwem suwerennym ale czy to wystarczy?

    Jednak ci Polacy, którzy w UBP pracowali zapewne nie pracowali tam pod przymusem. Pracowali tam jako zdeklarowani komuniści, mordercy lub koniunkturaliści. Czy przez to przestali być Polakami? Chciałbym żeby tak było, brzydzę się tym ścierwem, ale chyba tak nie jest. Więc jeżeli w ogóle narody jako takie mają zdolność ponoszenia winy to myślę, że choć nie musi to być wina porównywalna z niemiecką to, chcemy czy nie, jakąś część winy ponosimy. To byli również polscy oprawcy.

 

Cezary Krysztopa

 

 

p.s. Przypominam również o upływającym dzisiaj terminie zgłaszania notek do konkursu:)

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka