Siwiec został użyty, i to było jego wyjście z anonimowości, do spacyfikowania programu TVP p.t. "Studio otwarte", w którym po raz pierwszy w historii realnego komunizmu (rok 1988) "liberałowie" PZPR (Rakowski) dopuścili formułę publicystyczną z pewnymi stopniami swobody. Młodzi redaktorzy prowadzący potraktowali program i swoją rolę serio i wkrótce cała Polska miała możliwość zobaczyć pewien przekrój opinii Polaków. To oczywiście wykraczaało poza założone ramy i trzeba było coś zrobić z niebezpiecznie przełamywanymi barierami informacyjnymi. Z takim zadaniem wysłano Siwca i... udało mu się. Program wskoczył w założony przez "liberałów" PZPR przedział dopuszczalnych opinii. Oczywistą konsekwencją był spadek popularności programu i rychłe wyczerpanie formuły.
Tak oto zasłużył się ostatniemu tchnieniu PRLu, i ta zasługa nie została zapomniana przez jego kolegę Kwaśniewskiego, któremu dokładnie takie samo zadanie wyznaczono na odcinku zyskującego w pewnym momencie na popularności studenckiego "Itd". Też się sprawdził i też został doceniony.
Obydwaj pozytywnie przeszli test umiejętności zdobywania zaufania zwalczanego "elementu obcego" i manipulowania nim - podstawowych kwalifikacji funkcjonariuszy bezpieki PRLowskiej czyli radzieckiej.
Co skłoniło mnie do powyższej refleksji? Jego aktywność.
Ostatnio uzewnętrznił się w Radio ZET: "Pani Kaczyńska próbuje bardzo umiejętnie się w tym znaleźć, choć czasem to budzi moje zdziwienie, ponieważ w roku śmierci rodziców są ludzie, którzy częściej jeżdżą na grób niż ona".
Pryncypialista -moralista.
Kiedy w latach 90tych uczono kasjerki w powstających pierwszych hipermarketach być miłymi dla klientów, nie miały lekkiego życia. Utrapieniem byli sponiewierani ludzie, którzy uprzejmość i uśmiech przyjmowali za słabość i przyzwolenie na sponiewieranie by podbudować własne zdeptane poczucie wartości. Ci ludzie rzadko tak zachowują się dzisiaj, gdyż kasjerki przestały wystarczać. Sięgają wyżej i wyżej. Sąsiad, kolega z pracy, osoby publiczne. Najlepiej takie, które cieszą się największym autorytetem, rzeczywistym, oddolnym, a nie napompowanym przez media i utrzymują niezmiennie najwyższe standardy nawet w niewyobrażalnie trudnych dla siebie warunkach...