Jak wszyscy wiedzą, piszę o muzyce, a część muzyki wykonywana jest również w kościołach, więc nie mogłem nie zwrócić uwagi na inicjatywę, którą wsparł zastępca pana Ziobry, który jak się okazuje, miał brata ministranta, a może i nadal go ma, bo jak wiadomo, ministrantem jest się do końca życia, bo to nie zawód, tylko pasja, z serca gorejącego płynąca. Nawet jeśli ktoś w końcu przestaje być ministrantem i zostaje np. ministrem, to wspomnienia z pewnością też zostają na całe życie, no ale to już zależy od konkretrnego księdza proboszcza.
W kamienicy przy ul. Grunwaldzkiej w Opolu działa od soboty Diecezjalny Instytut Muzyki Kościelnej, który kształci 100 uczniów i 50 chórzystów. Gościem honorowym podczas otwarcia placówki był wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Bo to dzięki jego zabiegom instytut zyskał dofinansowanie rządowe na remont siedziby.
- Jeszcze gdy byłem w parafii św. Czesława, ministrantem był brat Patryka Jakiego. Pomyślałem, że warto go zapytać o to, czy brat nie pomógłby nam w remoncie. I udało się - uśmiecha się ksiądz.
Uśmiechnięty ksiądz z pewnością lepiej się prezentuje niż ksiądz ponury, więc postuluję, żeby teraz wkroczył do akcji pomocnik aptekarza, też ładny chłopiec i załatwił kolejną, słuszną dotację, oczywiście tylko w takim wypadku, jeśli był ministrantem, lub miał takowego w rodzinie.
Myślę, że z czasem takie akcje mogłby stać się nową, katolicką tradycją, z pożytkiem dla muzyki, którą kocham, jak pan Macierewicz wojsko.
Nie wiem tylko czy wojsko tę miłość panu Antoniemu odwzajemnia, no ale to już jest temat pozamuzyczny.
Eustachiusz T.