za uszami za uszami
213
BLOG

O radości płynącej z abortowania

za uszami za uszami Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Idąc z duchem Salonu, postanowiłem kontynuować temat prokreacji i w kontrze do mojej własnej notki o muzyce polecanej dla kobiet brzemiennych, napisać coś o muzyce, którą mogłyby się pocieszać panie, które płód "spędzają".

Szukając źródeł inspiracji, wpadłem na blog pewnego tutejszego autora, obrońcy życia i na notkę, w której chwali się znajomością ze pewnym ginekologiem:

„Miniony tydzień spędziłem u siebie na wsi, z czego dwa dni z kuzynem (a tak naprawdę drugim bratem), który jest dla mnie prawdziwym źródłem wiedzy i inspiracji, jeśli idzie o zagadki życia i niestety również śmierci. Kuzyn mój jest wybitnym polskim ginekologiem, a jednocześnie jednym z czołowych obrońców życia poczętego. Jego pozycja zarówno w tak zwanej branży, jak i w środowiskach antyaborcyjnych, jest szeroko uznana i szanowana, poczynając lokalnie od kontaktu z pacjentkami, a w skali kraju na bezdyskusyjnie eksperckim poziomie”

Dlaczego akurat cytat z tego bloga? Ano dlatego, że autor nie unika również pisania o muzyce, choć ma o niej mniejsze pojęcie, niż ja o ginekologii, gdyż np. wiem co to jest zaśniad groniasty, tudzież  jajniki policystyczne, a nawet osobiście widziałem torbiel gruczołu Bartholina i to na własne oczy :))

Nie będę pastwił się nad zamieszczonym cytatem, ale mam jedno pytanie retoryczne:

Jak wybitnym trzeba być ginekologiem, żeby nie robić aborcji ?

Być może nie tylko prof. Chazan wystarczająco się na tym dorobił, żeby teraz być anty.

A ponieważ autor  cytatu nie jest ginekologiem, to występuje anty wszystkiemu, z wyjątkiem tego, co uważa za prawdę. Obecnie wystąpił przeciwko pewnej piosenkarce, o której napisal na podstawie jej zdjęcia, że zupełnie nie rozumie, jak ktoś taki mógł zajść w ciążę. Odszukałem wiec szybko zdjęcie blogera w sieci i przyznam szczerze, że zupełnie nie rozumiem, jak ktoś taki mógł zostać ojcem i to zdaje się kilka razy. No ale jak wiadomo, w ciążę można zajść nawet bez udziału mężczyzny, więc aż tak bardzo mnie ta fotografia nie skonfudowała.

Wracając jednak do muzy, która mogłaby pocieszyć biedną niewiastę, sponiewieraną faktem, że w Polsce musi urodzić, nawet potwora z dwiema głowami i ogonem, przyszła mi do głowy taka piosenka:

Oczywicie celowo wybrałem wersję w wykonaniu kobiety, bo to dodaje "smaczku" mojemu wyborowi w kontekście treśći notki, a przy okazji pokazuje, że nowe wersje starych utworów wcale nie muszą być lepsze od starych i często nawet nie są.

Eustachiusz T.



 

za uszami
O mnie za uszami

Znam się na tym i na owym też.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości