Tym razem będzie bardzo krótko.
Niektórzy zwolennicy PiS mają ciekawą taktykę. Jeśli widzą, że ich ulubiona partia i ulubiony rząd (oczywiście od czasu mitycznego gabinetu św. Olszewskiego) jest atakowany z różnych stron - przykładowo, przez Leppera, Geremka i powiedzmy Millera - stosują zabieg wrzucenia ich wszystkich do jednego, pojemnego wora. Czyli - jeśli różni ludzie krytykują rząd, znaczy to, że czynią wspólnie, że połączeni są we wspólny Układ, nad którym - na pewno - czuwa jakieś centrum kierownicze.
To, że rząd - jak i każdą inną instytucję oraz Kaczyńskiego - jak każdą inną osobę - można krytykować z różnych pozycji, kierując się różnymi powodami i motywacjami a innych krytyków darzyć równą lub nawet większą niechęcią nie mieści się im już chyba w głowach.
I płodzą takie twory jak układ Geremka i Leppera. I zastanawiają się, jak to GW będzie teraz przedstawiać Giertycha jako przyjaciela. To oczywiście prostsze, niż zauważenie, że rzeczona Wyborcza może nie znosić zarówno Kaczyńskiego jak i Giertycha.
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem? Otóż nie zawsze, fani PiS.