don_samael don_samael
1609
BLOG

Dlaczego to się stało? "Krfotok" Edwarda Redlińskiego

don_samael don_samael Kultura Obserwuj notkę 3

Generał Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego. Zamiast tego w worku na głowie powędrował do ZSRR i tam przepadł a na jego symbolicznym grobie rozbłyskają tysiące świateł. W styczniu 1982r. wysadzono Pałac Kultury a następnego dnia do Polski weszli Rosjanie. Wojna trwała rok, zginęło pół miliona ludzi, Warszawa zniszczona została w 60% (ale Gdańsk już w 70, zawsze był lepszy), NRD-owcy zajęli Ziemie Zachodnie. Wałęsa po tajemniczym wypadku dożywa swoich dni jako inwalida, przywódcy Solidarności w większości zginęli i często ich pamięć, jako nieodpowiedzialnych wichrzycieli, przeklinana jest przez ludzi, którzy w bombardowanych i płonących blokach z wielkiej płyty stracili swoich bliskich.

Taka jest rzeczywistość. Żadnej innej nie było.

To znaczy mogła być. W alternatywnym scenariuszu, generał wprowadził stan wojenny i do hekatomby nie doszło.

Ale tak się przecież nie stało.

Przynajmniej nie w książce Edwarda Redlińskiego „Krfotok”. Książce, którą się odchorowuje, od której wstaje się z poczuciem rozbicia i przygnębienia. Bo, o ile Powstanie Warszawskie jest dla nas już czymś „naturalnym” to Wojna Zimowa roku 1982, gdy walki trwają na naszych ulicach, w domach, w których mieszkamy, gdy giną ludzie, których często znamy osobiście – jest czymś zatrważającym.

W gruncie rzeczy, tu nie chodzi nawet o fabułę. Nie sądzę, by Redlińskiemu przyświecał cel wybielania Jaruzelskiego i plugawienia pamięci Rulewskiego (zlinczowanego przez tłum) czy Bujaka. Z rozmów zwykłej polskiej rodziny, która w 1998 roku przyjmuje dwóch gości – jednego po 17 latach wróconego z radzieckich łagrów, drugiego z wplątanej w ciągłe wojny Ameryki, przebijają obserwacje i wnioski bardziej uniwersalnej, raczej historiozoficznej niż polityczno-historycznej natury.

Po pierwsze, historię zawsze piszą zwycięzcy. Niezależnie od tego, kim są.

Po drugie, historia to ciąg rozgałęzień – nie przypadkowo jeden z bohaterów bada teorię światów równoległych. Czy to, co się zdarzyło, musiało się zdarzyć? I dlaczego nie zdarzyło się to, do czego doszło. Dlaczego tak jak w powieści, wojsko zaatakowało milicję w obronie strajkujących robotników, a dlaczego – tak jak w „rzeczywistości” (cudzysłów absolutnie nieprzypadkowy) razem z nią rozbijało strajki. Każda decyzja, każde działanie – to rozwidlenie. Z niewielkich poprzedników rodzą się gigantyczne następniki. Godzina spóźnienia, chwila zawahania tuż przed zamierzonym samospaleniem na schodach kościoła Świętego Krzyża – i nie ma Trasy Łazienkowskiej, zbombardowanej i wypalonej. Trzysta tysięcy ludzi w pogrzebowym pochodzie na kilka dni przed wkroczeniem Sowietów. Wojsko z narodem, zestrzelony helikopter z partyjnymi oficjelami, miejska partyzantka – od nowa, wciąż, kolejne powstanie. Błędne koło honoru, konspiracji, przysiąg, mierzenia szans i proporcji sił. Człowiek wplątany w Historię jako jej trybik - który musi zabijać i musi być zabijanym - a jednocześnie jej aktywny twórca. Którego myśl, słowo i czyn poruszają lawinę, wyznaczają kierunek dla armii. 

A może wszystko zależy od rzutu monetą? Wysadzić Pałac Kultury w powietrze czy nie? Orzeł czy reszka? Trwać w pragmatycznym podporządkowaniu i zachować granice czy utracić je w romantycznej walce o pełną niepodległość. Orzeł czy reszka? 

Trzecia obserwacja – permanentne nasycenie polskiego życia historią i polityką, dzielące pokolenia, uniemożliwiające zrozumienie. Ale jednocześnie, w jakiś sposób wzniosłe, wyróżniające. Co nie zmienia faktu, że polskie dzieje jawią się jako nieustanny krwotok, ciągłe dawanie świadectwa krwi, ciągłą dychotomią między zapalczywym sercem a rozumem. A może ta dychotomia jest z gruntu fałszywa, może tych pojęć nie da się w tym kraju od siebie oddzielić.

Największym błędem w odniesieniu do tej powieści byłoby czytanie jej tylko na poziomie zwykłego political-fiction o alternatywnej rzeczywistości i widzenie w Redlińskim prostackiego apologety Wojciecha Jaruzelskiego. Trzeba widzieć tu coś więcej – gorzką refleksję nad tym jak nietrwałe i politycznie konstruowane są wszelkie wyobrażenia historii. Jak plastyczna jest ludzka pamięć. Jak to, co wydaje się oczywiste, wcale oczywiste nie jest.

Choć brzmi to jak truizm, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Z pewnością nie tak jak ukazuje Redliński – jego książka nie jest analizą alternatywnej historii opartą na wieloletnich studiach. Jest natomiast zadumą nad naturą Historii.

don_samael
O mnie don_samael

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura