Każdy szanujący się wyborca PO wie doskonale, że największym bodźcem rozwoju gospodarczego jest obniżka podatków. Zwiększa to ilość pieniędzy jakimi dysponują podatnicy, generuje prosperity daje możliwość rozwoju ale przede wszystkim niższe stawki oznaczają niższe wpływy do budżetu, czyli pieniędzy, które roztrwaniają tak ochoczo posłowie z Wiejskiej. Im mniej pieniędzy posiada państwo tym lepiej dla niego, tym koszty obsługi administracji mniejsze tym wszystkim żyje się lepiej. Niskie podatki mają jeszcze jedną zaletę likwidują szarą strefę, która ucieka przed łapczywym państwem do podziemi, gdzie generuje czyste zyski nieopodatkowane.
Skoro wiadomo, że obniżanie a nie zwiększanie podatków zapewnia bogactwo, wiadomo jeszcze ponadto, że najlepszym z podatków jest tzw. podatek liniowy np. 3x15%. Główną cechą podatku liniowego jest jego sprawiedliwe naliczanie, które jest niezależne od wysokości osiąganych dochodów. Dodatkowym plusem jest likwidacja wszelkich korupcjogennych ulg podatkowych.
Podwyższanie podatków, brak reform administracyjnych, zwiększanie biurokracji powoduje, że do kieszeni Jana Kowalskiego trafia coraz mniej pieniędzy. Jeżeli plotki o planowanej zmianie wysokości VAT zostaną wcielone w życie, Polska z „zielonej wyspy cudu gospodarczego” stanie się „socjalistyczną czerwoną grecką latarnią”, miejscem z którego kolejne młode pokolenia uciekać będą do Wielkiej Brytanii zmywać naczynia.
Rząd PIS obniżając podatki wskazał właściwą drogę Partii Obywatelskiej, niedobrze by się stało gdyby nieróbstwo, lenistwo, piłkarskie zamiłowania Premiera Tuska zaważyły nad pomyślnością Rzeczypospolitej.
