O ile w sieci jest trochę informacji na temat gustów muzycznych pana prezesa, o tyle jakoś nie trafiłem na żadne informacje na temat preferencji muzycznych jego protegowanego.
Być może słucha po prostu tego, co akurat panu prezesowi w duszy gra i kto wie, czy nie jest to dla niego czymś w rodzaju niebiańskiej muzyki sfer.
Nauce znane są przypadki, gdy sam timbre głosu wywołuje u słuchacza dreszcze i w zależności od tej barwy, moga to być np. dreszce rozkoszy, albo wręcz przeciwnie. Można oczywiście zadać pytanie, co jest przeciwnego do rozkoszy, ale o wiele łatwiej jest odpowiedzieć, co jest najbardziej przeciwnego do pojęcia prezydent.
Moim zdaniem odpowiedż jest banalnie prosta:
Eustachiusz T.