Dominika Ćosić Dominika Ćosić
718
BLOG

Pax americana i Francja w ataku

Dominika Ćosić Dominika Ćosić Polityka Obserwuj notkę 18

 

Są sytuacje kiedy człowiek musi wybierać między dżumą a cholerą. Wojna w Syrii to jeden z takich przykładów. Z jednej strony mamy tyrana Assada, z drugiej wojujących islamistów. Z jednej strony Obamę, z drugiej Putina. Losem Syryjczyków nikt specjalnie się nie przejmuje, bo w sumie i po co. To tylko ludzie, a nie baryłki ropy na przykład. w Syrii trwa dramat, to niestety prawda. Ale amerykańsko-francuska interwencja tylko pogorszy i tak złą już sytuację.
Zadziwiająca jest postawa Francji. Jeszcze dwa miesiące temu przez nadsekwańskie media przetaczała się fala oburzenia na Amerykę. Bo z jednej strony była sprawa negocjowanej umowy o wolnym handlu między UE a USA, w której to Amerykanie chcieli, by kulturę traktować jak każdy inny towar. Oznaczałoby to jeszcze większy zalew popkultury amerykańskiej na europejski rynek, a tu właśnie Francja obsadziła siebie w roli obrońcy kultury europejskiej. I nota bene słusznie. A z drugiej strony była sprawa rewelacji ujawnionych przez Snowdena, która dolała oliwy do ognia. Paryż oburzał się na amerykańską inwigilację do tego stopnia, że chciał zerwania rozmów o ww. umowie. W efekcie, Waszyngton był dla Francuzów uosobieniem zła. Co zresztą nie dziwi, zważywszy na reakcję ówczesnego prezydenta Francji, Jacques’a Chiraka na amerykańską inwazję na Irak 10 lat temu  i sformowanie przez niego koalicji starej Europy. No i teraz mamy nagle „starego sojusznika Ameryki” czyli Francję. Jakże to zmienianie sojuszy przypomina układanki z „Roku 1984” Orwella, w których co rusz historię pisano na nowo, w zależności od aktualnej konfiguracji sojuszy. Wiem, że to kolejny przykład – po Libii – kiedy Francja próbuje wrócić do gry w charakterze gracza globalnego. No ale mimo wszystko…
Smutne i na swój sposób obrzydliwe jest to, że po stronie mniejszego zła stoi teraz Władymir Putin. Oczywiście, że Putin miał także interes w podgrzewaniu konfliktu w Syrii, że dostarcza broń wojskom Assada, że ma ukrytą agendę. Ale niestety tylko on z politycznych przywódców mówi najgłośniej ”nie”  zbrodniczemu niemal pomysłowi ataku na Syrię. Zatem chcąc nie chcąc, każdy kto sprzeciwia się tej wojnie, jest automatycznie ustawiany w jednym szeregu z Rosją. Co jest średnio komfortową sytuacją.
Dziwne, że w przypadku Waszyngtonu historia okazuje się kiepską nauczycielką. Casus Iraku powinien być ostrzeżeniem. A tu nic. Amerykanów nic też nie nauczyło doświadczenie z czasów wojny sowiecko-afgańskiej – wyhodowani na amerykańskim łonie talibowie obrócili się przeciwko USA. W przypadku tak zwanej opozycji syryjskiej może być bardzo podobnie. I ciekawa jestem tylko tego, kiedy zobaczymy dowody ich wdzięczności. O losie chrześcijan syryjskich, którzy po interwencji amerykańsko-francuskiej pójdą szybciutko pod islamski nóż, mało kto wspomina. A to też będzie reperkusja interwencji. Nie mówiąc już o wpływie na sytuację w regionie.
Na szczęście, jak na razie przynajmniej, Polska nie zamierza się przyłączyć do tej obłudnej hucpy. Być może przynajmniej polscy politycy wyciągnęli wnioski z afgańskiej i irackiej lekcji. A może powstrzymują nas tym razem tylko względy finansowe.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka