które do polskiego parlamentu wprowadził Lepper. Kulminacją erupcji chamstwa zdaniem autorów materiału pokazanego w dzisiejszych Wiadomościach TVP było wystąpienia posła Macierewicza na posiedzeniu połączonych komisji sejmowych w sprawie tragedii smoleńskiej po opublikowaniu raportu MAKu:
interpelacja posła Macierewicza:
oraz interpelacja Kamińskiego:
i wreszcie wypowiedź Antoniego Macierewicza po odpowiedzi Premiera na interpelacje:
Ściślej, przytoczone były następujące fragmenty z powyższych wypowiedzi:
"Nie było w dziejach państwa polskiego takiego zaprzaństwa"
oraz
"Człowiek bez honoru to gorsze niz śmierć"
Te wyrwane z kontekstu słowa i całą debatę, w której pytano Premiera o skandaliczne zachowania Rządu skontrowano głosem "ekspertki" od "monologów" dr politologii UW Ewa Pietrzyk-Zieniewicz nie wiadomo dlaczego oczekującej dialogu w debacie poświęconej interpelacjom poselskim.
Erupcję powszechnie rozpoznawanego jako kompletny oszołom nawet przez zwolenników PO marszałka Niesiołowskiego
"Skasować. Dopóki PiS będzie zatruwać polską politykę, nic nie będzie można zrobić. Skasować PiS"
zestawiono z powyższymi słowami Antoniego Macierewicza by u odbiorcy utrwalić gębę od dwudziestu dwóch lat przyprawianą temu wielkiemu mężowi stanu, jednemu z największych naszych rodaków (zobacz notkę o Nim po prawej stronie ), poprzedzonymi zapowiedzią:
"najdalej posunął się Antoni Macierewicz",
chyba tak na wszelki wypadek, gdyby młody wykształcony z wielkiego miasta nie wiedział, co o wypowiedzi Macierewicza ma myśleć.
Profesor językoznawca Bralczyk powiedział, że "zaprzaństwo" jest gorsze niż "zdrada",ale już nie wyjaśnił, co znaczy. Śpieszę więc z uzupełnieniem. Jest to wyparcie się czegoś, zapieranie się, odszczepieństwo. Jako słowo rzadsze bardziej zwraca uwagę, co komentator uznał za główną przyczynę, jeśli nie jedyną użycia go.
"Pojawiło się w wypowiedziach opozycji sporo retoryki niczego niewyjaśniającą" dobił widza tym razem prof. politologii UW Wawrzyniec Konarski.
"Ile Polska może jeszcze wytrzymać ten poziom debaty "usłyszeliśmy na koniec z ust Tuska pełną miłości puentę.
W taki oto sposób zwekslowano zarzuty dotyczące skandalicznych zaniedbań rządzących związane z niewyobrażalną tragedią i prawdopodobnie zbrodnią.
Polska nie wytrzyma tych wszystkich "sukcesów" pańskich rządów panie Tusk. Trzeba będzie poprosić Putina, by posprzątał do końca. Jaruzelski wie, jak to się robi - podpowie.
By mieć pełny obraz dzisiejszych "Wiadomości" króciutko jak leciało od początku.
Główną wiadomością był Małysz (nie powtórzył wczorajszego sukcesu). Następnie informacja o posiedzeniu Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Przytoczono wprawdzie wypowiedź Kaczyńskiego o Rządzie z bezprecedensową negatywną hipoteką, jednak poinformowano tylko o jednym elemencie tej hipoteki - tragedii smoleńskiej. W materiale pojawiły się słowa, że
sposób wyjaśnienia katastrofysmoleńskiej to gigantyczny skandal, który powstał z winy Rosjan. Tak jak i z ich winy ten samolot się rozbił, i to trzeba jasno powiedzieć. Ale to, że tak mogło być, to już jest wina polskiego rządu.
Autorzy wiedzieli, że nie mogą przemilczeć takiej wiadomości, ale skoro już trzeba było puścić, to znalazła się pod ręką świeżutka, jak na zamówienie szyta wypowiedź Napieralskiego wzywającego do "zakończenia wyniszczającej wojny, którą zafundowała nam prawica". No i od czego są dyżurni profesorowie i "eksperci" ostatnio używani do uzasadnienia każdej dowolnie absurdalnej tezy, czy też do manipulacji, jaką dysponenci mediów uznają za potrzebną. Tym razem wyjaśniono nam, że mówienie o tragedii smoleńskiej to nikczemna "gra polityczna" i na czym ta gra polega. Wypowiedź politologa UW prof. Wojciecha Łukowskiego nie pozostawiła komentatorce Marii Stefan wątpliwości, że kampania wyborcza będzie "przykryta wielkim smoleńskim cieniem". Bardzo ciekawa konkluzja zważywszy to, że od drugiego tygodnia po katastrofie cały wysiłek dysponentów mediów idzie w kierunku przykrycia... katastrofy smoleńskiej, a także katastrofy finansowej, gospodarczej , legislacyjnej, aferalnej itd. Nie wyjaśniła śliczna pani Maria, co katastrofa smoleńska miałaby przykryć. Domyślam się, że pustkę zaplutych karłów frustracji.
Dalej mieliśmy kolejne dziesięć minut trwającego od paru dni spektaklu pod tytułem "odszkodowania" dla rodzin ofiar tragedii smoleńskiej. Wszystko wskazuje na to, że z dużym opóźnieniem dziennikarze załapali wrzutkę Tuska sprzed paru tygodni, gdy odpowiadał na list rodzin ofiar, poruszając sprawę, której w tym liście w ogóle nie było, sprawę odszkodowań. Trzeba przyznać, że choć specjalnie lotni nie są (z jakimż oporem materii musi nasz ukochany Tusk zmagać się), to w końcu zaskoczyli . I to we wszystkich mediach naraz.